Musowo strach musi być wielki w episkopacie z zaangażowania wyższego i niższego kleru katolickiego po jednej stronie sporu politycznego w Polsce, że do wygłoszenia wigilijnego orędzia w reżymowej telewizji z ich strony został poproszony arcybiskup metropolita łódzki Grzegorz Ryś, czołowy sojusznik reform Franciszka w Polsce, m.in. zwolennik ograniczenia celibatu i aktywnie i śmiało walczący np. z pedofilią duchownych i nieszukający usprawiedliwienia dla tych zbrodni jak jego alter ego krakowski arcykapłan Jędraszewski, skoncentrowany na wojnie z gejami, co jest tak mile przecież przyjmowane przez obóz rządowy.
Dzięki temu mieliśmy przyjemność wysłuchania głęboko humanistycznego przekazu, z którego szczególnie utkwiło w pamięci zwrócenie uwagi na to, że Bóg zdecydował się urodzić w brudnej stajni, pośród zwierząt, a nie w posprzątanej świątyni.
Gdyby takich kapłanów było więcej jak arcybiskup Ryś, może Kościół w Polsce miałby szansę nie doszlusowania do swoich odpowiedników w Irlandii, Australii czy USA.
A tak to tnie gałąź, na której siedzi, po całości.