Jako, że niespecjalnie mnie interesuje symbolika pogrzebowa zacząłem zastanawiać się co to za twór ten tradycyjny model rodziny, o który z największym zapałem walczy nasza prawica.
Tradycyjny czyli rozumiem taki od stuleci, uznany, poprawny, obowiązujący. Dobry.
Hmmm. Jeśli od stuleci to patriarchalny, traktujący podmiotowo mężczyznę a przedmiotowo żonę i dzieci. Mężczyzna - mięso pierwszej kategorii, kobieta - drugiej, podroby jakieś, dzieci - trzeciej, ścięgna i kopyta.
Mężczyzna pracuje, reszta mu usługuje. Dojada to, czego on nie zjadł. Baba głosu nie ma, baba ma urodzić, wychować, posprzątać, ugotować, żywinę obrobić, nogi rozłożyć gdy mężowi się akurat chce. Bezorgazmowo oczywiście te nogi, bo jakże inaczej, grzech wszeteczny i dziwka. I ma milczeć w cierpieniu. I dziękowac Bogu, że za często nie bije. Choć może niech bije bo ksiomc powiedział, że musisz nieść swój krzyż córko, że cierpienie zbliża do Jezusa, że nieodgadnione sa plany Pana, nawet wobec takiej głupiej gęsi jak ty (w myśli zniecierpliwiony dodaje). Tak więc modlitwa modlitwa i modlitwa. I pokora. Amen.
A co gdy baba z dzieciakiem bez chłopa? Wiadomo, puszczalska, bękarta chowa, bękartem go krzyczą inne dzieciaki, palcami pokazują. Kamieniem obrzucą. Z nudów.
No to się rozglądam wokoło po znajomych rodzinach i nijak tej tradycji nie widzę. Razem pracują, wychowują. Partnersko. Dzieci szanują, kochają. Przemocy brak. Szczęśliwi. W ślubach i bez. Są samotne matki i samotni ojcowie. Dzieci z niepełnych związków. Niewytykane. Mają swoje imiona, nie przezwiska.
I po tym porozglądaniu myslę sobie, że w nosie z tym tradycyjnym. Ze nie każda tradycja dobra. Że związek to miłość i szacunek a dzieciom radość, szczęście, dobre wychowanie i edukacja.
I o to, jako polityk bym zabiegał. Jako człowiek też. Można żniwować kosą, naprawdę.
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo