Miłośnicy zamachu twierdzą, że tupolew nie mógł w sposób naturalny rozpaść się na kilkadziesiąt tysięcy części po kontakcie z ziemią.
Jednocześnie twierdzą, że było kilka wybuchów punktowych, które w określonych miejscach zdewastowały konstrukcję samolotu aż ten utracił swoje zdolności lotne.
Kilka niedużych wybuchów mogło zatem spowodować zaledwie rozczłonkowanie tupolewa na kilka fragmentów, które uderzyły w ziemię (i wg miłośników nic specjalnego z nimi juz stać sie nie mogło - szuru-szuru po błocie i się zatrzymały).
Jeśli zdaniem miłośników zamachu ilość części jednoznacznie świadczy o wybuchach to należy domniemywać, że samolot cały był nafaszerowany trotylem, bo tylko wtedy całość konstrukcji mogła zamienić się na powybuchowych kilkadziesiąt tysiecy fragmentów.
Byłoby więc zasadnym aby miłośnicy doprecyzowali o jakiej ilości trotylu mówią. Jeśli o tonie albo dwóch to trochę ciężko byłoby go równomiernie upchnąć w nocy z 9. na 10. kwietnia. Bo chyba tupolew nie latał z tym trotylem od remontu w Samarze.
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości