Jak to już wyznałem Seamanowi, w tym całym zamieszaniu wokół (niby) wiadomej ustawy najbardziej mnie frapuje w jaki sposób te "związki partnerskie" są sprzedawane lemingom. Wspomniałem o tym wczoraj po północy w notce "Lemingi atakują" i mam zamiar kontynuować, gdyż jest to niezwykle fascynujące zjawisko. Również dzisiaj materiału do fascynacji dostarczyła mi gazetka "Metro", a w niej wywiad z panią prof. Krystyną Szafraniec, socjologiem z UMK w Toruniu i autorką raportu "Młodzi 2011" wykonanego na zlecenie ministra Michała Boni. Wyjątkowo cały wywiad jest dzisiaj dostępny w internecie, oto link:
Czy starzy zdołają narzucić młodym sposób myślenia?
Zatrzymajmy się na chwilę przy samym tytule, który wyraźnie wskazuje uliczkę w jaką próbuje się wpuścić tę całą debatę o "związkach partnerskich" - starzy (zacofani) kontra młodzi (nowocześni). Intrygujące. Tym bardziej, że w całym wywiadzie praktycznie nie ma mowy o tym, że zabrano się za tą ustawę pod naciskiem małego, ale hałaśliwego lobby "kochających inaczej". Proszę tylko przeczytać o czym to bajdurzy pani profesor Szafraniec, odpowiadając na starannie dobrane pytanie w rodzaju:
Po piątkowym wyrzuceniu projektów ustaw o związkach partnerskich do kosza konserwatywni posłowie PO dostali blisko 600 tys. maili od oburzonych Polaków. Czy to przypadek podobny do ACTA?
- Myślę, że tak. Sprawa ACTA była wielowątkowa i dotyczyła każdego, od gimnazjalisty po trzydziestoparolatka, stąd i skala oburzenia była większa. Ale styl reakcji jest podobny. Oburzyli się w większości ci, których to bezpośrednio dotyczy. 58 proc. osób w wieku 25-30 żyje w związkach nieformalnych. Wśród trochę starszych, do 35 lat, to ok. jedna trzecia. Swoje zrobił skandaliczny styl, w jakim dyskusję pogrzebano. Ale kluczowe było to, że politycy weszli młodym na odcisk.
Dlaczego?
- Bo życie w związkach partnerskich to żadna fanaberia młodych Polaków. Żyją w kulturze, która lansuje taki model związku. Są przekonani, że można żyć z kimś, opierając się na zaufaniu, na słowie, a nie papierze. Ale to także często najrozsądniejsza, optymalna dla nich forma relacji. Ze względów ekonomicznych, które urządził im system. Kiedy pojawiają się dzieci, wielu kalkuluje, że małżeństwo utrudni, a nie ułatwi im życie. Bo samotna matka może liczyć w Polsce na pomoc państwa, choćby miejsce w przedszkolu. A tu reprezentanci państwa rzucają im się do gardeł. Mówią, że jeśli mają 30 lat i się nie żenią, to robią fochy.
Czyli, że są gorsi.
- Tak. I reakcja jest emocjonalna. Jakim prawem ktoś wchodzi nam z butami w życie? Podważa prawo do wolnego wyboru? Mówi, w jakim związku żyć?
itd itp (wytłuszczenia moje)
Gdy to czytam, to się zastanawiam czy ja przypadkiem nie śnię.
Gdy jednak to czytam po raz drugi to już mam pewność, że nie śnię, ale zaczynam mieć poważne wątpliwości. Na przykład zupełnie nie rozumiem dlaczego młodzi mają być oburzeni faktem, że przedstawione pod obrady w sejmie trzy ustawy o "związkach partnerskich" wylądowały w koszu. Na miejscu młodych bardzo bym się cieszył, jeszcze tego brakowało, aby moją swobodę w zawierania związków partnerskich regulowały jakieś nowe przepisy. Znając już możliwości naszej rodzimej legislacji oraz administracji jak zwykle wyszedłby z tej ustawy jakiś nieludzki potworek legislacyjny, nękający ceniących niezależność i swobodę młodych ludzi, że o już trochę starszych nie wspomnę. Przecież to co wygaduje pani Szafraniec w ogóle się kupy nie trzyma, albo dotyczy zupełnie czegoś innego.
Jak żyję nie spotkałem młodych, którzy się oburzają, że sejm nie uchwalił ustaw, która ma im życie uregulować. pani profesor wygaduje jakieś niestworzone dyrdymały, żeby nie rzec wierutne bzdury. A skoro mówi to pracownik akademicki wydziału socjologii z UMK w Toruniu, to podobnie jak w przypadku pracownika Instytutu Studiów Politycznych PAN i Instytutu Filozofii UW, którego notka wisi na SG, wypada tylko złapać się za głowę i jęknąć głucho nad stanem naszej rodzimej Alma Mater.
A co tu dopiero mówić o naszym życiu publicznym zdominowanym przez polityczno-medialne hucpy, gdzie jedna goni drugą bez chwili wytchnienia. Dzisiaj Palikot lansuje Grodzką na wicemarszałka sejmu, czemu się nawet dziwi "dziurawy Stefek", choć przyznaje. że będzie głosował tak jak klub parlamentarny PO ustali ... _link
O tempora, o mores! - ktoś tu chyba jednak zwariował.
Inne tematy w dziale Polityka