Pamięć czy mądrość, – co ważniejsze dla narodu? Pierwsza myśl krąży wokół mądrości, bo dla rozwoju i dobrobytu nie ma nic lepszego, niż mądrość. Mądrze zarządzać „swoim ogródkiem”, mądrze żyć z sąsiadami, mądrze przytakiwać i kategorycznie się nie zgadzać gdy podpowiada nam to mądrość właśnie. Ale kto potrafi być mądrym bez pamięci?
Przez wyciąganie wniosków z doświadczenia (pamięci), posługując się swoją inteligencją (intelligere - dostrzegać, pojmować) omija człeczyna niebezpieczeństwa, czerpiąc mądrość z każdego sukcesu i każdej klęski. Spisuje, lub też w najgorszym wypadku opowiada, następcomo wszystkim, co dobre i złe, właściwe i w żadnym wypadku nieakceptowane z punktu widzenia logiki i blizn praojców. Nawet najinteligentniejszy organizm nie zaobserwuje i nie dostrzeże nierzadko niebezpieczeństwa, które przecież nigdy nie śpi i dostosowuje się, łata i rozpościera swe sidła, by nawet najbystrzejszym zaintonować zdradzieckie-przedśmiertne „a kuku”.
Naród wbrew pozorom łączy z jego mróweczkami ta sama struktura egzystencjalnego Dasein, czyli bycia w świecie. Pytania o narodowy stoicyzm czy hedonizm, nietzscheanizm lub heglizm jest kwestią drugorzędną, gdyż kształtują się owe postawy przez konkretne umiejscowienie w konkretnej epoce historycznej, lokacji geopolitycznej, przy dominującej religii itd.
Pozostaje pytaniem retorycznym dlaczego zdarza się, iż ludzie narody nie chcą lub też nie potrafią pamiętać. Czy można wytłumaczyć to zjawisko prostym odruchem obronnym przed okrutną linijką Nauczycielki-Historii? Nie sądzę. Trudno też całkowicie zrzucić winę na karłowacenie/wymizerowanie społeczeństw (wszelkie McDonaldyzacje, bigbrotheryzacje, discopolowacenia itp.).
Bez świadomości bycia częścią wielkiej struktury zwanej narodem młody człowiek będzie czuł się Europejczykiem, obywatelem świata, Mlecznogalatianem – czyli jednostką sztuczną, wytworzoną przez aktualny trend (przerabialiśmy to już dzięki Josifowi Wissarionowiczowi i spółce). Siłą rzeczy, choćby nawet podświadomie, wyczuje młodzież tę alienację i nie posiadając oparcia w historycznych korzeniach swojego narodu nie znajdzie ich również w więziach, które oczywiście zawsze istniały, lecz nigdy nie były tymi najintymniejszymi. A co odległe, to z natury obce. Choćbyśmy się nie wiem jak długo przytulali.
Dlaczego więc zaczyna się indoktrynować małe dzieci wspólnotą europejską przy jednoczesnej dewaluacji historii Ojczyzny i nierzadko spotykanym ironicznym podejściu do kwestii Małych Ojczyzn? Kto uczy o konstelacjach nie wytłumaczywszy uprzednio, czym jest gwiazda? Kto chce zbierać owoce uprzednio odrąbując drzewu korzenie? W tym pędzie gubi się pamięć, ergo doświadczenie, ergo mądrość.
Człowiek pozbawiony mądrości jest głupi. Jak nazwać państwo, które zapomina o swej tożsamości?
Przepraszam, że znów posiłkuję się Herbertem, ale nie można było ująć tego zgrabniej:
(...)
helleńska rzymska średniowieczna
indyjska elżbietańska włoska
francuska nade wszystko chyba
trochę weimarska i wersalska
tyle dźwigamy naszych ojczyzn
na jednym grzbiecie jednej ziemi
lecz ta jedyna której strzeże
liczba najbardziej pojedyncza
jest tutaj gdzie cię wdepczą w grunt
lub szpadlem który hardo dzwoni
tęsknocie zrobią spory dół.
P.S. Nic tak nie uspokaja jak taniec jaskółek na niebie. Polecam.
Płonie czerwienią Piter, dusi się w krasnej gorączce Trzeci Rzym a Ochotnicza Armia Zbrojnych Sił Południa maszeruje pod starymi, postrzępionymi przez kule sztandarami. Walka trwa! Możesz się przyłączyć, lecz pod swoje chorągwie nas nie wołaj, przebierać się nie nakazuj. Dziurawe mundury przylegają za mocno do sumienia.
=•=
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości