Polityków należy rozliczać z nieudolności i niekonsekwencji, nawet jeśli to nie jest poprawne politycznie, gdyż „są tacy politycy, których się nie krytykuje”.
Koalicję PO-PSL podsumowują słowa napisane przez obecnego wiceministra infrastruktury Tadeusza Jarmuziewicza: - „Miała być rewolucja w podatkach, zapowiadana od dawna przez rząd. A tymczasem góra urodziła mysz. Tylko tak można skomentować ostatnie ruchy gabinetu (...). Po raz kolejny przekonaliśmy się, że ten rząd cechuje paraliżujący lęk przed podejmowaniem trudnych, niezbędnych dla dobra kraju decyzji. (...)
Rząd karmi nas optymistycznymi wieściami o tym, że gospodarka zaczyna ruszać do przodu. Nie jest to jednak w żadnym stopniu zasługa obecnych sterników gospodarki, lecz nakręcającej się koniunktury. Obawiam się natomiast, że przez zaniechanie obecnej ekipy, zamiast rzeczywistego wzrostu będziemy mieć pełzającą stagnację. (...) „Trudno oprzeć się wrażeniu, że gabinet (...) wykonuje ruchy pozorne – nie dla rzeczywistej poprawy stanów finansów państwa, a jedynie dla utrzymania się przy władzy. Na kosmetycznym charakterze obecnych zmian zaważył bez wątpienia zbliżający się kongres (...), gdyż żaden z polityków tej partii nie chce się narażać elektoratowi. Jest to jednak rozumowanie bardzo krótkowzroczne – za brak determinacji w naprawie wydatków skarbu państwa elektorat i tak rozliczy tę władzę w kolejnych wyborach.”Słowa te Tadeusz Jarmuziewicz napisał, w opolskim tygodniku TOP reklama w 2003 roku . Oceniał wówczas rządy gabinetu Leszka Millera. Obniżkę podatku dla dużych firm (CIT) z 27 do 19 proc. uznawał za zdecydowanie niewystarczającą. W tekście wykropkowałem bezpośrednie odniesienia do co do nazwy rządzącej partii. Na życzenie, mogę przesłać cały tekst.
Rząd PO pozbawiony jakiejkolwiek poważnej samokrytyki, jest bezwzględny w rzadko merytorycznych ocenach swoich politycznych przeciwników. W gospodarce od 4 miesięcy zaobserwować można powolny regres. Z propagandową odsieczą koalicji PO-PSL przychodzi amerykański kryzys sektora finansowego. Zapewne zostanie ogłoszony główną przyczyną spowolnienia. Sprzyjający PO analitycy w życzliwych i współpracujących z nią mediach (460 mln zł. od Rady Miasta Warszawy dla stadionu Legii należącego do grupy ITI, do której m.in. należą wszystkie stacje telewizyjne z nazwą TVN, Tygodnik Powszechny oraz portal internetowy Onet.pl), z pewnością będą wyrozumiałe dla wszystkich rządowych posunięć, lub ich braku.
Jeśli sukcesy odnoszą polityczni przeciwnicy, jest to oczywiście wynik niezależnej od ich pracy dobrej koniunktury. Jeśli w końcu zdobywa się władzę, a gospodarka zamiast rozwijać się jak wcześniej wykazuje tendencje odwrotne od obiecanych, to także jest wynikiem międzynarodowej koniunktury. Natomiast każdy ewentualny sukces, jest wynikiem wyłącznie doskonałej pracy obecnego zespołu. Pojawia się pytanie skierowane do wszystkich partii: czy w polityce można być uczciwym, a dobro kraju jest ważniejsze od utrzymania władzy? Czy mężem stanu jest ten, kogo lubią media i łasi na „miłość” oficerowie WSI? Plany wprowadzenia budżetu zadaniowego to za mało... Romuald Kałwa