Pojawiają się metafizyczne pytania o głębszy sens katastrofy. Dlaczego Bóg tak chciał? Dlaczego teraz, dlaczego tam? Dlaczego aż taka cena?
Bóg jest tajemnicą której nigdy nie przenikniemy. Na szczeście już jakiś czas temu powiedział nam wszystko co potrzeba, byśmy nasze życie dobrze przeżyli. I tak, nawet w przypadku 105 latka, jest ono krótsze niż uderzenie serca kolibra, w skali wieczności. Uderzenie serca kolibra to wręcz nieznośnie długa i nudna szkolna akademia w takim zestawieniu.
Dostaliśmy instrukcję, a świat nie po to został stworzony z całym bogactwem swoich praw - tych poznanych i nie, by Bóg co chwila naginał je i dostosowywał do oczekiwań płynących z grajdołka.
Pytanie o sens katastrofy jest tylko inną wersją (różnica skali) pytania o sens postania wszystkiego co materialne. Po co jest świat? Po co czasem psuje się samolot, czasem najlepsi piloci mają chwile słabości albo po co tajne służby czasem popychają trochę rzekę kijem (niepotrzebne skreślić).
Nie nam wnikać. My dostaliśmy życie, by nim pokazać, czy wolna wola w naszym przypadku to dar czy przekleństwo.
Tak, moja prywatna odpowiedź brzmi - sens katastrofy bedzie taki jaki go jej sami naszym życiem nadamy. Być może banalne, ale nie widzę inaczej.
Każdy z nas stoi przed prostym pytaniem: "A Wy za kogo mnie uważacie?" W każdej milisekundzie naszego świadomego, pełnego wolnej woli, życia mamy możliwość powiedzieć Panu nasze "tak", albo nasze "zapewne", "poniekąd", "być może", "czy ja wiem?", "dziękuję, postoję", "dobrze kochanieńki, ale jutro,wszystko jutro...", "a poszedł mi", "brać go!!".
Trapiści pozdrawiają się słowami "memento mori" - pamietaj o śmierci. Tylko gdy bywa zimno może być ciepło, gdy bywa ciemno może zaistnieć jasność. Memento mori to dla mnie bardzo optymistyczne pozdrowienie. Nic tak nie wydobywa światła życia jak cień śmierci.
Co z tym życiem zrobimy? I to jest bardzo dobre pytanie.
A Wy, za kogo mnie uważacie...?
Ukłony.
Inne tematy w dziale Polityka