
To było wielkie zaskoczenie. Po południu amerykański sekretarz stanu zjawił się na ulicy Instytuckiej w centrum Kijowa. To właśnie tu - podczas zamieszek z milicją - zginęło najwięcej demonstrantów. Dla mieszkańców stolicy Ukrainy to wyjątkowe miejsce.
Codziennie tu przychodzą. Zapalają znicze. Kładą świeże kwiaty. Wydaje się, że pamięć o ofiarach jest bardzo żywa. W starciach z milicją zginęło prawie 100 osób. Większość z nich od ran postrzałowych. Liderzy Majdanu wielokrotnie mówili o snajperach, którzy strzelali tak, by zabić. Celowali w głowy, serce.
John Kerry, który jest w Kijowie po rundzie politycznych spotkań - przyjechał na ul. Instytucką. Przeszedł wzdłuż ulicy. Postawił znicz, przeżegnał się i przez chwilę milczał. Amerykański gość rozmawiał ze spotkanymi mieszkańcami Kijowa. Niektórzy z nich byli zupełnie zaskoczeni. Nie wiedzieli bowiem, z kim rozmawiają.
więcej:
Kijów: Kerry w miejscu starć protestujących z milicją.
Inne tematy w dziale Polityka