Łatwość z jaką Polacy głupieją widać doskonale na przykładzie kradzieży Oświęcimskiej tablicy. Widać też jak wciąż nie potrafimy się, mimo naszego królewskiego, jagiellońskiego pochodzenia wyzbyć kompleksów wobec zachodu. Bo sam, jestem ciekaw czy nasze media szalałyby tak, gdyby skradziono chociażby Orła z wieży Poznańskiego ratusza, albo czy podobna nagonka medialna nastąpiłaby gdyby w Izraelu dokonano kradzieży z grobów Polskich żołnierzy z Armii Generała Andersa.
A tak zasadniczo, to gdy rankiem pracownicy Muzeum w Oświęcimiu zobaczyli brak tablicy, to trzeba im było natychmiast powiesić kopię. I żadnej sprawy nie byłoby. Przecież wartość tablicy „Arbeit Macht Frei” nie bierze się z wartości metalu z jakiego jest zrobiona, z kunsztu wykonania, ale z treści i miejsca w jakim tą treść eksponowano. Tak, trzeba było powiesić kopię. Nasza stolica jest kopią przedwojennej i musi nam wystarczać, tak samo zwiedzającym Oświęcimskie muzeum musiałaby wystarczać kopia tablicy.
Tak się jednak nie stało, i teraz głupiejemy. Widzę Ministra Kultury który już zawiesza połowę dyrektorów w Muzeum Oświęimskim bo za mało pilnowali tablicę. Słyszę, że teraz pójdą dodatkowe fundusze na ochronę muzeum. Nowy system zabezpieczeń etc. I tak za czas niedługi, co prawda oświęcimskie muzeum będzie sie sypać, ale wokół niego będzie krążyć setka pojazdów z prywatnej agencji ochrony.
Spójrzmy jednak racjonalnie. Primo: Dokonano kradzieży tablicy, której nikt nigdy nie próbował ukraść, której kradzieży jeszcze tydzień temu żaden zdrowomyślący człowiek (zarówno filosemita jak i antysemita) nie przewidywałby. Secundo: kradzieży dokonano w nocy w której temperatura spadła na minus 15, co nie zdarza się w obecnej Polsce zbyt często, zatem nie dziwne, że ochroniarze pewnie swoje obchody czynili mocno pośpiesznie, aby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym kantorku, i wcale mnie nie dziwi to, że też ochroniarzom nie przyszło do głowy, że ludzie kręcący się wokół wejścia w tą arcymrożną noc będą chcieli ukraść tablicę.
Ale my zgłupieliśmy. Tak bardzo boimy się przypięcia nam łatki antysemitów, która i tak ze względu na absolutną ignorację spraw środkowoeuropejskich przez zachodnie elity będzie nam zawsze przypinanana, że robimy wszystko aby nam tą łatkę przypięli. Zamiast prowadzić rutynowe działania Policji, jakie są zwykle czynione przy podobnych sprawach, my prowadzimy działania specjalne. Aaaa czyli jednak, coś w tych Polakach jest, że aby poskromić ich antyżydowskie ekscesy trzeba działań ekstraordynaryjnych. Zamiast przekierować dyskusję na temat niszczenia przez upływający czas byłego KL Auschwitz i szukania funduszy na jego ratowanie, my analizujmy stan ochrony i szukamy jakiegoś szwedzkiego zleceniodawcy. Swoją drogą znów należy docenić geniusz żydowski, bo wychodzi na to, że chociaż Żydzi uważają Oświęcim zali tylko za miejsce swojego i tylko swojego męczeństwa, to nie implikuje to gotowości Żydów, do finansowego ratowania Oświęcimia, bo to zostało zcedowane na Rzeczpospolitą.
Teraz tylko czekać nam będzie zgłoszeń od osób które znalazły literkę I, i rzecz jasna będą chcieli za tą literkę odpowiedniego wynagrodzenia. Może z tych dodatkowych pieniędzy na ochronę na nagrodę starczy? Dziwi też, że nikt dotychczas nie podjął tropu dość niskich pieniędzy za kradzież Oświęcimskiej tablicy. Piątka panów miała dostać do podziału 20 tys złotych, czyli po 4 tys na osobę. Kwota w porównaniu do medialnej paniki bardzo niskiej. Czyli zleceniodawca nie traktował tej kradzieży za szczególnie wartościową.
Ciekawi mnie czy po kradzieży „Krzyku” Muncha z Galerii w Oslo, kradzieży o wiele spektakularnej, bo z użyciem broni maszynowej, Norwegowie również tak spanikowali i rozpoczęli snuć rewolucyjne i przede wszystkim wielce kosztowne zmiany w systemie ochrony. Nie sądze. Ot po prostu zdarza się. Co oczywiście nie oznacza, że Norweska Policja nie podjęła standardowych czynności w poszukiwaniu obrazu. A my od razu już będziemy cały system państwa zmieniać, tryb pracy policji, prokuratury, muzeum.. a stać nas na to?
Inne tematy w dziale Polityka