Mija rok od fatalnej soboty 10 kwietnia 2010 roku. Polacy w większości cieszą się z weekendu, w końcu to też był ciężki tydzień pracy. Chłopi pańszczyźniani zamieszkujący nadal Polskę, chociaż dziś przebrani albo w szaty młodych dynamicznych z wielkich miast, albo w szaty statecznych, odpowiedzialnych urzędników państwowych czy też nowoczesnych europejczyków nie mają zamiaru zastanawiać się nad losem państwa, nad niewyjaśnioną śmiercią Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i towarzyszącej mu delegacji. To jest takie dalekie od nich. Zasłaniają się argumentami, że przecież i tak od nas nic nie zależy, sięgają po argumenty historyczno-oddalające: przecież i tak za naszego życia, albo nawet i nigdy, tego nie wyjaśnią. Jeżeli już nawet zgadzają się na refleksję nad datą 10 kwietnia, to tylko po to aby wspomnieć w jakich okolicznościach się dowiedzieli o wypadku lotniczym w Smoleńsku, i co następnie zrobili; wpadli w mniejszy lub większy żal. Pamiętam pierwsze relacje z zeszłego roku spod Krakowskiego Przedmieścia, gdzie pierwszy człowiek wypowiadający się do kamery TVP przede wszystkim zaznaczył, że nie przepadał za Prezydentem Kaczyńskim, ale przyszedł tutaj bo to ogromny wypadek, równocześnie znów podkreślił iż nie przepadał za zmarłym Prezydentem.
Chłopstwo pańszczyźniane Rzeczypospolitej nie lubiło Prezydenta Kaczyńskiego, gdyż ten za dużo wymagał od niego. Nieświadomi swojej sytuacji liczyli na życie tylko od soboty do soboty, gdzie najważniejsze sprawy to nie przemęczająca praca, chociaż w ich ocenie bardzo wymagającą i trudna, i weekendowy alkoholowy odpoczynek. Tyle i tylko tyle. Gdzieżby tam w ich głowach kiełkowały się myśli o wolności czy bogactwie? Wolność była dla nich zwolnieniem od myślenia, a bogactwo wiązało się nierozerwalnie z nieuczciwością, oszukiwaniem swojego Państwa i swoich współobywateli. Dlatego tak bardzo irytował ich Kaczyński gadaniem o moralności, o pewnej etyce w polityce, o sensie życia jednostki ludzkiej i sensie życia państwowego.
„Chyląc ku ziemi poradlone czoło”, nasi chłopi pańszczyźniani nie dostrzegali, że co prawda Prezydent Kaczyński wraz ze swoim bratem i partią Prawo i Sprawiedliwość zmuszał ich do jeszcze cięższej pracy dla Polski, do stawiania sobie wyższych wymagań, to równocześnie był ich znakomitym adwokatem przez jeszcze możniejszymi tego świata, i robił wszystko aby poza granicami kraju byli Polacy należycie doceniani. Nie dostrzegali, bądź dostrzec nie chcieli. To w tym momencie nieistotne. Zachowanie Polskiego chłopstwa pańszczyźnianego względem Pana Prezydenta Kaczyńskiego, czy świadome czy nieświadome, jest winą dożywotnio obciążającą.
Redaktor Skalski
http://kajetanskalski.salon24.pl/295393,tym-razem-nie-chodzi-o-pis w imieniu chłopów pańszczyźnianych przytacza na swoim blogu wielość przepisów porządkowych chcąc legalistycznym oburzeniem pańszczyźnianych zatrzymać wolnych polaków. My przytoczymy tylko jeden art. 134 kodeksu karnego: „Kto dopuszcza się zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 12 lat, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności” . O takim przepisie bowiem tu mówimy w kontekście Smoleńska, a nie o przepisach porządkowych mówiących o ilości zniczy na 1m2 czy długości manifestacji. Te sprawy zostają uchylone wobec powagi zarzutu ciążącego nad polskim chłopstwem pańszczyźnianym Zarzutu wyprowadzanego ze związku przyczynowo-skutkowego traktowania Pana Prezydenta Kaczyńskiego w czasie jego prezydentury przez PO i popierającą ją część społeczeństwa a dniem 10 kwietnia 2010r.
Gdyby bowiem Prezydent Kaczyński był traktowany jak Prezydent Rzeczypospolitej, każde znieważenie jego osoby byłoby splunięciem na każdego z prawie 40 milionów obywateli Rzeczypospolitej. Każda krzywda wyrządzona Prezydentowi Kaczyńskiemu, byłaby krzywdą wyrządzoną każdemu z obywateli Rzeczypospolitej. Zamach na niego stanowiłby wypowiedzenie wojny całej Polsce. Tak nigdy nie było. Chłopstwo pańszczyźniane na co dzień pogardzane w pracy czerpało nieukrywaną radość z pogardy dla Lecha Kaczyńskiego. Ta pogarda przeradzającą się w wojny o samolot, z bagatelizowania strzałów w Gruzji, w sprowadzeniu dyskusji o ochronę Prezydenta w wyliczanie „bizantyjskości” dworu prezydenckiego miała swój ostateczny finał w tym, że TU-154 M leciał do Rosji sam, bez jakiejkolwiek ochrony ze strony naszych służb. Nieświadomość tego, że wrogowie Polski, których jest dostateczna ilość na świecie, z tego prezentu nie będą chcieli skorzystać nie stanowi okoliczności wyłączenia odpowiedzialności chłopstwa.
Z resztą.. kwestią nie jest tylko to co działo się przed 10 kwietnia. Kwestią jest zachowanie naszego chłopstwa po tej dacie. Miało polskie chłopstwo pańszczyźniane co najmniej kilka szans na to aby pogonić drużynę radosnego piaru i bulących błędów, a tym samym przeprosić mających aspirację do bycia wolnymi Polakami. Gdzie wolność ta i dla i dla was kryje się w rozwiązaniu zagadki Smoleńskiej – czy tam historia znów zakpiła z wieszczy głoszących jej koniec i dopisała nazwisko Lecha Kaczyńskiego do długiej listy Juliusza Cezara, Przemysła II, Henryka Walezego, Piotra III, Aleksandra II, Gabriela Narutowicza, Johna Fitzgeralda Kennedyego, czy jednak faktycznie była to zwykła katastrofa lotnicza, które bywają się zdarzyć na świecie i również.
Chłopi wolą nic nie wiedzieć. Nie zastanawiać się. Nie wyobrażać sobie starcia brzozy i samolotu, nie dodawać wysokości lotu i rozpiętości jego skrzydeł. I tak nic nie wyjaśnimy mówią. Swój los nasze chłopstwo pozostawiło w rękach „fachowców”. Fachowcy pozostawili po sobie bobrzaną powódź – chłopi pokiwali głowami. Fachowcy szukali inwestora do stoczni – chłopi drapali się po głowie, prezydent Komorowski, już przed wyborami sprawiał wrażenie intelektualnie nie pasującego do urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, chłopi podumali, podrapali się znów po głowie, ale Komorowskiego wybrali… Nawet aferę z OFE chłopi przyjmą ze swoim spokojem. Znów podrapią się po głowie i wrócą do swojej pańszczyzny.
Pańszczyzna, tak aby w niej zapomnieć o myśleniu. A gdy pańszczyzna się kończy, jest dzień wolny to żeby o myśleniu zapomnieć w weekendowej zabawie. Gdzieś tym chłopskim rozumem wyczuwają, że gdyby to faktycznie był zamach to odpowiedzialność spada również na nich za to nic nie robienie gdy raz po raz szły ciosy i kamienie na jednak ich prezydenta, i będzie z tym związana konsekwencja opuszczenia spokojnego w ich mniemaniu życia i pójścia tym szlakiem które wyznaczają polskie fatalne daty 1794, 1830, 1863, 1914, 1939. Na co chłopstwo nie ma absolutnie ochoty. Wolą więc o zamachu nie mówić. Nie mówmy o zamachu, nie mówmy o wypadku, mówmy o jedności, to ani zamachu, ani wypadku nie będzie, a będzie za to jedność.
Polityka niemówienia prowadzi do niespodziewanych podmian tablicy w Smoleńsku, bo Rosja jest państwem skrupulatnego prawa, gdy są ku temu odpowiednie okoliczności. Polityka niemówienia o zamachu i fałszywej tezy o jedności Polaków będzie zaś miała swój najtragiczniejszy finał, kiedy to Rosjanie ogłoszą, że co prawda MAK przeoczył pewną rzecz, ale naprawiła ten błąd rosyjska prokuratora, bo z dodatkowych badań wyszło, że jednak na pokładzie TU 154M w dniu 10.04.2010r. nastąpił wybuch bomby, ale bomba ta była podłożona jeszcze w Warszawie, najprawdopodobniej na zlecenie ludzi polskiego premiera Donalda Tuska. Zabawy w kłamstwa zawsze w ostateczności obracają się w tego kto jest najsłabszy. Polskich chłopów pańszczyźnianych można bić po twarzy bez jakichkolwiek konsekwencji. Jak długo jeszcze?
Niestety pomyślność Polski leży w rękach chłopstwa. Tak nieświadomego swojej roli, tak wolącego wybrać bezpieczne, acz bezwolne życie pańszczyźniane niż prawdziwą wolność. Póki oni się nie ruszą. Póki oni nie zrozumieją własnych błędów. Póki wreszcie będą nadal pozwalać na codzienne obijanie sobie twarzy, my, wolni Polacy nic nie zrobimy. Jest nas zwyczajnie za mało. Nasi chłopi mają klucz do naszej wolności, i ich trzeba obudzić i rozpalić im ideę wolnej Polski. Oby to rozpalenie nastąpiło w I rocznicę. Tylko tym są w stanie zmazać swoja winę za dopuszczenie do zbrodni Smoleńskiej.
Niech żyje Rzeczpospolita!
Inne tematy w dziale Polityka