Grudeq Grudeq
1980
BLOG

Jako pisowski oszołom

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 18

 

Moment w którym człowiek uświadamia sobie, że jest pisowskim oszołomem jest o tyle zbawienny, że od tej chwili zaczyna go interesować w polityce tylko konkret. Nie przejmuje się już wyzwiskami, epitetami, tą całą piarową otoczką. Skoro zadeklarowało się jasno i wyraźnie, że jest się pisowskim oszołomem, a więc tą najskrajniejszą skrajnością to nie ma chyba takiego epitetu, przynajmniej cywilizowani ludzie takiego nie wymyślili, który byłby w stanie obrazić i zmienić nastawienie polityczne. Takie nastawienie może zmienić tylko konkret. I tego umysł oszołomski oczekuje.
 
Konkret, czyli zabieramy pieniądze tym, bo daliśmy za dużo tamtym, a w skarbie jest za mało. Konkret: promujemy satanizm, bo uważamy chrześcijaństwo za przeżytek. Konkret: „Ryśki” są podstawą sukcesu gospodarczego, bo tylko nieuczciwa osoba jest w stanie sobie poradzić w gąszczu naszych przepisów. Konkret: bronimy dorobku PZPR, bo to my byliśmy w Polsce w 1945 roku pierwsi, a nie Generał Anders. Konkret: zwalamy wszystko na najbiedniejszych, bo ci są na tyle głupi, że oddają władze w ręce najbogatszych i najcwańszych. Konkret: idziemy na protektorat rosyjski, bo z Moskwy jest do Warszawy 1600 km i Rosjanie drogę doskonale znają, a z Warszawy do Brukseli jest co prawda 900 km, lecz nikt nie ma sił na przebycie tej drogi.
 
Gdyby taki konkret rządził w naszej debacie, czyż nie byłoby prościej i lepiej? Nie byłoby mamienie, że każdej grupie zawodowej czy społecznej starczy pieniędzy: studentom, lekarzom, górnikom, kolejarzom, nauczycielom, emerytom. Nie musiałaby Prokuratura i Sądy stawać na głowie i kombinować z naginaniem prawa aby sprawy przeciwko „Ryśkom” umorzyć czy przedawnić. Już dawno zakończylibyśmy rozliczanie PRL jakąś jawną, zaakceptowaną przez społeczeństwo Magdalenką, w której wytyczono by granicę miedzy tym co rozliczamy, a tym co nie rozliczamy w ramach abolicji za rok 1989. Biedni by się pogodzili z rolą niewolników. A garstka patriotów Rzeczypospolitej, wiedząc co się szykuje, stwierdzała, że patriotyzm patriotyzmem, a żyć trzeba i Polskę jednak najlepiej kochać z emigracji.
 
Droga do konkretu wiedzie jednak przez oszołomstwo. Im więcej w naszej polityce mielibyśmy oszołomów, czy to pisowskich, czy poowoskich, czy sldowskich, tym bardziej ożywcze byłoby to dla niej i debaty publicznej. Skończyłoby się angażowanie naszej energii w sporze politycznym w etykietowanie. Skończyłyby się wyzwiska w stylu: pan jest idiotą!; Pan jest antysemitą!; pańskie poglądy to relikt XIX wieku!; pan jest komuchem! Pan jest złodziejem! Nad tym byśmy przechodzili suchą stopą – tutaj wszystko byłoby jasne. Każdy konkretnie i uczciwie mówiłby kim jest. Dzięki temu przechodzilibyśmy do clou debaty, czyli odpowiedzi na pytanie dlaczego pan/pani tak uważa.
 
A tak do tych pytań bardzo rzadko dochodzimy, bo SLD cały czas się upiera, że nie ma nic wspólnego z dorobkiem Polskich komunistów, a PO próbuje nam wmówić, że nie jest partią złodziei i aferzystów. A to przecież jest ściśle obiektywna i sprawdzalna prawda. No tak wyszło. Ależ nie ma się absolutnie o co obrażać. Wina po obu stronach, a nawet bardziej po naszej. To ja mam do siebie pretensję, że generałowi Andersowi nie udało się przez Bałkany i Węgry dojść do Polski przed Armią Czerwoną. I tak samo mam pretensje do siebie, że pozwoliłem na drobne przekręty, które utorowały drogę większym przekrętom. Chociaż tu staram się błąd o tyle naprawić, że każdego wyborcę PO nazywam idiotą, zaznaczając, że go nie obrażam, tylko stwierdzam obiektywną prawdę, na która on sam dostarcza mi multum dowodów, a to zachwycając się geniuszem politycznym Sławka Nowaka, a to mówiąc o tym, że wejście do strefy EURO to najważniejszy cel, albo deklarując mi jak to na pewno po tegorocznej podwyżce podatków, za dwa lata ten rząd na pewno obniży podatki, i na pewno nie stanie na przeszkodzie kryzys, czy inne trzęsienia ziemi, gradobicia i koklusz.
 
Nazywajmy rzeczy po imieniu, a o wiele łatwiej nam będzie rozmawiać i wreszcie osiągniemy poziom idealnego konkretu w debacie. Więc ja się doprawdy nie obrażam o żadne tam etykiety pisowski oszołom. Tylko konkret. Bo wiem, że z tego oszołomstwa jeśli można wyjść to silnym, konkretnym środkiem, który przekona mnie, że rządy komunistów to była najlepsza rzecz dla Polski i alternatywnie gdyby po 1945 roku Polska uczestniczyła w życiu państw zachodnich to i tak nie byłoby lepiej. Ze co prawda na razie „Ryśki” kradną, ale w pewnym momencie odezwie się u nich syndrom Robin Hooda i zaczną się dzielić z biedniejszymi. W takiej dyskusji czułbym się najlepiej. Bo nazywanie kogoś POowcem, cieciem od Niemca, chłopcem cmentarnym, zdrajcą smoleńskim.. za meritum sporu trudno uznać.
 
Skończymy wtedy dyskusje o tym kto kogo i czym obraził. Skończymy wyjaśnianie sporów politycznych przed Sądami. Obraził?! Pal licho, ale dlaczego chce pan wprowadzić w Polsce katotaliban? No proszę pana bo uważam, że taki katotaliban jaki istniał w Polsce za Jagiellonów to powód do dumy dla naszego kraju. Został pan nazwany złodziejem.. wie pan w ogóle nie jestem obrażony, co prawda mam kilkanaście spraw prokuratorskich na głowie, ale nie dało się inaczej prowadzić wtedy interesów.  Jest Pan przeciwko satanizmowi w TV – wie pani po prostu jestem wychowany w tradycji chrześcijańskiej i jest dla mnie bardzo jasna granica między dobrem a złem, i występ w TV uważam, za przekroczenie tej granicy. Ależ absolutnie nic nie mam do Pana Darskiego. Mój stosunek do niego jest regulowany art. 196 kk. Jest pani za obecnością pana Darskiego… tak, bo uważam, że lepiej on promuję Polskę niż np. Jan Paweł II.
 
Nie mielibyśmy histerii w dyskusji, ale konkrety i rzeczowość. A etykiety dobrego i złego same z siebie idealnie oznaczyłyby to co oznaczać mają.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka