Puste przystanki, drogie bilety oraz koniec połączeń do wsi i w małych miastach? Polityczna WRZUTKA z ostatniej chwili może cofnąć transport autobusowy do epoki kamienia łupanego. Sprawdzam, kto lobbuje za skróceniem stabilnych 10-letnich umów na 3 lata i dlaczego zapłacisz za to Ty, Pasażer!
	
			
		
	
	
											
"Kiedy polityk myśli o wyborach, zapomina, że droga do piekła jest często wybrukowana tym, co wydaje się najkrótszym skrótem."
 Transport publiczny to coś więcej niż tylko rozkład jazdy i spalinowy silnik. W kategoriach socjaldemokratycznych to fundament równości szans, etyczny aksjomat państwa opiekuńczego. To gwarancja, że senior dotrze do lekarza, uczeń do szkoły, a pracownik do firmy – niezależnie od tego, czy mieszka w stolicy, czy w "zapomnianej przez Boga" wsi. Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych (FRPA), choć funkcjonuje zaledwie od 2019 roku, miał być odpowiedzią na ten moralny imperatyw, niwelując dramatyczne wykluczenie transportowe, które niczym rak toczyło Polskę powiatową.
Wojna o dziesięć lat: Szkodliwa poprawka, która pogrzebie autobusy FRPA
Dziesięć lat obietnic kontra trzy lata strachu
 W 2023 roku branża odetchnęła z ulgą. Nowelizacja ustawy o FRPA wprowadziła możliwość zawierania długoterminowych, 10-letnich umów. Dlaczego to było tak kluczowe? Bo biznes przewozowy, podobnie jak etyka, wymaga stabilności i długofalowego zobowiązania. 10 lat to wystarczająco dużo, aby przewoźnik mógł wziąć kredyt, zainwestować w nowoczesny tabor: autobusy z klimatyzacją i niską podłogą (aby osoby starsze i niepełnosprawne nie musiały się wspinać), a przede wszystkim – aby miał pewność zwrotu z tej inwestycji. To była obietnica cywilizacyjnej zmiany.
 I tu wchodzi polityczny wrzut – zapowiadana nowelizacja w 2025 roku, a w niej kuriozalna poprawka zgłoszona przez Mirosława Suchonia, przewodniczącego komisji infrastruktury. Zamiast dekady stabilności, proponuje się… trzyletnie umowy.
 Z perspektywy psychologii społecznej ta zmiana jest katastrofą. Odbiera zaufanie, wysyłając sygnał: "nie wierzcie w to, co uchwalamy, bo za pół roku to zmienimy." Przez lata przewoźnicy ledwo przeżyli pandemię. Wiele firm upadło. Teraz, gdy wreszcie mieli stabilny grunt pod nogami, dostają cios prosto w koło autobusu.
Pasażer zakładnikiem chaosu
 Co oznacza trzyletnia umowa dla przeciętnego Kowalskiego?
- Koniec nowych autobusów: Żaden bank nie da kredytu na nowoczesny tabor, jeśli spłata ma się zwrócić w tak krótkim czasie. Przewoźnicy będą musieli operować starymi gratami bez klimatyzacji, łamiąc tym samym minimalne kulturowe standardy życia w XXI wieku.
 
- Wyższe ceny biletów: Brak stabilności to wyższe ryzyko. Operatorzy nie są zazwyczaj organizacjami charytatywnymi – podzielą to ryzyko z pasażerami.
 
- Chaos na prowincji: Samorządy, które mają dostosowywać linie do zmieniających się potrzeb lokalnych (np. nowy przystanek przy rozwijającym się osiedlu), nie będą mogły stabilnie planować.
 
 Ta legislacyjna gonitwa – ustawa o FRPA zmienia się średnio co pół roku – to dowód na brak długofalowej strategii państwa. W kategoriach moralnych jest to nieodpowiedzialność, zwłaszcza, że cała branża i lokalne samorządy alarmują, że te zmiany są nieakceptowalne.
 To prosta matematyka: stabilne finansowanie (10 lat) prowadzi do inwestycji i jakości. Krótkoterminowe umowy (3 lata) prowadzą do stagnacji, podwyżek i pogorszenia jakości usług. To nie jest tylko problem techniczny, to jest polityka wykluczenia z pełnym pakietem odpowiedzialności po stronie decydentów.
Ta nowelizacja to nie jest pomyłka, to jest wybór. To świadome działanie, aby pod płaszczykiem legislacyjnego pośpiechu, na ostatnią chwilę, wrzucić minę w fundamenty stabilnego transportu. Ktoś, kto proponuje 3-letnie umowy, ignoruje podstawową ekonomię, logikę inwestycyjną i, co gorsza, prawa obywateli do godnego życia i dostępu do usług publicznych. Jest to jawny brak konsultacji z branżą i samorządami, które najlepiej wiedzą, jak działa transport na lokalnym poziomie. Pełna odpowiedzialność za to, że od przyszłego roku podróż stanie się droższa, mniej komfortowa, a dla niektórych w ogóle niemożliwa, spada na tych, którzy tę szkodliwą poprawkę popierają i przepychają.
| FRPA | Transport Publiczny | Wykluczenie Transportowe | Mirosław Suchoń | Paulina Matysiak |
Oprac. 3/11/2025, 
redaktor Gniadek
Co zyskuje czytelnik:
 Świadomość realnych konsekwencji decyzji politycznych dla jakości życia, rozeznanie w mechanizmach finansowania publicznego transportu oraz wiedzę, kto ponosi odpowiedzialność za potencjalne pogorszenie usług autobusowych w Polsce.
Fot. ilust. link4.pl - Czy autobus wyjeżdżający z zatoczki ma pierwszeństwo? Poznaj przepisy ...
[ Nota: Materiał opracowano z największą starannością przy użyciu narzędzia generatywnego modelu językowego w celach informacyjnych i analitycznych w oparciu o dostarczone dane, choć może zawierać niezamierzone błędy np. językowe. ]
									
		
		
			
			
	
			
Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (pruskie pogranicze, 12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...
		Nowości od blogera
		
	
	
	Inne tematy w dziale Polityka