giz 3miasto giz 3miasto
1301
BLOG

M jak mistyfikacja, czyli serial, który trwa nadal

giz 3miasto giz 3miasto Polityka Obserwuj notkę 21

albo M jak maskarada, zobacz niżej śliczny rysunek Adama Macedońskiego pod tym tytułem:

Histeria rozpętana przez europejskie lewactwo wokół sytuacji na Węgrzech stanowi kolejny pretekst do przypomnienia kilku elementarnych oczywistości, które dotyczą także sytuacji w Polsce po historycznym 1989 roku. Jak nadal większość z nas pamięta padł wówczas komunizm, czyli "stary porządek" odrzucony przez narody wszystkich państw już byłego bloku sowieckiego. Również komunistyczne "elity" dotychczas rządzące w tych państwach z nieukrywaną ulgą ten "stary porządek" ochoczo odrzuciły i z entuzjazmem zaczęły wprowadzać kapitalizm w jego neoliberalnym wydaniu, które właśnie święciło światowe triumfy. No i oczywiście demokrację, której zasady funkcjonowania nasze lokalne komunistyczne "elity" już z grubsza opanowały dzięki praktykowanej w PRL tzw. demokracji socjalistycznej ;-)
Wszak znacznie gorzej było z wdrażaniem tego jeszcze do niedawna wrażego kapitalizmem, ale i tutaj mieliśmy już kilku rodzimych ekspertów, byłych stypendystów amerykańskiej Fundacji Fulbrighta, z której korzystali jako młodzi, ambitni i dobrze zapowiadający się członkowie przewodniej siły narodu, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Poza tym bardzo szybko znaleźli się doradcy, głównie amerykańscy, którzy zaoferowali swoją pomoc w przygotowaniu niezbędnych systemowych reform dla tzw. transformacji. Oczywiście, już wtedy można było mieć wątpliwości czy zaproponowane m.in przez Jeffreya Sachsa czy George'a Sorosa rozwiązania są oparte na rzetelnej znajomości realów państwa schyłkowej fazy realnego socjalizmu, a tym samym zastosowana terapia szokowa przyniesie spodziewane, pozytywne skutki dla społeczeństw krajów byłego bloku sowieckiego. Stosunkowo szybko, bo już w 1993 roku w amerykańskim dwutygodniku "Forbes" ukazał się artykuł "The high cost of Jeffrey Sachs", w którym m.in. napisano:
"Zachód sfinansował zły rodzaj reform w Europie Wschodniej, a teraz przepisuje to samo głupie lekarstwo Rosji. (...) Wiele złego wynikło ze skandalicznych błędów popełnionych przez sławnych „guru". Nigdzie nie jest to bardziej oczywiste niż w Europie Wschodniej gdzie rządy płacą bezrobociem i stagnacją za postępowanie zgodnie ze złośliwymi radami" [_link_]

Z żalem opuścić muszę ten ekonomiczny i gospodarczy aspekt polskiej transformacji, aby skupić się na zmianach ustrojowych, głównie politycznych, które stały się domeną byłego środowiska KOR i powstałej na jego bazie Gazety Wyborczej, pierwszego i przez długie lata jedynego organu propagandy kształtującego świadomość polskiego społeczeństwa a w pierwszej kolejności elit politycznych. Jeżeli chodzi o podjęte zmiany ustrojowe, które można nazwać par excellence zmianą "starego porządku" na "nowy porządek" - za Tocqueville'm: ancien régime, nouveau régime, to z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że niestety zostały one zaniechane, o czym możemy się przekonać niemal codziennie. Gdyż niemal codziennie widzimy stale te same komusze mordy (ostatnio Urban jego mać wspierający Palikota) albo tych mord potomstwo w akcji. Na przykład ostatnio dotarło do mnie, że powszechnie znana Magdalena Środa jest córką profesora Ciupaka, a kim był prof. Ciupak to sobie wygooglajcie, tylko starannie ;-) 


                                                                                                                 rys. A. Krauze


 Toteż mam nadzieję, że już dzisiaj dla wszystkich jest oczywiste, że z tym wprowadzeniem "nowego porządku" po roku 1989 było u nas tak jakoś inaczej, tak jakby na niby, umownie i nie do końca. Czasami określa się proces, zachodzący w Polsce na przełomie lat 80/90- tych ubiegłego wieku, mianem "samoograniczającej się rewolucji", której najgłośniejszym akordem nie był broń Boże odgłos spadającego ostrza gilotyny, a jedynie naszkicowana w powietrzu gruba kreska. Dzięki tej grubej kresce ze sceny politycznej jednak nie zeszli przedstawiciele starego porządku, a jedynie zaadoptowali się do nowej sytuacji wynikającej głównie z naturalnie przyspieszonych procesów zmian, które zachodziły nie tylko w Polsce przecież, ale we wszystkich państwach bloku sowieckiego, na czele z ZSRR. Nie będę tutaj szerzej opisywał na czym polegał tzw. okrągłostołowy deal zawarty wiosną 1989 roku oraz jakie były jego konsekwencje a zainteresowanych odsyłam do mojej notki: 4 czerwca 1989 po latach. Jedno już dzisiaj wydaje się pewne, a mianowicie to, że zainstalowany w Polsce i jak można sądzić również na Węgrzech system, był jedną wielką mistyfikacją, inaczej mówiąc maskaradą mającą stwarzać iluzję funkcjonującej w Polsce czy na Węgrzech demokracji, wolnym rynku itp.

Minęło już ponad 20 lat od historycznego momentu, kiedy to oficjalnie upadł komunizm, a w praktyce po prostu z doktryny komunistycznej zrezygnowano i zaczęła się zabawa w demokrację, czyli maskarada. W Polsce i jak mniemam na Węgrzech od ponad 20 lat mamy do czynienia z mistyfikacją właśnie, a będące w powszechnym użyciu takie słowa i określenia jak demokracja, praworządność, wolność słowa, niezależne media itp., ale także parlament, prezydent, premier, ministrowie, wymiar sprawiedliwości czy Trybunał Konstytucyjny, tylko z nazwy znaczą to samo  co w normalnych demokratycznych krajach. Tutaj, na miejscu, w polskiej czy węgierskiej rzeczywistości znaczą zgoła niewiele, a najczęściej po prostu nic, są jedynie ilustracją trwającej nadal mistyfikacji.

Dopiero nie tak dawno, na Węgrzech właśnie, nadarzyła się wyjątkowa okazja, aby z tą mistyfikacją wreszcie skończyć. Przeprowadzono tam (w końcu) zmiany ustrojowe, które winne były być przeprowadzone zaraz po upadku komunizmu i odzyskaniu niepodległości, nie tylko zresztą tam, ale we wszystkich państwach byłego bloku sowieckiego. Po prostu to był warunek sine qua non zapewniający prawidłowy start i budowę nowego, demokratycznego państwa. Wprowadzeniu "nowego porządku", w miejsce "starego" najczęściej towarzyszy uchwalenie i wprowadzenie w życie nowej ustawy zasadniczej, czyli konstytucji, czego na Węgrzech dokonano dopiero teraz, po przeszło 20 latach od upadku komunizmu (sic!). Wybrana przez Węgrów partia Fidesz z jej liderem, aktualnym premierem rządu Viktorem Orbanem, podjęła tytaniczny wysiłek wydobycia węgierskiego państwa z pogłębiającego się kryzysu, który był w głównej mierze właśnie skutkiem zaniechania budowy od podstaw, zupełnie nowego, w pełni samorządnego, suwerennego i demokratycznego państwa. Zamiast więc wspomagać, czy chociaż temu wysiłkowi przyjaźnie sekundować, europejskie i amerykańskie lewactwo prowadzi histeryczną nagonkę na węgierski rząd i premiera Viktora Orbana, którą premier Węgier scharakteryzował następująco:

Sądzę, że ataki przeciwko naszemu krajowi mają dwa powody. Jeden to powód moralny – chodzi o wartości. Rzeczywiście, konstytucja mówi, że bez chrześcijaństwa nasz kraj by nie przetrwał. To wartość, o którą musimy zadbać. Konstytucja mówi, że wartością jest szacunek dla własnego kraju i narodu. Musimy więc go wzmacniać. Poza tym konstytucja mówi, że podstawą życia jest rodzina, dlatego nie zezwala parom homoseksualnym na takie prawa, jak rodzinom i odmawia prawa do adopcji dzieci.

Oczywiście konstytucja mówi również, że bronimy życia od poczęcia – musimy je szanować i chronić. Ale to, że mamy takie poglądy, nie oznacza, że jesteśmy poza Europą - to są poglądy europejskie. Takie same poglądy mają miliony ludzi w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. To nie jest kwestia węgierska - to kwestia europejska. Tylko, że my zapisaliśmy te wartości w konstytucji. I ci, którym się to nie podoba, zrobią wszystko, żeby nas zatrzymać.

Rzeczywiście, mój rząd naruszył wiele interesów gospodarczych. Gdy przejęliśmy władzę w roku 2010, mieliśmy olbrzymie długi, była olbrzymia dziura budżetowa, kraj był na skraju bankructwa. Korupcja była wszechobecna. Wszystko, co było gęstsze od powietrza, ukradli albo sprzedali. Musiałem to zatrzymać.

Nie miałem innego wyboru niż użyć narzędzi niepopularnych w Europie – podatku bankowego, podatku dla największych korporacji, by pomóc zadłużonym obywatelom. To wielka strata dla międzynarodowych korporacji, dlatego zwróciły się one do Brukseli, by odzyskać stracone pieniądze. 

Jak możemy skonstatować, zaniechanie z wprowadzeniem w życie "nowego porządku" ma bardzo negatywne konsekwencje, a podjęte po latach próby wprowadzenia zmian są zdecydowanie trudniejsze do przeprowadzenia. Trafiają na zdecydowany opór już funkcjonującego i okrzepłego układu, którego przedstawiciele biją na alarm i używają wszelkich możliwych wybiegów, aby do zmian nie dopuścić, a ich autorów skompromitować w oczach międzynarodowej opinii publicznej. 
W takiej sytuacji znajduje się właśnie węgierski rząd, który odważnie podjął naturalne zadanie odcięcia się od złogów minionego, skompromitowanego ustroju. Wszyscy ludzie dobrej woli powinni tej ekipie śmiałków życzyć sukcesu w budowie nowego, demokratycznego państwa, a wszystkim Węgrom wszelkiej pomyślności w nowym, w pełni demokratycznym, wolnym i suwerennym kraju. Tym bardziej my, Polacy, gdyż to zadanie nadal stoi przed nami.

Miarą absurdalności histerii rozpętanej przez europejskie lewactwo, a u nas głównie przez środowisko z GieWu związane, niech będzie opinia Roberta Gwiazdowskiego i choć on nie z mojej bajki jest to na swoim blogu całkiem rezolutnie naigrawa się z ataków na Orbana:

"Na pewno polscy obrońcy OFE uznają Orbana za „faszystę” bo pozwolił Węgrom wybrać – czy chcą pozostawać w prywatnych funduszach emerytalnych czy tez wolą przenieść się do państwowego. Czas na to mają do 31 stycznia 2012, ale już 97% Węgrów skorzystało z tego prawa i wybrało. Jak się Państwu wydaje, co wybrali?
Czy to pomysł żeby ludzie sami sobie o czymś decydowali jest sprzeczny z zasadami Unii Europejskiej?
Wygląda na to, że tak – o czym przekonali się Grecy, gdy pomysł przeprowadzenia referendum w sprawie akceptacji warunków pomocy unijnej spotkał się z ostracyzmem i szybko został zaniechany.
 Za to dług, który od 2002 roku wzrósł na Węgrzech z 53% do 82% PKB w 2009 roku, został zredukowany do 75% w 2011 - przynajmniej według zapewnień Premiera Orbana. Węgry i Szwecja były jedynymi krajami UE, które w minionym roku zmniejszyły swój deficyt!!! Wyniósł on na Węgrzech raptem 2,9% PKB.Pierwszy raz od wejścia do UE Węgry spełniły pod tym względem wymagania Traktatu z Maastricht."
 [_link_]

 

Dziękuję za uwagę


PS - pana Adama Macedońskiego, któremu muszę poświęcić osobną notkę, bardzo serdecznie pozdrawiam ;-)

pomocne linki, w porządku chronologicznym:

Fantasmagorie z POPiSem w tle
Stary porządek i Nowy porządek
Państwo - dwie wizje Polski
Państwo vs System
4 czerwca 1989 po latach

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka