Okrwawiony i zmęczony bitwą rycerz stoi przed władcą i mówi właśnie te tytułowe słowa. Taki dowcip rysunkowy, nie pamiętam czyjego autorstwa, widziałem kiedyś. Teraz przyszedł mi na myśl, gdy widzę zaskoczenie wielu osób tym, że "stare" wróciło tak szybko.
Ja to poczułem już w poniedziałek rano. Wyszedłem na miasto i jakoś tak zderzył się we mnie smutek tragedii z normalnym rytmem Warszawy. I to było jak olśnienie: nie licz na żadną zmianę. Jeżeli ktoś (a robiła to zdecydowana większość dziennikarzy głównego nurtu, głównych mediów, prawie cały salon) przez 5 lat wali na oślep, bije jak w bęben, nie znając żadnej miary, to muszą być tego głębsze przyczyny niż zsumowana zwykła ludzka niechęć poszczególnych przedstawicieli tegoż salonu. Co więcej, tam zwykła ludzka niechęć była moim zdaniem w mniejszości, bo każdy na salonie z osobna prawdopodobnie mógł nawet szczerze lubić, może nawet szanować, parę prezedencką. Szydera, drwina, rechot, atak na wyniszczenie to nie był autentyczny ich odruch, to bardziej maska, jaką przywdziewali w rolach które grali. A każdy w życiu gra ich wiele: była to chociażby rola prominentnego członka salonu, była też, tu do wyboru, bo to sie wyklucza, rola agenta wpływu lub pożytecznego idioty.
Role nie zniknęły. Dwa - trzy dni aktorzy dali sobie wolne. O jakie to miłe odpocząć, zdjąć kostium, rozprostować nogi, zapalić w garderobie, pobyć sobą. No ale już pobrzmiewa dzwonek, czas znów stać się rycerzami, księżniczkami, halabardnikami.
I tu wracamy do tytuowej sceny. Na stronie głównej powitało mnie dziś zawołanie "Litości" Pawła Milcarka. Litość? Oni? Owszem, tam pod zbrojami rycerzy i halkami księżniczek być może jest jej sporo. No ale bilety wykupione, publiczność czeka, więc kolejny akt trzeba rozpocząć.
Wyzbądźmy się złudzeń wobec środowiska, które latami niszczyło prezydenta bijąc na odlew, a zarazem z pieczołowitością filatelisty szukało zawsze i wszędzie najmniejszej rysy, gdy szło o likwdację WSI, o lustrację, o działanie IPN itd. Wyzbądźmy się jej także wobec Rosji, jeżeli oczywiście ktoś ją jeszcze ma. Krokodyle łzy KGBisty - cha cha cha, a my już wierzymy, że najwspanialsza machina do niszczenia ludzi i państw właśnie zmieniła się w kółko różańcowe.
Jeżeli czegokolwiek nauczyła mnie historia to jednego: nigdy nie wierz bolszewikowi. Aleksander Ścios pokazał u siebie to co od początku obserwuję - jak przyjmujemy ich punkt widzenia praktycznie bez oporu. On nas zalewa. Rezonuje w Polsce w wielu medialnych głowach, całych być może redakcjach.
Ja nie zawołam Litości. Ja zawołam prędzej "basta!", "zwierajmy szyki". Koniec z płaczem. Koniec z wybłagiwaniem powagi u tych, którzy i tak nie posłuchaja. Każda godzina poświęcona teraz na coś innego niż cementowanie obozu patriotycznego przed wyborami, to godzina stracona.
"Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!"
Ukłony
Inne tematy w dziale Polityka