Guliwer to teatr dla dzieci na warszawskim Mokotowie. Chadzałem tam ongiś z ojcem, a teraz czasem pojawiam się ze swoją córką.
Kto z nas pacholęciem będąc nie piszczał na widowni, gdy na scenie rozgrywały się dramatyczne wydarzenia w rodzaju:
Rycerz - Idę, idę, zaraz utnę głowę temu smokowi.
Chór zza sceny - Idzie idzie, zraz utnie głowę smokowi.
Smok siedzi spokojnie. I tak wie, że jest bezpieczny.
Dzieciarnia popiskuje.
Rycerz - Widzę ślady smoka, bój się bój bestio, twa śmierć jest blisko.
Chór - O tak, o tak, słuchajcie - zaraz zginie przebrzydłe smoczysko.
Smok na paluszkach, tup tup tup, niezauważony przemyka za tekturowymi krzakami i przysiada za plecami rycerza-głuptasa.
Dzieciarnia wyje.
Rycerz - Ach, gdzie się podział smok, no gdzie?!?!
Chór - szukaj szukaj tej bestii dzielny rycerzu.
Smok znów siedzi z miną zblazowanego sfinxa.
Dzieciarnia drze się w niebogłosy - taaaam, taaam, za pleeecamii, tam sieedzi, ryceeeerzu, smok jest taaaam...
Ale rycerz jakiś gapowaty i zabawa trwa w najlepsze. Oczywiście dorośli wiedzą, że nie gapowaty, tylko robi wszystko co się da, by smoka nie zabić, bo coś się w końcu przez 2 i pół aktu dziać musi.
W naszym kabarecie sceny te wyglądają tak:
Premier Tusk - Nie ma żadnych, żadnych o-żadnych, przeszkód by dotrzeć do wszystkich, tak wszystkich wszyściutkich, wskazanych przez nas materiałów źródłowych. Nasz akredytowany dostał wszystko, wszystko i jeszcze trochę, o co prosił.
Chór medialny - zaprawdę, wkrótce uczynna strona rosyjka przekaże nam zapisy czarnych, czarnych jak smoła i podniebienie katolika, skrzynek z prezydenckiego TUpolewa.
Smok o głowie Putina i ciele Putina siedzi spokojnie i leniwym ruchem łapska daje znak, że zastępca pionka może nam wydać kserówkę wersji beta z niepełnymi podpisami.
Widownia: żądaj skrzynek!!!!! Są taaam, taaaaam, za tobą, na Łubiance. Żądaj zwrotu, to nasza własność, to nasz prezydent, to nasza suwerenność.
Premier Tusk - Idę, idę, bój się smoku ...
Chór medialny - Idzie, dzie ...
Smok - Zieeeew
A widownia? Moje krzesło zamknęło się z charakterystycznym trzaskiem. W szatni z zadowoleniem stwierdzam, że ludzi stojących w ogonku po pozostawioną odzież wierzchnią jest sporo i napływają kolejni. Z gwaru wyławiam łatwo pojedyczne słowa "lokal wyborczy", "idę z całą rodziną" itp.
Wszyscy się tam spotykamy 20.06. Będzie dobrze.
Inne tematy w dziale Polityka