Grudeq Grudeq
604
BLOG

Próba zimnej wody Jarosława Kaczyńskiego

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 7

 

Oczywiście my ludzie XXI wieku jesteśmy na najwyższym stopniu rozwoju intelektualnego i moralnego w porównaniu z takimi ludźmi ciemnego średniowiecza. Nasza cywilizacja oparta jest dziś na prawdzie i na miłości. Dlatego, gdy słyszymy o takim średniowiecznym wynalazku dowodowym jak Sąd Boży i jego odmian w postaci pojedynku sądowego, próby żelaza, próby zimnej wody i próby gorącej wody, to wzbudzają one w nas odrazę i potępienie dla średniowiecznego zabobonu, a także śmiech z tego, jak nisko intelektualnie stali nasi przodkowie. Chociaż może co poniektórzy pragną dziś iść w teorię Darwina, rozbudować ją dalej i udowodnić, że my ludzie XXI wieku pochodzimy bezpośrednio od małpy, a nie od średniowiecznych chrześcijańskich rycerzy, co to mordowali niewinne istoty na krucjatach.
 
Tak więc jest dzisiaj nie do pomyślenia, w czasach gdy Sądy Rzeczypospolitej kierują się zasadami prawdy materialnej czy nie mówiąc już o najuczciwszych, zawsze dostrzegających najprawdziwszą prawdę dziennikarzach III RP, przeprowadzenie na kimkolwiek próby wody. Próby która polegała na tym, że oskarżonego wrzucano do jeziora czy rzeki, i jeżeli oskarżony utonął to znaczy, że był niewinny, a jeżeli utrzymywał się na powierzchni to znaczy że jednak opatrzność wskazała, że jest winny, i należy go skazać na karę śmierci. Czy szanowni czytelnicy nie mają jednak wrażenia, że takie próby co chwila spotykają Jarosława Kaczyńskiego?
 
Może się wydawać, że średniowiecze było głupie… bo chociażby ponoć w XIII wieku, gdzieś na południu Francji zorganizowano proces przeciwko owadom (pomnę już gatunek czy to były chrząszcze, żuki czy chrabąszcze, a może szarańcza). Proces rzecz jasna zakończył się skazaniem owadów, uznanych za winnych słabym zbiorom. Na polecenie sądu poustawiano tablicę na których zakazano owadom zbliżania się do poletek uprawnych. Brzmi irracjonalnie, chociaż jeżeli faktycznie taka plaga wystąpiła to trudno takich owadów nie winić, tylko jeno co z tego?
 
My jesteśmy inni. Ale załóżmy, że wataha naszych Mikołajów Sobczaków spaliła wszystkie siedziby PiS w Polsce, komórki informatyczne wykasowały wszystkie nie proplatformerskie blogi, a archiwa i wszystkie numery zachowane Rzeczypospolitej i Gazety Polskiej zostały przewiezione do Moskwy. I oto ktoś za jakieś pięć stuleci, w roku 2512 bada sytuację Polski pod koniec I dekady XXI wieku. I co mu z takiej kwerendy na dostępnych materiałach źródłowych wychodzi (zachowane programy telewizyjne, numery Gazety Wyborczej, oficjalne oświadczenia rządowe etc)? Ano wychodzi mu, że Rząd miał wiele planów – i tu naukowiec zrobi domniemanie, że skoro znalazł plany budowy stadionów, dróg, dworców, linii kolejowych, to i plany budowli retencyjnych również były. Jednak w roku 2010 spadła na Polskę plaga powodzi.. za którą odpowiedzialne były Bobry (oświadczenie na poziomie rządowym) których plaga nadwyrężyła system przeciwpowodziowy. Plaga Bobrów.
 
Ja też pozwolę sobie na przeprowadzenie domniemania. Ten rycerz którego włości nawiedziła w XIII wieku plaga owadów, nie rządził swoim władztwem najlepiej. Nie potrafił przewidzieć możliwości katastrof, złych zbiorów, czy innych kataklizów. Część poddanych to złościło, a część nie wiedziała o co chodzi. Więc rycerz aby dobić tą część która się złościła a przy okazji jeszcze bardziej skołować tych, którzy nie wiedzieli o co chodzi, zorganizował owadowy proces. Proces został przeprowadzony. Wyrok sądowy zapadł. Ci, którzy się złościli zostali dobici. A ci którzy nic nie wiedzieli, ale gdzieś podświadomie byli nauczeni, że co powie Sąd to jest to święte, z pełnym przekonaniem stwierdzili, że winnemu pogorszenia ich poziomu życia są plonożercze owady. Rycerz był uratowany, i mógł budować dalej swój zamek. Wieśniacy żyli nadal w biedzie, boś jak głupiś to biednyś. 
 
Wynajdowanie argumentów i metafor na irracjonalność prowadzonej obecnie polityki Platformy, polityki informacyjnej naszych mediów jest zadaniem przyjemnym i pobudzającym intelektualnie, jednak z bólem stwierdzam, że przypomina walkę z wiatrakami, wszak skoro Kaczyński nie tonie, to znaczy że jest winny, a wszystkiemu złemu i tak są winne Bobry. I jeszcze oburzenie, że młodych i wykształconych śmiałbym porównywać do średniowiecznego motłochu. Ano tak to z Polakami jest, że nawet jeśli byliby zabójczo głodni i weszli do spiżarni pełnej frykasów popakowanych w słoiki, a na tych słoikach pisało: trucizna, niedobre, powoduje śmierć (tak jak dziś etykietuje się PiS, Kaczyński, jakikolwiek temat poruszany przez byłego Premiera Rządu Rzeczypospolitej).. to Polacy trzymając się szacunku dla tego co jest napisane, słoików by nie otworzyli, nie sprawdzili zawartości i w tak pełnej frykasów spiżarni z głodu umarli.
 
Głupi naród. Do wody z Kaczyńskim!
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka