Komentarz o powstaniu Polski Plus wypadałoby napisać tak. Paru panów, którzy myśleli, że PIS zatonie pod naporem medialnym, postanowiła, wzorem wielu takich przypadków w Polskiej polityce opuścić w ich mniemaniu tonący okręt. Wsiedli do szalupki i liczyli, że skoro wsiadł z nimi Admirał Dorn, to hokus-fokus-filipokus i szalupka stanie się w mig czteromasztowcem. PiS niestety nie zatonął, a nawet zaczął znów rozwijać żagle, część się z szalupki wycofała i wróciła na swoją wyspę – Wrocławiem znaną. Ci, co pozostali stwierdzili, że może jak nazwą swoją szalupkę jakoś poważnie, to może to spowoduje, że zacznie się ich traktować poważnie. Ale nawet nazwę jaką wymyślili jest taka jakaś bezsilna, bezwiary w zwycięstwo. Plus. Nie żadna nazwa godna politycznego okrętu – stronnictwo, unia, sojusz, blok. Najnormalniej Plus, Polska Plus.
Można jednak napisać całkiem inaczej. Puścić czytelnika w przysłowiowe maliny. Że w ogóle wszyscy na naszym politycznym morzu to szuje. Że żaden z okrętów nie ma swojego portu przeznaczenie. Że każdy tam płynie w mgle, nie wiadomo po co i gdzie. Tak chociażby napisał szef Salonu p. Igor Janke
http://blog.rp.pl/janke/2010/01/10/za-malo-oczekujemy-od-politykow/ I my się z tym głęboko nie zgadzamy.
Przede wszystkim nie zgadzamy się z takim fragmentem p. Igora: „Polska polityka stała się jałowa jak chyba nigdy dotąd. Przyznają to nawet działacze Platformy. “Jeszcze chyba nigdy w polityce nie chodziło o tak mało” – powiedział mi ostatnio jeden z nich.”. Otóż w Polskiej polityce toczy się najważniejszy spór właściwie o wszystko. Między PiS a PO toczy się walka o odpowiedź czy Polska ma być krajem słabym, słuchającym się silniejszych, stawiającym na indywidualizm, który w naszym przypadku skończy się znów powstaniem uprzywilejowanej szlachty i nic nie znaczącego chłopstwa pańszczyźnianego, czy też Polska ma szansę stać się nowoczesną republiką równych ludzi, poważnie traktujących hasło solidarnie i solidarność, krajem z którym się liczy na arenie międzynarodowej. To że ten spór wygląda tak, a nie inaczej – część winy polityków na pewno jest, dziennikarze także, ale nie można napisać o tym, że to spór jałowy! Ten spór prowadzi do wyjaśnienia pytania, czyja jest Polska? Czy Rysia Sobiesiaka czy może zwykłego obywatela.
I kiedy się pisze o tym sporze, że jest jałowy to właśnie puszcza się mgłę na nasze morze, tak aby nikt nic nie wiedział, aby nie potrafił rozróżnić: kto swój, kto wróg, kto walczy za moje, a kto walczy przeciw mnie. Jak dziennikarze puszczają tak wiele mgły, to niektórzy zaczynają wierzyć, że mogą szalupką przepłynąć przez to morze. A z tej mgły wyjdzie tylko jeden okręt, i prawdziwie dobrze dla Polski będzie, gdy będzie to okręt Prawa i Sprawiedliwości.
Wracając do naszych Plusów. Plus. Plus zawsze musi być z czymś, kimś. Sam plus nie istnieje. Jest jeden plus dwa, jest Bolek plus Lolek, jest jeszcze Jola plus Adam = WM, jest nawet plus ujemny. Wybranie tego Plusa traktuje jako sygnał od Plusowiczów, że oni się chcą do czegoś dołączyć. Szalupka musi po prostu znaleźć swój właściwy statek. I bardzo dobrze by było gdyby to był nasz Pisowski okręt. A czemu nie?
PiS niech zaproponuje panom z Plusa zblokowanie list w wyborach komunalnych. Ponieważ w wyborach parlamentarnych nie ma takiej możliwości tutaj niech PiS zaproponuje wspólną listę. Może być nawet z oddaniem 1 miejsca dla panów plusowiczów. Motyw takiej decyzji jest całkowicie zrozumiały. Należy tłumaczyć, że wybory 2010-2011 są bardzo ważne dla Rzeczypospolitej, i trzeba wystawić jedną siłę na konserwatywnej, patriotycznej prawicy która zatrzyma szaleńców z Platformy. To będzie posunięcie Bismarckowskie. Panowie z Plusa nie będą potrafili sobie odmówić tak wielkiej szansy na mandaty poselskie. Nawet jak dostaną jedynki to i tak elektorat Pisowski zagłosuje na swoich, a Plusowicze będą mieć piękne złudzenia. Pozbawi się przy tym PiS ataków ze strony Plusa, mogących siać pewne zamieszanie na prawicy. Przy okazji mediom odpadnie argument do atakowania prawicy za wieczne spory – bo oto spójrzcie idziemy razem, i choć zwaśnieni jak Kaczyński z Dornem to jednak razem. I jeszcze jeden argument – PiS będzie mógł powiedzieć o sobie, że potrafi zapomnieć, zrozumieć, i że Polska jest dla niego najważniejsza a nie jakieś kłótnie. Więc dlaczego nie? Swoją drogą, dobrze aby w Sejmie był Poseł Dorn, a to jedyna szansa dla niego. A poza tym zobaczyć minę Polaczka, czy Ujazdowskiego jak przegrywają batalię na liście z kimś 10 pozycji niżej.
Tutaj naprawdę warto wyciągnąć dłoń. Dla Polski przede wszystkim!
Inne tematy w dziale Polityka