Maaskant to osoba która imponuje mi od pierwszego dnia w Wiśle. To on jest gwiazdą tej drużyny. To taki mały Mourinho. Szczerze? Nie lubię Portugalczyka. Za jego język, za jego pewność siebie. Ale cesarzowi trzeba oddać to co cesarskie. Piłkarze skoczyli by za nim w żywy ogień. Tak samo jest z Robertem. Dlaczego? O tym niżej.
Wisła nie ma póki co ekipy tak naprawdę na MP. Znaczy tak. Wisła nie ma zgrania. Obrona początek meczu to taka elektryczna jak płot w obozach jenieckich. Aż zęby bolą jak się na pierwsze 15 minut patrzę. Potem jest w miarę OK. Kirm. O drugi przykład. Jak na skrzydłowego gra dziwnie mało wrzutek dużo strat ale bramki strzela. Małecki podobnie. Ale co mnie urzeka. Strzela Mały z okolic bramki sprint do Maaskanta. Strzela Kirm podobnie. Maor tak samo.
Nie ma jeszcze drużyny, jest zespół walczących i dających z siebie max graczy. Czasem to wystarczy. Bo jak to ojciec mój mówi Łatwiej zbudować z drużyny gwiazdę niż z gwiazd drużynę. I to obcokrajowców. TO nie chodzi o kasę o przywiązanie do barw klubowych to chodzi o podejście zawodników do wykonanej roboty.
Maaskant osiągnie dużo. Najwięcej z obecnego składu Wisły. W bardzo dobrym zachodnim klubie. Stać go na to i życzę mu tego.
Jego podejście do futbolu mnie po prostu fascynuje. Przykład? Mecz w Rzeszowie na 105 lecie Resovii gościem Wisła. Na bocznym boisku przed rozpoczęciem głównych zawodów grają oldboye. Stoję tam i się przyglądam. Podchodzi Maaskant na spokojnie obserwuje tą grę, chociaż jego piłkarze zaczęli rozgrzewkę. Czytam wywiad na stronach Wisły. Z treningu Wilk odjeżdża czarnym Audi, Sobolewski Mercedesem, Genkov BMW. A trener? Wyprowadza rower z klubowego budynku i uśmiechając się jedzie do domu. Jak mu nie ufać jak go nie lubić? Robert& Stan 1906 % poparcia!
Powyższy tekst miał być komentarzem do tekstu Marcina (Mądry Holender po szkodzie) ale trochę się rozpisałem i wklejam jako notkę.
