Grudeq Grudeq
308
BLOG

O czym marzą Posłowie Sekuła, Węgrzyn, Urbaniak?

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 25

 

Będzie złośliwie. Ale patrząc na wyczyny gwiazdorów ze zgłupiałej Platformy Obywatelskiej – posła Jarosława Urbaniaka, posła Roberta Węgrzyna, posła Mirosława Sekuły czy posła Sławomira Neumanna, postanowiłem troszkę bliżej ich poznać. Zobaczyć kto to taki, jaki miał życiorys, czego chce od polityki i po co w niej siedzi. Ponieważ nie mam możliwości osobistego poznania panów posłów, zaproszenia ich na obiad, przespacerowania się po Poznańskich czy Warszawskich ulicach i takiej swobodnej rozmowy, najlepszej do zobaczenia kto zaś. No niestety nie da się. Zmuszony jestem więc do audytu stron internetowych wyżej wymienionych panów:
 
Zazdrościć muszę swojemu ulubionemu Catowi Mackiewiczowi, bo ten gdy robił charakterystyki sobie współczesnych polityków, to poznawał Walerego Sławka, Bogusława Miedzińskiego, Józefa Becka, Stanisława Cara, Lucjana Żeligowskiego czy Ignacego Matuszewskiego, to chodził sobie i spacerował po Wilnie, Lwowie, Kijowie, Moskwie, Paryżu Wiedniu. Przeżywał napad w Bezdanach, okopy I Wojny Światowej, radość z wejścia polskich ułanów do Wilna, ucieczki z Carskiego więzienia, spotkania polityczne w austriackim parlamencie, obcym Tokio.. a my, naszych polityków całkowicie, gdzie indziej mamy wykuwanych.
 
Musimy wycieczkę zacząć od Kędzierzyna – Koźla. Miejsce urodzenie i dzieciństwa dla każdej biografii jest szalenie ważne. To przecież wtedy kształtuje się człowiek, i ten genius loci każdego miejsca musi jakoś na tego człowieka wpływać. Jak się dzień, w dzień przechodziło koło Ostrej Bramy i miejsca gdzie Gustaw przemienił się w Konrada, to ten Mickiewicz był jak najbardziej prawdziwy, jak najbliższy. Gdy się młodość spędzało wśród Polaków w Kijowie, to dumę dziecka musiała napełniać historię o tym, że to w bramach Kijowa był wyszczerbiony nasz koronacyjny miecz. I nawet więc gdy się młodość spędza w Kędzierzynie Koźlu, to coś można o tym mieście napisać: że się uwielbiało spacery nad Odrą, na zamek w Koźlu, i tam szukać jakiś piastowskich śladów naszej bytności na tych ziemiach, albo, że na dworcu w Koźlu próbował młody Robert odtworzyć jak przebiegały walki o ten dworzec w III Powstaniu Śląskim. A tu nic. No jest Kędzierzyn, no mieszkam w nim, no tyle.
 
I potem pan Robert raczy nas życiorysem, bardziej nadającym się do dyrektora jakiegoś zakładu, niż do bycia politykiem. „W bardzo krótkim czasie, w 1987 roku, zostało powierzone mi stanowisko mistrza produkcji w ZZGT Polgaz Gliwice. Był to zakład, gdzie tak naprawdę nabierałem doświadczeń w życiu dorosłym, ale także pierwszych doświadczeń politycznych i związkowych. Zostałem wiceprzewodniczącym NSZZ Solidarność.”
 
Panie Pośle. Pan jesteś politykiem Rzeczypospolitej. Pan decydujesz o kształcie prawa, o kształcie polityki, o tym z kim będziemy sojusznikami, z kim wrogami. Fakt, Marszałek Piłsudski też pracował na katordze fizycznie, ale on w pracy poznawał ludzi, a po pracy szedł czytać pamiętniki Napoleona albo rozmawiać z Powstańcami 1863 roku. A pan tak zaczął fizycznie pracować, i bach od razu wiceprzewodniczący, a gdzie jakiś moment refleksji, a czym pan tak zaimponował swoim kolegom, że pana od razu wybrali? Pracowitością? Błyskotliwością a może bezczelnością?
 
Poseł Urbaniak o swoim rodzinnym Ostrowie Wielkopolskim odpowiada nam krótko, byłem tu cały czas, więc miasto od podszewki znam. To jeśli mały Jaruś całe swoje życie spędził w Ostrowie, to przy jakim budynku, w jakim miejscu w Ostrowie, stało się coś, co podpowiedziało mu, że warto pracować dla innych, warto pracować dla Polski? Może przy jakiejś tablicy opowiadającej o Republice Ostrowskiej, i o tym, że mieszkańcy Ostrowa rozpoczęli Powstanie Wielkopolskie szybciej nawet niż w Poznaniu? A może Polskość odkrył kiedy słyszał od starszych jak heroiczną postawę musieli mieć Polacy w Ostrowie, gdy miastem rządzili Prusacy? Żadnej takiej refleksji. Szkoda, o Ostrowie można dużo ciekawego mówić, nawet, to że przed I Wojną Światową służył tu słynny Niemiecki lotnik - Czerwony Baron Manfred von Richthofen.
 
Poseł Sekuła, urodzony w Strzelcach Opolskich – i już pytanie, czy repatriant zza Buga, czy potomek twardych Polaków ze Śląska Opolskiego? Bo to przecież już dwa całkowicie odmienne spojrzenia na Polskę. Pytanie bez odpowiedzi. Zaraz za nim Technikum w Sławięcicach.. ostrzegałem, że będę złośliwy, ale te Technikum to cieniem Liceum Krzemienieckiego na pewno nie było. Potem studia w Gliwicach, bo pewnie najbliżej były, i student Miruś mógł częściej do domu po wałówkę przyjeżdżać. W końcu nie każdy musi być bohaterem i mega odważnym. Pan Sekuła nie jest i jest z tego dumny. Jego cieszą takie małe sukcesy: „sprawne posługiwanie się typowymi programami komputerowymi, potwierdzone zdanym egzaminem i uzyskaniem Europejskiego Certyfikatu Umiejętności Komputerowych
(ECDL – European Computer Driving Licence) 2006r,”
tu chyba chodzi o Worda, Excela, włączenie windowsa..
 
Panie Pośle! Ja nie wchodzę na pańską stronę, aby panu dać pracę przy komputerze, ja chcę poznać Posła Sekułę, aby wiedzieć, dokąd on chce zaprowadzić moją ojczyznę, jaką widzi dla niej przyszłość. Czy woli być Wokulskim czy Wołodyjowskim, a może Kmicicem? Ja wiem, że chwalić się średnią dobra rzecz – ale technologia chemicznej przeróbki ropy i węgla, to ma być ten wymarzony program dla Polski? Oby jeszcze pan coś opatentował w swojej dziedzinie, jak chociażby Pan Prezydent Mościcki, albo Pan Prezydent Narutowicz. Ludzie z technicznym wykształceniem też potrafią być znakomitymi patriotami, ale pan jest znakomitym nudziarzem. Z kategorią jazdy B. Tak to ważna umiejętność dla każdego Posła, bo nie tylko do pracy przy komputerze się nadaje, ale może i autkiem podjechać. Przedstawiciel handlowy jak się patrzy. I zna jeszcze protokół dyplomatyczny. Może firma żony Posła Węgrzyna zatrudni Posła Sekułę?
 
Takie mam wrażenie, że nasi gwiazdorzy z PO, to tacy skromni ludzie, gdzieś przy ziemi chodzący. Gdzieżby tam śniący o Polsce Jagiellonów czy Batorych, przeżywających Klęskę po Grunwaldzie – chcących, gdyby ich tam historia mogła wstawić, od razu maszerować na Malbork, a nie chlać trzy dni na zwycięskim pobojowisku. Tutaj marzenia są bardzo skromne i osiągnięcia także:
 
Jarosław Urbaniak chwali się, że był kierownikiem ostatnim Urzędu Rejonowego w Ostrowie. Poseł Węgrzyn mówi o swoich trudnych wyborach: „W 1991 roku po głębokich przemyśleniach podjąłem decyzję o odejściu z POLGAZ-u i wyjechałem za granicę (Szwecja).” I pomyśleć, że 21 letni Beck decydował o wstąpieniu do Legionów Polskich, a Poseł Węgrzyn opuszczał POLGAZ. Mirosław Sekuła z dumą oświadcza, że zdał aplikację Kontrolerską z wynikiem celującym.. nie dodaje, że zdał w czasach gdy był już Prezesem Najwyższej Izby Kontroli.. no ciekawe jakby to mogło wyglądać, szef NIK z miernym z kontroli. No to się nie godzi!
 
Sprawa delikatniejsza. Zdjęcia rodzinne wszystkich panów Posłów bardzo grzeczne. Z żoną, z dziećmi. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni. Obowiązkowe deklaracje o miłości, ale wszystko to jakieś beznamiętne, jak na mój gust. Gdy się kogoś kocha szalenie, to albo się o tym krzyczy całemu światu, albo chowa bardzo głęboko, nie chcąc innych wciągać w wewnętrzne rozterki. Tutaj wszystko tak w porządku, normalnie, tak jak powinno być. Z żoną na wakacjach, z dziećmi w basenie albo przy piłce. Można odetchnąć. Żaden z tych panów nie będzie Henrykiem VIII który przez swoje namiętności da sygnał do potęgi Anglii, ani Piotrem Wielkim, dla którego kolejne miłości, były sygnałem do zaplanowania jakiegoś nowego podboju, tak coby lubej rzucić jakieś nowe księstwo, na dowód miłości. Ale czy to są małżeństwa takich Matuszewskich, którzy razem potrafili przewieść nasze złoto w fatalnym 1939 roku z Polski do Francji? Popatrzmy na zdjęcie uśmiechniętego brodacza – logika, z małżonką w sandałkach. Jakoś nie widzę ich targających skrzynki ze złotem w porcie w Konstancy.
 
Jakby powiedział Ferdynand Kiepski: Dupa, dupa i jeszcze raz dupa. Robimy sobie audyt stron czołowych posłów Platformy Obywatelskiej i kogo my widzimy. Trzy miernoty. Bez celów, bez serc, bez ducha. Nie wzbudzają żadnych namiętności. Życiorys, który nikogo nie powala na kolana. Umiejętność opowiadania o sobie zero. Ale co bardziej boli. Ani razu na żadnej stronie nie pada Polska, Polacy, dla Polski, dla Rzeczypospolitej! Sprawdziłem Ani razu!. Panowie piszą o sobie i o sobie i o swojej pracy, a przecież to są Politycy, to są ludzie, którzy są dla nas, i dla Rzeczypospolitej. I czy potem dziwi, że jedyne na co stać tych polityków to uśmiech zadowolonego kretyna, bo administratywista to nie prawnik!
 
PS
Mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego i Kędzierzyna Koźla, jeśli poczuli się tekstem tym obrażeni, najmocniej przepraszam.  
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka