Zdziwisz się, robiąc zakupy w weekend. Tam nikt nie obsłuży kasy

Redakcja Redakcja Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Pracownicy sieci Kaufland zapowiadają ogólnopolski strajk, który odbędzie się w tę niedzielę handlową. W wielu placówkach nikt nie obsłuży nawet kasy. Związkowcy domagają się od włodarzy Kauflanda podwyżki w wysokości 1200 złotych brutto.

Strajk już w niedzielę 

Zgodnie z zapowiedziami Międzyzakładowej Organizacji OPZZ Konfederacja Pracy, w czasie niedzielnego protestu kasjerki i kasjerzy, pracownicy hal sprzedaży, magazynów oraz kompletacji mają przerwać wykonywanie obowiązków. Oznacza to odejście od kas, zaprzestanie dotowarowywania oraz odłożenie skanerów i wózków. W praktyce nikt nie obsłuży klientów w wielu sklepach Kauflanda. 

Strajk ma na razie charakter ostrzegawczy i potrwa dokładnie dwie godziny – od południa do godziny 14. Związkowcy podkreślają, że termin nie jest przypadkowy. Handlowa niedziela to dla sklepów jeden z ważniejszych dni sprzedażowych, co ma zwrócić uwagę zarządu sieci na postulaty pracowników.  


Żądania pracowników Kauflandu

Głównym postulatem protestujących jest podwyższenie płac zasadniczych o 1200 złotych brutto dla każdego pracownika. Obok kwestii finansowych związkowcy domagają się również realnego poszanowania praw pracowniczych oraz poprawy warunków pracy w sklepach i magazynach.

OPZZ Konfederacja Pracy alarmuje, że obecne wynagrodzenia w Kauflandzie niewiele przekraczają minimalne wynagrodzenie, a jednocześnie pracownicy mierzą się z dużym przeciążeniem obowiązkami. Braki kadrowe powodują, że jedna osoba często wykonuje pracę przeznaczoną dla kilku etatów.

Kaufland odnosi się do zapowiedzi strajku

Do zapowiedzi protestu odniosła się sama sieć Kaufland. W oficjalnym komunikacie zapewniono, że 14 grudnia wszystkie sklepy będą otwarte i będą funkcjonować w standardowych godzinach pracy. Firma deklaruje również, że klienci będą mogli zrobić zakupy "w pełnym zakresie i bez przeszkód”, mimo planowanego strajku ostrzegawczego.

Sieć nie odniosła się jednak wprost do postulatów płacowych ani do zarzutów dotyczących warunków pracy, co – zdaniem związkowców – nie wróży dobrze na przyszłość.  


Groźba strajku generalnego

Kulisy sporu przybliżył w rozmowie z portalem dlahandlu.pl przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie, Wojciech Jendrusiak. Jak podkreśla, niskie pensje i przeciążenie pracą są codziennością w sklepach sieci.

Według Jendrusiaka postulat 1200 zł brutto to jedynie punkt wyjścia do rozmów. Związek deklarował gotowość do kompromisu, jednak – jak twierdzi – dotychczas nie widać ze strony zarządu realnej woli porozumienia. Pracownicy otrzymują obecnie około 3700 zł "na rękę”, a nawet ewentualna podwyżka o około 900 zł netto nie rozwiązałaby wszystkich problemów, choć dla wielu byłaby znaczącą ulgą.

- To jest strajk ostrzegawczy, taka żółta kartka, żeby przypomnieć zarządowi, że o pracowników trzeba dbać. Nie można się ciągle rozwijać jako firma i zupełnie nie inwestować w ludzi, którzy wypracowują wszystkie te zyski. Trzeba zapewnić im normalne warunki pracy, żeby nie musieli zapożyczać się na podstawowe potrzeby i rachunki - ocenia Jendrusiak. 

Związkowcy nie wykluczają dalszych form protestu. Jeśli dwugodzinny strajk ostrzegawczy nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, kolejnym krokiem będzie próba zorganizowania referendum strajkowego. OPZZ Konfederacja Pracy zaznacza, że w skrajnym scenariuszu strajk generalny w Kauflandzie mógłby odbyć się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.

Fot. Kaufland 

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj13 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Gospodarka