Zachwyciło mnie hasło "oddolności" propagowane przez Pawła Kukiza. Nareszcie ktoś, kto wskazał siłę drzemiącą w każdym z nas. Moc zmieniania rzeczywistosci za pomocą działania i wzięcia odpowiedzialaności za nie - tak pojmuję ten przekaz.
Dla mnie oddolność polega na tym, że dzialanie poprzedza funkcję. Funkcje są nadawane odgónie - ktoś zostaje posłem, harcmistrzem, sołtysem czy przewodniczącym rady rodziców z nominacji. Oczywiście odbywają sie najpierw wybory, ale nominacja wynika bezpśrednio z zaufania wyborców do danej osoby i doświadczeń wskazujących, że to odpowiednie dla niej stanowisko, Wyjaśnię na przykładach:
Gospodarz ze wsi, który organizuje imprezy dla dzieci, doradza mieszkańcom w trudnych sprawach, ma szacunek i poklask u ludzi, pomaga sąsiadom, a w razie potrzeby (pożar czy jakaś awaria) szybko zorganizuje całą wieś do działania - taki czlowiek jest sołtysem. Nieważne, czy jest nim nominalnie. Ale powinien być.
Politolog, ekonomista zaangażowany w życie kraju, aktywny na swoim podwórku, w gimnie, powiecie, czlowiek o opinii nieskażonej politycznymi przekrętami, mający świadomość potrzeb społeczeństwa i kraju - może być tego społeczeństwa reprezentantem. Np. w sejmie.
Tak naprawdę naszą prawość i szlachetność określa to, co robimy dla samego działania - nie czekając na efekty. To są wlaśnie te inicjatywy oddolne. Każdy moze powiedzieć, że jego praca na danym stanowisku będzie miała na celu dobro ogółu, społeczeństwa, kraju, organizacji czy instytucji. Ale "oddolność" to wzięcie odpowiedzialności za swoje pomysły i wprowadzanie ich w życie bez czekania na odgórne dyrektywy. Oddolność to inicjowanie działań. Potem oczywiście może przyjśc moment, kiedy nasza praca zostanie uhonorowana nominacją - daje to niemal pewność, że na nowym stanowisku będziemy dalej z sercem działać, jak dotąd. A możliwe, że dostaniemy skrzydeł.
W naszym społeczeństwie wyraźnie widać wycofanie z działań oddolnych. Jednym ze sposobów wpływania na bierność społeczną jest centralizacja i odgóność wszelkich inicjatyw oraz krytykanctwo w stosunku do inicjatorów akcji społecznych. Po okresie komunizmu wszelki czyn społeczny kojarzy się z czymś narzuconym, niechcianym, niezrozumiałym. Tymczasem człowiek w pełni rozwinięty potrzebuje tego typu działań, zgodnych z własnym systemem wartości.
Oddolne dzialania wynikają z przekonania: "jeśli uważasz, że coś ma być zrobione, to to zrób". Wynikają z poczucia sprawczości, z poczucia sensu i z wiary w siebie. Jak częste są takie postawy w naszym społeczeństwie? Niezwykle rzadkie.
Jesteśmy społeczeństwem osób posłusznych. Ci, którzy mają coś do powiedzenia - milczą. Ci, którzy chcieliby działać, czekają na rozkaz. Ci, którzy mają wiedzę, nie przekazują jej. Tych, którzy chcą zaprotestować, paraliżuje strach.
W pracy oczekują decyzji szefa, w życiu politycznym - rządu, w życiu duchowym - księdza. Zamiast zdobywać wiedzę i wyrabiać sobie opinie na dany temat, pytają innych jakie mają mieć zdanie.
Dlatego my - Polacy - pozwalamy się wodzić za nos. Frekwencja podczas wyborów i referendów jest marna, na zebraniach głosujemy jak reszta, pozwallamy innym podejmować decyzje za siebie.
Pawel Kukiz obudził z marazmu wiele osób. Niektóre obudził do walki o stołki. Niektóre do pracy na rzecz idei. Niektóre do budzenia innych. To jest niewątpliwa zasługa. Zabrakło w jego działaniach realizacji tej idei - oparcia ruchu na tych, którzy już się w nim oddolnie z serca zaangażowali. Szkoda...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo