Prezesem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry został w Otrębusach – uwaga, uwaga, jakaż niespodzianka – Zbigniew Ziobrooo!, twórczo adaptując w ten sposób pomysł Janusza Palikota, który jako pierwszy został szefem partii swojego imienia - napisał uszczypliwie Maciej Łopiński w swoich zapiskach na stronie portalu wPolityce: Płucko na kwaśno. Niewykształcone, niedorozwinięte, cherlawe.
Moja reakcja była następująca:
zawracanie głowy, Panie Macieju, zamiast pisania uszczypliwości, zdecydowanie bardziej konstruktywne byłoby pisanie zaproszeń na spotkanie z prezesem PiS, skierowane na przykład do przedstawicieli środowisk akademickich, którzy nie raz w ostatnich latach odważyli się publicznie poprzeć Jarosława Kaczyńskiego. Nawet nie wiem czy ktoś z PiS im za to podziękował. Nadarza się ku temu wyjątkowa okazja. Po odejściu synów marnotrawnych można odświeżyć szeregi partii, zapraszając nowych ludzi itd. Tylko niestety nie jestem pewien czy Was na to stać, bo straszne z Was guły są.
Tenże portal wPolityce.pl już wielokrotnie udostępnił swoich stron publikując na przykład apele środowisk akademickich z Poznania, z Gdańska oraz innych uniwersyteckich miast, popierające idee i programy głoszone przez polityków PiS. Warto pamiętać, że zwłaszcza jeśli chodzi o środowiska akademickie, złożenie własnego popisu pod apelem poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego, czy generalnie PiS, jest budującym przykładem odwagi cywilnej sygnatariuszy. Kilka z tych nazwisk kojarzę, niektórych sygnatariuszy znam osobiście i bardzo byłbym rad, gdyby zechcieli zasilić szeregi PiS. Problem jednak polega na tym, że również druga strona musiałaby mieć taką potrzebę i podjąć stosowną inicjatywę.

Tomasz Merta: "Nieodzowność konserwatyzmu" .
W rozmowie przeprowadzonej w radiowym "Klubie Trójki" - 22 marca 2012, przyjaciele wspominali swoje spotkania z Tomaszem Mertą, wiceministrem kultury w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i ..... Donalda Tuska. Tomasz Merta był również doradcę prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wraz z nim zginął w katastrofie smoleńskiej.
W audycji, w której oprócz prowadzącego udział wzięli Marek Cichocki i Filip Memches mowa była głównie o wydanej niedawno książce Tomasza Merty "Nieodzowność konserwatyzmu" [niedostępnej w Gdańsku]. Jest to "zbiór esejów i artykułów publicystycznych, które przeczytane razem prezentują koncepcję ideową Autora, refleksje zarówno nad fundamentami polityki, jak literaturą, czy bieżącymi wydarzeniami z lat dziewięćdziesiątych i nieco późniejszych".
"Marek Cichocki przypomina zasadę bliską Tomaszowi Mercie, że partia nie jest celem ostatecznym, bo w swojej istocie zakłada stronniczość, dlatego to poszukiwanie centrum jest kluczem do zdrowego funkcjonowania wspólnoty politycznej. - Istotne jest stworzenie i zaakceptowanie wspólnoty jako całości. To są konkretne tradycje, ludzie, którzy tworzą wspólnotę komunikacji, są w stanie się ze sobą spierać poszukując wspólnych dróg rozwiązań – podkreśla gość Trójki. Możemy różnie interpretować historię, ale chodzi o to, żebyśmy np. w sprawie powstania Muzeum Powstania Warszawskiego zgadzali się co do tego, że to jest ważne doświadczenie z punktu widzenia wspólnoty politycznej, niezależnie jak je będziemy oceniać. Podobnie z pierwszą "Solidarnością", czy konfederacją barską.
- Obecnie efekt stronniczości zaczyna być dominujący. Dzielimy się na różne grupy, mamy słabą państwowość, być może dlaczego Tomek sięgał do przykładu XVIII wieku i konfederacji barskiej. Jest pewna ciągłość zjawiska. Ten problem polega na tym, że brak w Polsce formy. Pisał o tym też Gombrowicz – tutaj po prostu nie ma formy, bardzo rzadko ktoś jest w stanie narzucić formę, która by pozwoliła energię wspólnoty politycznej nie tylko utrzymać, ale i przetworzyć na pozytywne projekty - przekonuje Marek Cichocki."
więcej na temat audycji tutaj:
Tomasz Merta i konserwatyzm w praktyce
tam też, klikając na ikonę głośnika, można odsłuchać 45 minutową rozmowę o "Nieodzowności konserwatyzmu", o potrzebie wspólnoty i budowaniu państwa. Polecam.
Również pojęcie wspólnoty, wspólnych wartości i celów osiąganych przez społeczności wspólnym działaniem przypomina w swojej kolejnej bardzo interesującej notce Leopold Zgoda - Społeczeństwo obywateli, przywołując Arystotelesa:
"W Polityce Arystoteles napisał: "Wszystkim ludziom właściwy jest z natury pęd do życia we wspólnocie, a ten, kto ją zestroił, jest twórcą największych dóbr. Jak bowiem człowiek doskonale rozwinięty jest najprzedniejszym ze stworzeń, tak jest i najgorszym ze wszystkich, jeśli się wyłamie z prawa i sprawiedliwości. Najgorsza jest bowiem nieprawość uzbrojona, człowiek zaś rodzi się wyposażony w broń, jaką są jego zdolności umysłowe i moralne, które jak żadne inne mogą być niewłaściwie nadużywane. Dlatego człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i najdzikszym stworzeniem, najpodlejszym w pożądliwości zmysłowej i żarłoczności". - Zaskakuje aktualność tych słów. Czy potrafimy im sprostać, jeśli każdej godziny i na różne sposoby, za sprawą mediów, reklamy, bodźców podprogowych, edukacji i supermarketów, jesteśmy od dziecka nakłaniani do zaspokajania dziwacznych potrzeb uznanych za podstawowe, a które z użytecznością nie mają wiele wspólnego?"
Na koniec przypomnę, że również o potrzebie wspólnoty wielokrotnie mówił Lech Kaczyński i jeszcze o wielu ważnych, witalnych dla każdego narodu sprawach. Sądzę, że spuścizna po tragicznie zmarłym prezydencie mogłaby nam służyć za punkt odniesienia, bazę porozumienia między nami Polakami, którym leży na sercu nasze wspólne dobro, dobro i pomyślność naszej Ojczyzny. Pisałem o tym w poprzedniej notce, ale bez większego skutku.

dziękuję za uwagę
PS - byłbym niesłusznie pominął, a szkoda. W Uważam Rze z poprzedniego tygodnia, bardzo wnikliwą recenzję zbioru esejów Tomasza Merty napisał Bronisław Wildstein, również gorąco polecam.
Inne tematy w dziale Polityka