Wróciwszy z pracy od razu skierowałem się do telewizora, gdyż to dzisiaj ogłoszono raport komisji na temat katastrofy pod Smoleńskiem. W telewizorze oczywiście reklamy, reklamy, reklamy, reklamy, reklamy, reklamy, reklamy, reklamy, reklamy ...... JEST - na TVN24 siedzą gadają oraz pasek z newsami puszczają. Czytam:
samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu - samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu - samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu - samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu - samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu - samolot Tu-154 podchodził do lądowania na autopilocie - ustaliła komisja MAK- autopilot został wyłączony 5 sek. przed rozbiciem samolotu -
Dotarło? - dotarło.
Muszę przyznać, że dziwnie to brzmi. Do tej pory było już sporo oficjalnych sugestii co do przyczyn katastrofy - a to mgła, a to naciski, a to błąd pilota, że już nie wspomnę tych wersji nieoficjalnych, których jest bez liku.
Na tych sprawach lotniczych to ja oczywiście się nie znam. Wprawdzie kiedyś w Stanach o tym sporo się nasłuchałem od znajomego z dzieciństwa Polonusa, ale to było 20 lat temu. Wtedy awansował on na odpowiedzialne stanowisko naprowadzacza lotów na lotnisku O'Hara. Szkoda, że tak dalek mam do niego, bo z pewnością miałby coś ciekawego do powiedzenia na ten temat.
Zdarzyło mi się jednak lądować, oczywiście jako pasażer SASa na gdańskim lotnisku w tak gęstej mgle, że na 10 metrów niczego nie było widać. Pas startowy zobaczyłem dosłownie na kilka sekund przed tym jak dotknęły go koła samolotu. Totalna mgła. Samolot z Kopenhagi był jedynym, który tego dnia wylądował w Gdańsku. A jednak się udało.
Dlatego słucham z niedowierzaniem tych wszystkich oficjalnych komunikatów. Wprawdzie wiem, że w Smoleńsku na przylot Putina i Tuska 7 kwietnia był zainstalowany dodatkowy system naprowadzający, który nazajutrz po spotkaniu premierów zwinięto, ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby tamtejsze lotnisko, podobno wojskowe, nie dysponowało w miarę nowoczesnym sprzętem wspomagającym lądujące Tupolewy.
Wygląda na to, że nadal nic nie wiadomo i już chyba pozostanie i przejdzie do historii, jako katastrofa smoleńską mdłą spowita.
Komentarze