Grzegorz Aleksander Grzegorz Aleksander
484
BLOG

Ku zgryzocie Redaktora Janke

Grzegorz Aleksander Grzegorz Aleksander Gospodarka Obserwuj notkę 0

Jest dobrze, czyli nie jest dobrze - Minister Rostowski pochwalił się wykonaniem budżetu za sześć miesięcy 2011r.. Nie, nie to nie cytata ze słów ministra. O ile wiem, nie odbyła się żadna spektakularna konferencja prasowa poświęcona temu wydarzeniu, więc domniemam, że słowa takie z ust ministra, czy też jego urzędników raczej nie padły. Niemniej Pan Minister mógłby takie słowa wypowiedzieć. Pytanie tylko, czy starczyłoby odwagi? Wbrew pozorom odwagi wymagałoby wypowiedzenie zarówno pierwszej jak i drugiej części tego pozornie pokrętnego zdania.

Pobieżna lektura wykonania budżetu niewątpliwie uzasadnia pierwszą część zdania – jest naprawdę dobrze. Przychody budżetu o prawie 8 mld powyżej planu, wydatki o 4 mld poniżej, a prosta aproksymacja danych pozwala przypuszczać, że na koniec 2011 roku deficyt budżetu naszego Państwa może wynieść 30 zamiast 40 mld złotych. Jest się z czego cieszyć? Jest, chociaż łyżeczki dziegciu np. w postacie większej inflacji czy większego zysku NBP trochę ten słodki smak zwycięstwa psują. Jednak to nie te gorzkie ingrediencje uzasadniają drugą część zdania.

Niestety jakoś nie mogę uwierzyć, że powyższe dane, zapewne nie gorsze po publikacji sierpniowego wykonania budżetu, nie będą jednym z głównych tematów wrześniowych konferencji prasowych premiera, ministra, rzecznika, posłów,... premiera, ministra, rzecznika, posłów... .. Przekaz z tych multikonferencji popłynie jeden – jest super, daliśmy radę długowi bez zakręcania ludziom ciepłej wody w kranie. No to co? To chyba też dobrze? No, nie dobrze, gdyż dane te nijak nie gwarantują bezpiecznej przyszłości.

Ekonomiści w zasadzie są zgodni co do tego, kiedy najlepiej ciąć wydatki budżetowe. Wydatki te najlepiej ciąć, gdy gospodarka mocno rośnie. Powodów jest kilka, ale te główne to mniej bolesny wpływ spadku wydatków budżetowych na wzrost gospodarczy oraz możliwość „wchłonięcia” przez rynek pracy zredukowanych pracowników ze sfery budżetowej. Zarówno jeden jak i drugi powód trafia nawet do średnio inteligentnego polityka, ale polityk musi się zderzyć z oczekiwaniem swojego wyborcy, wyborcy który też chce korzystać z owoców wzrostu.

Niestety źle to wróży pomysłowi Pana Redaktora Janke, naszym przyszłym budżetom oraz długowi publicznemu i to chyba niezależnie od tego kto wygra najbliższe wybory. Jakoś nie wyobrażam sobie polityków z obecnie liczących się partii politycznych, którzy mieliby odwagę w czasach wzrostu i budżetu z małym deficytem zwalniać urzędników, odbierać uprawnienia emerytalno-rentowe czy zasiłki. Wyobrażam sobie natomiast, że najodważniejszą z decyzji może być podniesienie wieku emerytalnego, dla młodych którzy właśnie wchodzą na rynek, czyli w 2050 roku.  

mimo wszystko raczej optymista

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka