Pieniądz, waluta, kapitał – myślisz, że to synonimy? Błąd! Przyjrzyj się, jak działa system, który sprawił, że Twoje zarobki są iluzją. Czy wiesz, że pieniądze, które masz na koncie, istnieją tylko dlatego, że ktoś ma dług? To nie jest teoria spiskowa, to chłodna ekonomia! Sprawdź, dlaczego w tym cyrku zawsze brakuje miejsc i jak możesz się z niego wyrwać.
Niejeden, kto ma duszę reportera, a nie tylko liczydło, widzi, że pod lśniącą fasadą naszego finansowego świata kryje się coś, co przypomina starożytny dług. Nie ten, co to wino albo chleb zapamięta, a ten, co go z pokolenia na pokolenie dziedziczy. Ten dług, co to niby cywilizuje, a w gruncie rzeczy nas w kajdany kuje.
„Dług, co w banku się narodził”
„Mądry widzi pułapkę, zanim w nią wpadnie. A pułapka długu? Ona jest tak stara, jak chciwość w sercu człowieka.”
Szanowni Państwo,
Wydawać by się mogło, że pieniądz to najprostsza sprawa na świecie. Bierzemy go do ręki, wydajemy na co nam serce dyktuje, i tyle. Ale co, jeśli powiem Wam, że ten kawałek papieru, czy też cyferka na ekranie telefonu, to tak naprawdę obietnica, która nigdy nie może być w pełni zrealizowana? To nie jest opowieść zza oceanu o bankierach w garniturach, którzy w zaciszu gabinetów kreślą losy świata. To opowieść o każdym z nas, o tym, dlaczego harujemy od rana do wieczora, a wciąż czujemy, że biegniemy za czymś, czego nigdy nie dogonimy.
Kasa na kredyt. Czy banksterzy budują wieczną piramidę długu?
Ktoś pomyśli, że to gadanie o pazerności i korupcji. Owszem, to paskudne zjawiska, ale one nie są przyczyną, a tylko objawem. Tak jak gorączka w chorobie. Prawdziwa choroba to nasz system finansowy, który jest jak perpetuum mobile długu. Kiedy bank daje nam kredyt na mieszkanie czy nowy samochód, nie pożycza pieniędzy, które wcześniej ktoś u niego zdeponował. On je po prostu tworzy! Naciska guzik, klika w klawiaturę, a na naszym koncie pojawia się nowa, wirtualna suma. I teraz cała heca: bank tworzy kwotę główną, ale nie tworzy pieniędzy na spłatę odsetek. To tak, jakby na starcie zabrakło paru groszy, żeby zamknąć cykl. A tych groszy trzeba szukać w systemie, który już jest nasycony długiem. A żeby je znaleźć, ktoś inny musi wziąć nowy kredyt. To jak gra w muzyczne krzesła, gdzie krzeseł zawsze jest o jedno za mało, a muzyka gra coraz szybciej.
Perspektywa socjologiczna: Cykl długu jako nowa hierarchia społeczna
W tej grze dłużniczej społeczeństwo dzieli się na dwie, coraz bardziej oddalone od siebie grupy. Na jednej stronie mamy tych, którzy zarządzają tym długiem – bankierów i wielkie korporacje, które stały się nowymi feudałami. To oni, zamiast ziemi, kontrolują strumień pieniądza. Na drugiej – reszta z nas, sprowadzona do roli nowoczesnych chłopów pańszczyźnianych, którzy pracują, żeby spłacać odsetki. Nie spłacamy kapitału, spłacamy system.
To rodzi głębokie pęknięcia społeczne. W psychologii społecznej wiemy, że ciągły stan zadłużenia prowadzi do chronicznego stresu, poczucia beznadziei i alienacji. Człowiek ma poczucie, że jego praca nie przynosi mu wolności, a jedynie powstrzymuje go przed upadkiem. To nieustanne napięcie, które nie pozwala zająć się budowaniem wspólnoty, dbaniem o relacje, czy rozwijaniem pasji. A to z kolei prowadzi do frustracji, która szuka ujścia w podziałach, agresji i wrogości. Kłócimy się między sobą o resztki, podczas gdy prawdziwy tort jest dzielony gdzie indziej.
Moralny imperatyw: Dług jako grzech pierworodny
Z perspektywy aksjomatów moralnych, ten system jest głęboko niesprawiedliwy. Już w Biblii znajdujemy ostrzeżenia przed lichwą i pętami długu. W Księdze Kapłańskiej jest mowa o roku jubileuszowym, gdy długi były anulowane, a ziemia wracała do prawowitych właścicieli. To był system zaprojektowany, aby zapobiegać permanentnemu ubóstwu i koncentracji bogactwa w rękach nielicznych. A nasz dzisiejszy system? On jest wręcz przeciwny. Stawia na nieustanne zwiększanie długu, na wieczne zobowiązania, na przekazywanie długów naszym dzieciom i wnukom.
Czy to nie jest więc grzech przeciwko godności człowieka? Grzech nie tylko ekonomiczny, ale i moralny. System, który zmusza nas do rywalizacji o pieniądz, którego matematycznie zawsze brakuje. To uczy nas zachłanności, egoizmu, i braku zaufania. Przecież po co pomagać sąsiadowi, skoro jutro może to on wygryzie nas z posady, która pozwoli spłacić ratę? To nie jest przypadek, że w tak zwanym „wolnym rynku” coraz trudniej o międzyludzką solidarność.
Alternatywna wizja: Pieniądz, który jest obietnicą, a nie długiem
Ale co, gdyby to wszystko można było odwrócić? Co, gdyby pieniądz był oparty nie na długu, ale na zdolności do tworzenia wartości? Pomysł brzmi jak science-fiction, ale to powrót do korzeni, do czasów, gdy pieniądzem były muszelki, sól czy kamienie. Miały one wartość, bo były powszechnie uznawane za użyteczne.
Proponowana reforma, o której szepcze się w kuluarach ekonomistów, zakłada samodzielnie emitowane kredyty. Brzmi skomplikowanie, ale jest prostsze niż myślicie. To by było tak, że ja, jako piekarz, mogę wydać „kredyt na chleb”. I każdy, kto mi zaufa, może go użyć do kupienia u mnie bochenka. Ten kredyt to moje zobowiązanie, moja obietnica, że chleb będzie. I działa. A ja z kolei mogę za te „kredyty na chleb” kupić drewno od stolarza, który wydał „kredyt na stół”. I w ten sposób tworzy się system, który sam się bilansuje. Nie ma odsetek, nie ma długu, jest tylko produkcja i wzajemne zaufanie. To ekonomia oparta na wartości, a nie na strachu przed komornikiem. To taki system, co to mu prawda w sercu, a nie chciwość.
To oczywiście nie znaczy, że z dnia na dzień znikną banki. Mogłyby istnieć, ale ich rola zmieniłaby się diametralnie. Zamiast tworzyć pieniądz z powietrza, mogłyby być swego rodzaju sejfami, przechowalniami i pośrednikami. Mogli by pożyczać istniejące już „kredyty na chleb” i pobierać za to opłaty, ale odsetki szły by do tych, co te kredyty stworzyli, a nie do nich samych. To by była uczciwa usługa, a nie finansowy drenaż.
Materialne koszty i szanse
Przejście na taki system nie byłoby darmowe. Wymagałoby to rewolucji, a każda rewolucja ma swoją cenę. Banki, w dzisiejszym kształcie, straciłyby swoją władzę i kontrolę nad emisją pieniądza. Zniknęłaby możliwość spekulacji na długach narodowych, co mogłoby doprowadzić do poważnych wstrząsów na globalnych rynkach. Rządy musiałyby znaleźć nowy sposób na finansowanie wydatków publicznych, np. przez podatki od wykorzystania zasobów naturalnych, a nie od pracy i konsumpcji. Ale te koszty są niczym w porównaniu z tym, co możemy zyskać: stabilny system, który nie produkuje kryzysów. System, w którym pieniądz jest narzędziem do wymiany dóbr, a nie do dominacji.
To jest poważna, ale realna szansa na to, żeby wyrwać się z pułapki, w której utknęliśmy. Żeby pieniądz przestał być panem, a stał się naszym sługą. I żeby w końcu powiedzieć, że jesteśmy ludźmi wolnymi, a nie tylko numerami w bazie danych dłużników.
Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że nasz dzisiejszy system finansowy jest jak stary, walący się most. Można go ciągle łatać, malować, udawać, że wszystko jest w porządku, ale każdy rozsądny inżynier wie, że to kwestia czasu, kiedy się zawali. I w tej sytuacji albo czekamy na katastrofę, albo bierzemy sprawy w swoje ręce. Albo zredefiniujemy, czym jest pieniądz, albo pieniądz zdefiniuje nas.
***
| pieniądz jako dług | alternatywne finanse | ekonomia społeczna | Money as Debt | Paul Grignon |
Oprac. redaktor Gniadek
(2/09/2025)
Co zyskuje Czytelnik:
pełne zrozumienie, jak działa system finansowy; świadomość mechanizmów ukrytych za pieniądzem; inspiracja do myślenia o alternatywach.
Przeczytaj również:
|
Wspieraj moją niezależność:
Jeśli uważasz, że moja praca ma wartość, wesprzyj mnie. Kliknij [ BuyCoffee / Suppi ], aby postawić mi kawę lub dorzucić się do pracy. 5 złotych pokrywa 10 minut pracy. Dziękuję!
|
Fot. ilust. liofiland.pl - Czy wszystkie kredyty są sobie równe? Odkryj, jak rozpoznać różnice ...
Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (pruskie pogranicze, 12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka