Dzisiejsze przesłuchanie ministra Drzewieckiego przed Sejmową Komisją śledczą oglądałem tylko do przerwy o godz. 14:30. Potem przewracając kartki dzieła Gibbona maszerowałem razem z bardzo dalekim przodkiem Premiera Berlusconiego, Julianem Apostatą na Persję, wcześniej rzecz jasna uporawszy się z barbarzyńcami w Galii – jakież to czasem wspaniałe oderwanie od mizerności naszej polityki i naszych czasów. Niektórzy złośliwi mówią, że prace żadnej Komisji nic nie wyjawią. Otóż jest to głęboko nieprawda, bo każda komisja bardzo dużo mówi o tym jak wygląda nasze życie polityczne. Każde posiedzenie to coś nowego. Chociażby wczoraj posłowie PO kompromitowali się przy prowadzeniu konfrontacji Prokuratora Engelinga z przyjacielem facetów od śrubek Kaczmarkiem. Sam przewodniczący Czuma wyuczył się nowego zwrotu – pani mówi od rzeczy. Novum zaś dzisiejszej komisji była prezentacja Drzewieckiego na specjalnie zmontowanej tablicy. Prezentacja kolorowa, tak aby nawet te niezbyt bystre lemingi zorientowały się, że jak jest jakaś afera hazardowa, to jest to tylko i wyłącznie afera Gosiewskiego.
Przechodząc jednak do meritum. Przesłuchanie Drzewieckiego obaliło kilka mitów. Chociażby Mit PO jako świetnie przygotowanej kadrowo partii. Otóż minister Drzewiecki stwierdził, że za jego urzędowania w ministerstwie sportu zwolniono tylko Dyrektora Generalnego, pozostawiając pozostałych po rządach kaczystów pracowników. Rzecz jasna tłumaczył, to że dla niego przynależność partyjna nie ma znaczenia, a jedynie fachowość. No ale skoro rządy PiS były taką katastrofą, przez nich zagrożone było EURO, było tam gniazdo korupcji związane z ministrem Lipcem to jakaś czystkę wypadałoby zrobić. A tu nic. Zagrożenie EURO.. ech.. to też był tylko mit. Pan minister stwierdził, że to dzięki niemu mamy EURO więc nie było takiej szansy, aby nam ktokolwiek EURO zabrał.
Minister Drzewiecki przyznał się raz do załatwiactwa. Ale było to związane z tym, że przywoził leki ze Stanów Zjednoczonych panu Sobiesiakowi przez pannę SObiesiakównę. Czyli jednak prawdę mówią, że Platforma to ludzka partia. Jesteś w potrzebie, to nawet sam minister leki zza oceanu będzie wiózł. Rzecz jasna o jakimkolwiek załatwianiu pracy dla tej wybitnie uzdolnionej laureatki Muflonów nie było mowy.
Drzewiecki też z największa pasją opowiadał o Orlikach. O tym jak je otwierał. Dziennie nawet po trzy Orliki!! Jak na te otwarcia chętnie przybywał biznesman Sobiesiak, bo chciał jako były piłkarz, zobaczyć jak to wygląda. Królowie nasi niegdyś budowali miasta, wznosili twierdze, budowali drogi.. a rząd PO się cieszy z boisk przyszkolnych.. i tak lepsze to niż pomysł z budową placów zabaw. Kto tych matołów nam wybrał?
Zasadnicza linia obrony Drzewieckiego przebiegała wzdłuż myśli, iż pieniądze z dopłat hazardowych są pieniędzmi pozabudżetowymi, wielce niepewnymi, więc pan Minister któremu tak mocno zależy na budowie stadionów na EURO (które jak wyżej wspominaliśmy sam nam załatwił) wolał aby ich budowa była finansowana przez budżet. Bo to miały być pewne pieniądze, w przeciwieństwie od niepewnych. I tutaj pełna racja, wszak emeryci i renciści jako podatnicy są zawsze pewni, że tyle a tyle pieniędzy wpłacą, a taki Sobiesiak? Obłoży się go podatkiem, to zwieje jak Palikot w jakiś raj podatkowy. I nawet złoty czy honorowy Muflonik go nie zatrzyma. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego pieniądze z dopłat, nie można traktować jako pieniędzy budżetowych?
Adwokaci polityków PO znajdujący się przypadkiem w składzie Komisji zastosowali sprawdzoną taktykę – to pytanie już padło, a nawet ją udoskonalili. Pytania dziś nie zaczęto tak jak zwykle od Posła Arłukowicza, czy jak mniej częściej od Posła Sekuły, ale od Posła Neumanna. Dzięki takiemu manewrowi, gdy pytania doszły do Posłów PIS – Zbigniewa Wassermana i Beaty Kempy, to już większość najbardziej oczywistych, nasuwających się po lekturze stenogramów, pytań padło. Świadek Drzewiecki mógł więc mówić, że on na to pytanie już odpowiedział, tudzież Sekuła mógł swoim cenzorskim głosem rzec: to pytanie już padło.
Mimo to, widać było jak zbawienne dla prac posłów PiS w komisji hazardowej było zapoznanie się z aktami prokuratorskimi. Pytania Wassermana i Kempy były o wiele dociekliwsze niż przy poprzednich przesłuchaniach. Posłanka Kempa pytała oto z kim widział się Minister Drzewiecki w Hotelu Sejmowym przed przesłuchaniem. I wyszło, że przed zeznaniami Drzewieckiego nie odwiedzili żadni lekarze (chociażby minister Kopacz, czy dr Grzegorek ze Skarżyska – pozdrowienia, do więzienia), a pan minister wszak skarżył się na bóle gardła, ale byli to prawnicy: minister były Ćwiąkalski ze swoją córką (jak domniemywam, podtrzymującą tradycję rodzinną) oraz historyk, ale również poważnie zagrożony oskarżeniami w aferze hazardowej – Schetyna. Ciekawe.
Interesujący był wątek z budową Stadionu Narodowego w Warszawie. Z zeznań świadka Drzewieckiego można było wywnioskować, iż przyczyną nie powstania bieżni lekkoatletycznej na stadionie oraz innych obiektów sportowych (hali, pływalni) był zakaz dany nam przez UEFA, która zażyczyła sobie ileś tam metrów powierzchni. No i już nic nie dało się innego zbudować. O sprawie mówił w swoich zeznaniach b. minister Lipiec. Stadion Narodowy budowany w miejscu Stadionu Dziesięciolecia będzie tylko i wyłącznie stadionem piłkarskim. Więc gdy Legia, znaczy ITI wybuduje swój stadion, to będziemy mieć w stolicy naszej Rzeczypospolitej dwa stadiony piłkarskie, ale ani jednego porządnego obiektu lekkoatletycznego. A więc żegnaj Golden League. I miast oklaskiwać rzuty Włodarczyk czy Majewskiego będziemy mogli tylko patrzeć jak Legia męczy się z BATE Borysów. A przecież czy to naprawdę tak dużo, dopłacić te kilkaset milionów, postawić się UEFA i zbudować stadion piłkarsko-lekkoatletyczny. Przecież Polska po EURO się nie skończy. Dziwne też, że UEFA ma decydować o tym jak ma wyglądać nasza baza sportowa. Przecież my jesteśmy do prawdy poważnym krajem. Nie ma takiej stolicy wśród naszych sąsiadów, której chociaż na moment byśmy nie zajęli. Ot!
Rzecz dla mnie jednak najciekawsze. W pewnym momencie Poseł Kempa zapytała się Drzewieckiego: czy zna się pan z Premierem Berlusconim. Rzecz jasna, Chemik Sekuła którego wyszkolono, iż jeżeli w pytaniu nie pada nazwisko Gosiewski, Kaczyński czy Gilowska czy też Blass, które to nazwiska rzecz jasną są najbardziej umoczone w aferę hazardową, to musi natychmiast interweniować i przerwać pytanie. Przecież ten Berlusconi to może jakiś włoski doradca premiera jest, o którym nikt biednemu Sekule nie powiedział. Przytomnie jednak Sekuła spytał się jaki związek ma Berlusconi ze sprawą (Drzewiecki odpowiedział, że Berlusconiego widział tylko raz).. zaś Kempa powiedziała, że o tym może mówić na zamkniętym posiedzeniu. Ciekawe.
Chodził później za mną ten Berlusconi, jak i pytanie czy zna Drzewiecki włoski. Aż dotarłem do tej rzymskiej zasady Cui podest. Eureka! Kto skorzystałby gdyby Polska wraz z Ukrainą nie mogły zorganizować EURO? Kto się domagał przyznania sobie EURO a nie dwóm śmiesznym krajom Europy Środkowo-Wschodniej? Włochy.. wspaniała Italia. Zwłaszcza gdy jej premierem jest taki wielki fan piłki nożnej jak Silvio Berlusconi. A jak jeszcze dodamy, że ma bardzo dobre kontakty Berlusconi z Putinem, a Rosji mocno zależy aby jak najbardziej skompromitować Kijów. To mamy bardzo poważne motywy. Te rozmowy na plażach Kalabrii... Polska.. a Polonia.. si.. da.. szto, i taki ruch ręką po szyji... Włochy też mają swoje spec służby, i to takie służby które służą interesowi Włoch, a nie jakiejś wewnętrznej partyjnej gangsterki czy innemu krajowi. Jaki problem dla takich służb skompromitować ministra, którego pasją jest otwieranie Orlików, picie wódki i jedzenie ogórków, a horyzonty intelektualne sięgają lektury blogu RRK i najbliższej kolejki LM. To być może fantazje.. może nasze służby obroniły ministra przed jakąś prowokacją Włochów ( i bardzo dobrze, bo co jak co, jakimkolwiek matołami są chłopaki od PO, to są to niestety nasze Polskie matoły, i żadnemu obcemu państwu, nawet tak przyjaznemu jak Włochy nic do naszych matołów!).. i nawet sobie to wyobrażam.. piękny muflonowy hotel.. piękna agentka włoskiego wywiadu, o hebanie włosów skradzionym Monice Belucci skrada się do pokoju Drzewka i Rosoła, zaraz zdobędzie od nich plany polskich przygotowań do EURO.. zaraz przekaże im instrukcję, że bardziej powinni dbać o Orliki, a stadiony na EURO to niech gminy budują… w torebce ma specjalny prezent dla Drzewieckiego, po którym wie, że zrobi wszystko co mu każe… słoik ogórków..
Tak to tylko fantazje… Realność jest taka: Jak najszybciej zatrzymać matołów z PO!
Inne tematy w dziale Polityka