bardzo trafna analogia do odradzającej się Polski z trzech rozbiorów po 1918 roku
Profesor Andrzej Zybertowicz niedawno pisał:
Pewne rzeczy niełatwo dostrzec. Rzeczywistość społeczna jest tak złożona, iż często trudno uchwycić to, co najważniejsze. Dlatego też dość późno i z niemałym zaskoczeniem uświadomiłem sobie, że sytuacja dzisiejsza, sytuacja Polski w roku 2013 pod pewnymi względami przypomina nie tylko tę z roku 1989, ale - w jeszcze większym, jak się zdaje, stopniu - sytuację z roku 1918. Przesadzam?
CZY WIEMY, KIM JESTEŚMY?
My, ludzie mieszkający dzisiaj w Polsce. I poza nią, ale jakoś czujący się z nią związani. Jednak przede wszystkim chodzi o tych, którzy tu są - rosną, uczą się, pracują, są na emeryturze.
Kim jesteśmy? Mam wrażenie, iż odpowiedź na to pytanie jest o wiele mniej oczywista, niż nam się wydaje. Od czego zależy ta odpowiedź, a dokładniej poprawność tej odpowiedzi?
Każdy z nas jest częścią pewnej całości - jakkolwiek by się ona nie nazwała, gdziekolwiek, by się ona nie znajdowała. To kim jesteś, zależy od tego, w ramach jakiej szerszej całości żyjesz. Gdy nie wiemy, jakie kontury i jakie faktyczne cechy ma ta całość, to tak naprawdę, w istocie, nie wiemy, kim jesteśmy. Nie wiemy, czemu/komu służy wiele z naszych działań.
Zatem, jaki jest świat, jaki jest kraj, w którym jesteś Czytelniku zanurzony? Może jest to kraj inny niż myślisz, wiesz, odczuwasz?
OBYWATELEM BYĆ RAZ NA KILKA LAT
Jeśli system, który w Polsce mamy, jest w zasad/je OK, jeśli podstawowe procesy społeczne przebiegają w zgodzie z głównymi wartościami, które wyznajemy, z podstawowymi naszymi interesami, to można powiedzieć, iż nasza aktywność obywatelska może być dość płytka. Niemal sprowadzona do odświętności. Może ograniczać się do umiarkowanego zainteresowania polityką - raz na kilka lat. Takiego zainteresowania, które wystarcza, by raz na jakiś czas uczestnicząc w wyborach - samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich, europejskich wreszcie - oddać rozsądny głos. Wiedzieć o polityce tyle, by nie być palantem, który na złość mamie odmrozi sobie uszy i odda głos np. na partię twórcy Ruchu Imienia Swojego Nazwiska.
Jeśli podstawy, ogólne ramy ładu społecznego są skonstruowane właściwie, to wystarczy, gdy większość obywateli od czasu do czasu przygląda się polityce i raz na kilka lat idzie do urn. Mamy wtedy do wyboru kilka partii, które szanują zasady demokracji i państwa prawa, troszczą się o suwerenność i w zasadzie działają zgodnie z interesem narodowym; choć różnić się mogą - niekiedy w całkiem sporym zakresie - co do sposobów troski o ten interes. Ale...
... TAK DOBRZE NIE MA!
Są bowiem poważne powody (za chwilę je przedstawię), drogi Czytelniku, by założyć, iż sytuacja w Polsce pod ważnymi względami nic, a nic nie przypomina tej pożądanej, nakreślonej powyżej. Że na poziomie najogólniejszym, systemowym - czy jak byśmy tego nie nazwali - sprawy są z gruntu źle ustawione. Że są spaprane do tego stopnia, iż bez nadzwyczajnej obywatelskiej mobilizacji nic sposób ich wyprostować. Że choć może się to wydać przesadne, nadmiarowe, to pod wieloma kluczowymi względami obecna sytuacja naszego kraju przypomina już nie tylko rok 1989, gdy stanęliśmy wobec wyzwania budowy nowego demokratycznego ładu na, jak myśleliśmy, gruzach (okazało się, że raczej na lepkiej mazi, przypominającej wciągające tak wielu bagno bylejakości) starego systemu, ustroju, który bezpowrotnie i całkiem już odszedł. Sytuacja obecna przypomina raczej tę z roku 1918. Z okresu, gdy szło o to, by Polska była. Jako państwo suwerenne. Państwo sobie podległe, a nie komuś innemu. Przesadzam? Rozważmy to na spokojnie.
- koniec cytatu -
Na początku sierpnia, gdy tylko przeczytałem pierwsze informacje na temat planowanego na 11-12 listopada szczytu klimatycznego w Warszawie, pomyślałem, że pod tym pretekstem może dojść do jakiejś prowokacji ze strony rządu i rządzącego Polską establishmentu. Toteż z miejsca zrozumiałem, że "nie można dać IM tej satysfakcji i trzeba zawczasu coś sensownego wymyślić i zaproponować. Już wczoraj, jak tylko przeczytałem o tej zbieżności terminów spontanicznie przyszło mi do głowy, aby Marsz Niepodległości zorganizować w tym roku poza Warszawą. W pierwszej kolejności przyszedł mi do głowy Kraków, ale równie dobrze mógłby to być Poznań, miejsc naznaczonych historią w naszym kraju nie brakuje. Może Gdynia, gdzie jak czytam w listopadzie ma być odsłonięty pomnik marszałka, albo centralnie położone Kielce. Trzeba wspólnie się nad wyborem miejsca zastanowić, mamy jeszcze czas".
Na całe szczęście nie byłem w tych obawach odosobniony. Uroczystości narodowego Święta Niepodległości zorganizowane zostały w Krakowie, gdzie doskonałe merytorycznie przemówienie wygłosił Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Inne tematy w dziale Polityka