Z reguły życie człowieka przebiega liniowo, zmierzając ku poprawie lub degrengoladzie krok za krokiem, bez gwałtpownych skoków. Taki nasz życiowy tankowiec pod pełnym obciążeniem - płynie z inercją i ma niską sterowność.
Ale nadchodza czasem wydarzenia graniczne, które pozwalają nam przewartościować wiele spraw, czasem całe swoje życie. Dla Jarosława Kaczyńskiego i całego szerokopojętego obozu prawicy nadszedł właśnie taki moment (być może lepsza jest nazwa obóz patriotyczny, bo patriotyzm i elementarna propaństwowoś jest najmniejszym wspólnm mianownikiem, zaliczam tu także niemałą część środowiska PO).
Jeżeli proces upadku państwa ma być powstrzymany, to całe to środowisko wymaga konsolidacji. Pierwsza bitwa - wybory prezydenckie.
Mój scenariusz - wariant życzeniowy:
1. JarKacz wyciąga dłoń do wszytskich środowisk, którym bliska jest idea IV RP
2. Środowisko to wybiera wspólnego kandydata na prezydenta, mającego największe szanse na elekcję. Chyba Zbigniew Ziobro póki co jest numerem uno.
3. Niezależnie od wyniku tych wyborów, już po nich praca idzie w kierunku pozyskania części PO niezadowolonej z uprawiania PRu zamiast polityki.
Sprawy ważne i zarazem pilne to oczywiście punkt 1 i 2. Ich realizacja to moim zdaniem jedyna szansa, by nie tylko uniknąć kolapsu ale wręcz odzyskać sporo. Taka szybka rekonwista, na fali emocji, uniesienia.
Warunek: nowa jakość na scenie i Jarkacz naprawdę na tylnym siedzeniu.
Realne?
Zapraszam do dyskusji.
Inne tematy w dziale Polityka