GPS GPS
2371
BLOG

Dlaczego w małym księstwie jest bezpieczniej niż socjalistycznej Polsce?

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 27
Obecne państwo okupujące Polskę jest słabe militarnie. Jedyne co nam zapewnia bezpieczeństwo to sojusze wojskowe. Jesteśmy w NATO i tylko dlatego póki co nie dzieją się u nas takie hece jak na Ukrainie.
A więc wcale nie byłoby pod tym względem gorzej, gdybyśmy byli krajem tysiąca niezależnych Liechtensteinów, a każdy z nich miał swoją własną niezależną armię, taką jaką ma Szwajcaria. Wszystkie te armie śmiało mogłyby być w NATO, a zatem byłyby zdolne do działania pod wspólnym dowództwem i miały jednolite procedury i kompatybilny sprzęt. Byłoby nawet lepiej niż teraz, bo armie by konkurowały ze sobą rynkowo i te lepsze byłyby zatrudniane przez sojuszników w ich walkach.
---------------------------------
Rozpraszanie aparatów przemocy <- poprzednia część serii
następna część serii -> Utopia enklaw
---------------------------------
Śmiało można by wynajmować prywatne polskie armie Amerykanom do walk w Iraku czy Afganistanie (Amerykanie już dziś korzystają z usług prywatnych firm militarnych), a zatem nie trzeba by wymyślać jakiegoś specjalnego finansowania ich, bo by same na siebie zarabiały. I to tym lepiej, im chętniej byłyby wynajmowane.
My mamy tradycje prywatnych armii, bo każdy magnat w Rzeczpospolitej miał swoje własne wojsko, a każdy bardziej znamienity szlachcic miał własną drużynę. Pospolite ruszenie to było takie zjednoczenie pod dowództwem króla prywatnych armii w sytuacji zagrożenia wojną.
Rzeczpospolita nie przegrała z powodu takiej organizacji wojska, ale z powodu słabego kontrwywiadu. Zostaliśmy pokonani nie militarnie, ale wywiadowczo – przez szpiegów i korumpowanie władz.
Z prywatnymi armiami byłoby lepiej, bo każdy Polak byłby uzbrojony jak Szwajcar, a nasza sława Polaków jako partyzantów, którą mamy od Potopu przez Armię Krajową, odstraszałaby przed chęciami okupowania nas. Tu jest o tym artykuł: My, partyzanci.
Nie jest więc wcale tak, że rozbicie dzielnicowe Polski, jakie postulują libertarianie, czyli podział na wiele autonomicznych, niezależnych gmin, księstw czy ordynacji rodowych skutkowałby osłabieniem militarnym naszego kraju. Wszystko co jest prywatne jest lepsze niż państwowe – armie też.
No i dodatkowo taki obszar tysiąca Liechtensteinów składający się na całą Polskę byłby tysiąc razy bogatszy niż obecnie, więc w razie zagrożenia ludność byłoby stać by wynająć nie tylko rodzime firmy militarne, ale inne armie najemne – na przykład armie amerykańską - z jej dronami, czołgami, lotniskowcami i myśliwcami.
Z pewnością taka obrona byłaby wielokroć pewniejsza niż obecne skorumpowane państwowe wojsko polskie, które przegrałoby wojnę nie tylko z Rosją i Niemcami, ale i z Litwą, Czechami czy Białorusią. Dzisiejszy monopol państwa na armię jest drogi i nie daje żadnego bezpieczeństwa - dowolne inne rozwiązanie byłoby lepsze.
No i najważniejsze - Niemcom, Rosjanom, czy nawet Białorusinom czy Ukraińcom opłaca się napaść na obecną Polskę, bo można po prostu przejąć władzę centralną i rządzić tak samo jak obecny rząd - hodować ludzi jak bydło, bo mieszkańcy są bierni, głupi i nieuzbrojeni. W kraju tysiąca Liechtensteinów byłoby to tysiąc razy bardziej skomplikowane politycznie, a zatem trudniejsze i nieopłacalne. Okupacja terenu, gdzie wszyscy są uzbrojeni, bogaci, niezależni, w pełni władają własnym terenem i są silnie zmotywowani by bronić swoich swobód, praw, własności i wolności byłaby kompletnie nieopłacalna.
Jedno socjalistyczne państwo może legalnie przejąć inne przejmując państwową infrastrukturę - budynki, firmy i tereny. To co było państwowe, państwowe pozostaje. A więc wojna ma sens. Ale zupełnie inaczej wygląda przejęcie kraju, gdzie wszystko jest prywatne. To jawna grabież i zawsze właściciel będzie upominał się o swoją własność - nawet, gdy się go wypędzi. Sprawy własnościowe związane z wojennymi wpędzeniami w czasie II wojny światowej ciągną się u nas do dziś i są trudne do rozwiązania i powodują duże kłopoty prawne i polityczne. Gdyby dziś tak wypędzić, to mętlik byłby jeszcze większy i utrudniał by bardzo działania władz okupacyjnych.
Można własność użytkować czy zniszczyć, ale presja społeczności międzynarodowej nigdy nie pozwoli tego zalegalizować, więc będzie trudno na tym poważnie zarabiać. Przejęcie własności prywatnej w drodze wojny na cywilizowanym terenie jest w dzisiejszych czasach wielokroć droższe i bardziej skomplikowane politycznie niż przejęcie własności państwowej. Dlatego w prywatnej Polsce tysiąca księstw będzie bezpieczniej niż w obecnej Polsce socjalistycznej.
No i następny ważny argument. Jedność, centralizm i mocarstwowość nie popłaca. Dopóki Europa, a w szczególności obszary Niemiec, północnych Włoch czy Francji były podzielone na wiele suwerennych księstw i republik, obszary te rozwijały się cywilizacyjnie. Kwitł handel, sztuka, kultura, przemysł, rolnictwo. Zjednoczenie Niemiec przez Bismarcka w jedno mocarstwo doprowadziło do tego, że Niemcy stały się militarnie agresywne i wszczęły dwie wojny światowe, które przegrały. To zjednoczenie nic im nie dało – ani dla ich kultury, ani bogactwa materialnego. Są dziś bogaci, ale bez tych dwóch wojen byliby sto razy bogatsi. I nie byliby splamieni mordem Holokaustu! Wyraźnie widać, że zjednoczenie się im nie opłacało.
Rosji imperializm też nic nie daje. Są dziś bardzo biedni. Każda wojna ich rujnuje. Kradną, mordują a większość obywateli mało co z tego ma. Korzystają z tego tylko nieliczni oligarchowie czy wojskowi. Wygrywają wojny, ale dużymi kosztami. Dużo lepiej na imperializmie wyszli Anglicy, ale to był imperializm w stylu rzymskim – dający dużą swobodę i autonomię prowincjom – tak, że niektóre się nawet usamodzielniły i same stworzyły mocarstwa – ale wciąż oparte o podział na niezależne stany o dużej autonomii.
Prowincjonalizm jest wart wskrzeszenia. Prowincjonalizm jest wart zastosowania. Autonomiczne, różnorodne, niepodległe prowincje, ale podobne cywilizacyjnie i kulturowo i zjednoczone w sojuszach są stabilne i sensowne. To działało i działa, to nie jest utopia. A to właśnie postulują libertarianie. I monarchiści też. Bardzo polecam ten artykuł ze stron Organizacji Monarchistów Polskich: Wartość prowincji. Dla zachęty cytuję fragment:
Jednak wspólnoty państwowe nie zawsze były zorganizowane w jednorodne jednostki w rodzaju województw, departamentów czy obwodów, mających za zadanie głównie ułatwiać pracę stołecznej biurokracji. Przed nastaniem nowoczesności, z jej wszystkimi wątpliwymi dobrodziejstwami, składały się z prowincji. Prowincja stanowiła część państwa odmienną co do istoty od nowoczesnego obwodu, departamentu czy województwa, ponieważ w stosunku zarówno do centrum państwa, jak i do pozostałych jego części zachowywała liczne odrębności w sprawach podatkowych, celnych, sądowniczych, prawodawstwa, instytucji politycznych etc. Utrzymywanie tych odrębności pozostaje wyrazem osobnej, lokalnej tradycji historycznej, z której prowincja czerpie legitymizację dla swych szczególnych urządzeń i uzasadnienie własnych uprawnień.
Warto odwoływać się do tradycji i je wskrzeszać. Dokładnie tak samo do tradycji odwołują się libertarianie opisując wiele różnych, trwałych, działających organizacji bezpaństwowych. Tu jest ich spis: Społeczeństwa wolnościowe.
 
Grzegorz GPS Świderski

Artykuły powiązane:

KORWiN <- poprzednia notka
następna notka -> 1Polska

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka