Baśń Andersena a sprawa kobiecości

Ot i co- brak czytelnictwa wychodzi nam bokiem!
Dawniej dziecię patrząc na rzeczywistość potrafiło powiedzieć prawdę: król jest nagi.
My najprawdopodobniej nie czytaliśmy nawet baśni "Nowe szaty cesarza" i dlatego wydaje się nam, że jak jakiś podstarzały facio, kochający przez dłuuugie lata seks z kobitką, w chwili gdy staje się impotentem, to może jeszcze iść na całość, ale tylko HOMO.

Bywający w świecie impotent, co to jak się mówi- z niejednego pieca chleb jadł- podpatrzył iż w takich Indiach żyje ponad milion faciów bez "faciostwa" i mają nawet wzięcie u dziadów, chociaż klasowo należą do kasty zupełnie pogardzanej. Nazywa się ich pogardliwie kastratami, co jest niemiłe w uszach prawowiernego Hindusa. Bliżej nas, takich bezinteresnych gości nazywano już milej, bo eunuchami i powierzano im do pilnowania skarb sułtański, czyli dozorcostwo nad haremem.
W słonecznym kraju śpiewu i opery wyszukiwano nawet uzdolnionych chłoptasiów i w porę pozbawiano ich tego i owego czyniąc sławnymi na cały świat divami, czyli celebrytami na tamte dawne czasy.
Nad naszą kochaną szarą Wisłą poszliśmy na całość oferując bohaterskim, a bezpotencjowym już  sexoholikom tytuł KOBIETY, nie zwracając uwagi na żadne XY i XX występujące niby genom w każdym ludziu.
I teraz taki kobiet już nie będzie musiał się klamkować, że jest HOMO, ino znów Baba będzie mogła z Chłopem! Zapewne także na wyrkach Hotelu Sejmowego.
A wystarczyłoby Andersena, a również wierszyk biskupa Ignacego Krasickiego pt "Czapla, ryby i rak"  troszkę poczytać i pewnie nikt ze służb tajemnych nie paradowałby nigdy z nową laską w miejscach dla większości ważnej.