Grudeq Grudeq
375
BLOG

Zdefiniować Polskę

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 13

Gdyby tak stanąć na mównicy Sejmowej i zapytać: Gdzie jest Polska? To pewnie z każdej strony rozległoby się wołanie, że Polska jest tutaj i że na pewno nie ma jej tam, po przeciwnej stronie sejmowej sali. Uzyskanie definicji Polski w gmachu Polskiego Sejmu może być jednym z trudniejszych zadań. Polska lewicy absolutnie nie pokrywa się z Polską prawicy. Uzyskanie definicji Polski jest jeszcze o tyle utrudnione, że sami Polacy do definiowania się nie śpieszą. Ba, bloger imć Marek.W http://grudqowy.salon24.pl/315585,partia-polska#comment_4530560 kwestionuje nawet to, że sami Polacy mogliby Polskę zdefiniować. Nie mogę, bo Nemo iudex in causa sua. Kto w takim razie może nam Polskę zdefiniować?

 
Może Rosjanie. Z przyjemnością zaproponują nam definicję Kraju Przywiślańskiego, najbardziej obłożonego podatkowo kraju Imperium. Może Niemcy? Z sympatią i perfekcją nacierającego Wehrmachtu zaproponują nam Generalne Gubernatorstwo, albo jakiś rezerwuar siły robotniczej i zbytu w ramach MittelEurope. Może Francuzi? Oczywiście, że oni definicję Polski też mają. Taka klamerka na Niemcy gdyby ci szykowali się na Francję, którą zawsze można wymienić na lepsza klamrę w postaci Rosji. Brytyjczycy? Ależ ci zdefiniowali nam granicę wschodnią w postaci Linii Curzona, wszak Wilno i Lwów to rosyjskie dla nich miasta. Może Stany Zjednoczone? Polska z trzynastego punktu, bez Gdańska bo przecież tam większość Niemiecka.. Może Wietnam… Na pewno jakiś kraj obcy, bo Polski nie mogą zdefiniować sami Polacy.
 
Nie mogą, bo nie potrafią. Nie są do tego uprawnieni. Francuzi definiowali Francję w czasie Rewolucji Francuskiej. Wysiekli połowę arystokracji. Ta, która przeżyła musiała się zgodzić na pewne poprawki hasła „Francja” zaproponowane przez szeroko pojęty stan trzeci. W dłuższej perspektywie czasowej z pozytywnym skutkiem dla obu stron. Brytyjczycy wyrąbywali Brytyjskość w wojnie dwóch róż, w chwalebnej Rewolucji. Nawet amerykanie musieli się nawzajem posiekać w wojnie secesyjnej aby poprawić pojęcie nieodzowne dla definicji Stanów Zjednoczonych pojęcie wolności. Każda z narodowości ma swoje definicje. Opłacone krwią, pracą i życiem. I tylko Polska się tej definicji nie dorobiła. Może dlatego, że za jej definiowanie zabierali się artyści – poeci, malarze, muzycy, a nie najbardziej jednak do tego uprawnieni politycy, generałowie czy chociażby prawnicy?
 
Jakakolwiek definicja zaproponowana przez artystę ma to do siebie, że jest szalenie nieprecyzyjna. Artystyczną wizję zawsze można odczytać na nowo i inaczej i całkowicie różnie. Poza tym definicję artystyczną kreśli się piórem, słowem, nutą albo rymem. A definicje polityczną kreśli się szablą, krwią, kulą karabinową, bagnetem i często nawet szubienicznym sznurkiem. Definicja artystyczna jest piękna. Polityczna przesiąknięta potem i odorem rozkładających się ciał. Naród idący na łatwiznę zawsze sięgnie więc po tą pierwszą lub będzie się łudził definicjami do Polski nie przystającymi. II Japonia, II Irlandia, II Barcelona… Czy znaczek firmy Ferrari naklejony na malucha sprawia, że maluch staje się Ferrari? Prędzej silnik od ferrari wsadzony do malucha, może nam tego malucha przybliżyć do ferrari. Ależ nie oczekujmy zbyt wiele od powierzchownych Polaków.
 
Strach przed zdefiniowaniem Polski jest ogromny. To jak z Polski trzeba wykreślić Plan Sześcioletni i Trzyletni, który odbudował nas ze zniszczeń drugiej wojny? Wykreślić Gomułkę i jego tysiąclatki? Gierka, z taką wspaniałą, choć na kredyt młodością. Wałęsę? Siebie wykreślić? Nie to lepiej zostawić tą niedefiniowalną Polskę i żyć po cichu dla samego siebie.
 
Albo patrzeć na definicje proponowane nam z zagranicy… Albo oddać definicję w ręce politycznych dzieci i historycznych ignorantów, jak K. Wojewódzki, Krytyka Polityczna. W ręce zaprzysięgłych wrogów Polski, jak TVN czy Urban. Ci tylko na taką szansę czekają. I definiują nam Polskę, taką jaka co dzień widzimy za oknami. I nie dają nam nadziei na jakąkolwiek poprawę.
 
Nie ma się co oszukiwać. Nie da się zbudować definicji Polski, która zadowoli wszystkich. Ale jeżeli tego pojęcia nie stworzymy, nie określimy, to sami się decydujemy na skreślenie nas z map politycznych i kulturalnych świata, na degradację do roli jakiegoś ludku bezpaństwowego pracującego na zmywakach od Szkocji po Grecję. Nie da się tego pojęcia określić kompromisowo. Wspólną uchwałą zainteresowanych stron. To znów będzie powtórka okrągłego stołu. Próba złączenia i wyrównania dobra ze złem, piękna z brzydotą, uczciwości z cwaniactwem, pracowitości i lenistwa. Polskę trzeba będzie po prostu wyrąbać szablą. Bo jak inaczej?
Jak?
 
 
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka