- Nie mam żadnych wątpliwości co do jakości samego samolotu. W przypadku Boeinga 787-8 wszystko wskazuje na to, że przyczyną wypadku była raczej ludzka pomyłka niż usterka techniczna. Śmiem twierdzić, że zawinił pilot - mówi Maciej Wilk.
- Dreamliner to prawdziwe arcydzieło inżynierii lotniczej. W pełni skomputeryzowany, zbudowany głównie z kompozytów i włókna węglowego, dzięki czemu jest jednocześnie lżejszy i bardziej elastyczny niż tradycyjne maszyny. Szczególną uwagę przyciągają jego skrzydła – o charakterystycznym, płynnym kształcie, które w locie wyginają się niczym skrzydła ptaka - uważa.
- Procedury w lotnictwie są pisane krwią, niestety. Żaden wypadek lotniczy nie jest lekceważony. Każde zdarzenie jest szczegółowo analizowane, a eksperci nie ograniczają się tylko do ustalenia bezpośredniej przyczyny. Bada się cały łańcuch zdarzeń i czynniki, które doprowadziły do tragedii. Bo w lotnictwie nigdy nie ma jednej winy — do wypadku zawsze dochodzi w wyniku niekorzystnego splotu kilku elementów - wyjaśnia Maciej Wilk.
- Po każdym wypadku lotniczym regulatorzy rynku i producenci analizują przyczyny i wdrażają zmiany – w procedurach, szkoleniu pilotów lub konstrukcji samolotów – tak, by podobne zdarzenie nie mogło się powtórzyć. Przez dekady doprowadziło to do stworzenia systemu, w którym samoloty są wyposażone w podwójne, a często potrójne zabezpieczenia. Piloci szkoleni są na wypadek nawet najbardziej nietypowych sytuacji, a przepisy są nieustannie aktualizowane. Świat lotnictwa działa dziś jak wielki, samouczący się organizm, w którym bezpieczeństwo jest absolutnym priorytetem - podkreśla.
Wilk zaznacza, że lotnictwo funkcjonuje w ramach wyjątkowo rygorystycznych systemów nadzoru nad bezpieczeństwem. Każda linia lotnicza przechodzi corocznie serię szczegółowych audytów, które są bardzo wymagające i skrupulatne, dodaje.
W skali globalnej w lotnictwie komercyjnym co roku życie traci kilka tysięcy osób – a często ta liczba nie przekracza nawet tysiąca. Dla porównania: w wypadkach drogowych na całym świecie ginie rocznie około 1,5 miliona ludzi.
Jedną z najczęściej stosowanych miar bezpieczeństwa w transporcie jest liczba wypadków przypadająca na miliard tzw. pasażerokilometrów – czyli kilometrów pokonanych przez wszystkich pasażerów razem. Przykładowo: jeśli dwie osoby lecą z Vancouver do Warszawy (ok. 8000 km), razem generują 16 000 pasażerokilometrów.
W przypadku lotnictwa komercyjnego wskaźnik wypadków wynosi zaledwie 0,003 na miliard pasażerokilometrów. Dla porównania, w transporcie drogowym ta liczba sięga 3 – czyli ryzyko wypadku w samochodzie jest aż 1000 razy większe. Co więcej, lotnictwo jest nawet 10 razy bezpieczniejsze niż kolej, która sama w sobie uchodzi za wyjątkowo bezpieczny środek transportu.
Więcej na YouTube:
---
Zachęcam do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i Discordzie oraz otrzymują newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej prasy.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Rozmaitości