Trzy dni zajęło sprzątanie. Sąsiadka już wcześniej umyła okna. A nasze... Wstyd. Ona zawsze jest pierwsza. Generalne sprzątanie, mycie okien, parapetów, osiedlowe trzepanie dywanów na trzepaku, wynoszenie starych śmieci, odkurzanie i wietrzenie. A samochód, karoseria to nie wszystko. Opony, fotele, felgi i szyby od środka, nie zapomnij. A łazienka... To wszystko zajęło trzy dni. Uff...
Trzy dni zajęły zakupy. Kurczak, ryba, indyk, szynki, kiełbasy. Pamiętaj o białej, parzonej. A dekoracje... Zapomnieliśmy o dekoracjach, stroikach, plastikowo - puchowych kurczaczkach, jajeczkach, wydmuszkach. W tym roku są takie piękne, nowe i kolorowe. A co z prezentami dla Kasi, babci, mamy... I skąd te korki takie wszędzie. Widziałeś tę kolejkę do kasy, jakby kas więcej otworzyć na święta nie mogli... A napoje, soki, wódki, koniak, po co wino... Trzy dni na zakupy to stanowczo za mało.
Trzy dni w kuchni. Idą przecież święta.
Jeden dzień na mięsa. Gotowane, duszone, smażone i przekładane. Później potrawy z jajek. Zabraknąć ich przecież nie może. Jajka już pomalowane, jeszcze nie... Na twardo, czy na miękko, w skorupkach, czy już z nich obrane. Pokrojone w kostki czy w talarki, z majonezem, czy aby na pewno. Może w tym roku z tym nowym sosem, jak on się tam nazywa.... francuski jakiś... widziałeś, to spróbuj...
Jeden dzień na ciasta, wypieki, ciasteczka, torty, sękacze, makowce, babki i placki. Się spiekło, a może znowu nie wyrosło. Siadło, no nie, za późno wyjęłam z piekarnika. Ale czy ty Mareczku mógłbyś mi pomóc z tym nowym elektronicznym regulatorem poziomu nawiewu... A on znowu gdzieś przepadł...
Jeden dzień na ostateczne przygotowania. Naczynia, dekoracje, serwetki, a bukszpan, kupiłeś Wojtusiu bukszpan.... I chrzan się skończył. Pójdziesz jeszcze raz do sklepu... Szkła, podstaweczki, te nowe i te z prezentu ślubnego, i te po babci. A ten, czemu taki brudny....
Święta.
Więc wreszcie i w końcu wszystko gotowe. Prawie.
Więc jedziemy lub rodzice zaraz przyjadą. Więc dzieci do auta lub rzut jeszcze oka ostatni do dziecinnego pokoju. A tam... i czemu nie zrobiłaś Marysiu u siebie porządków... Jak babcia to zobaczy....
Dwa dni przy stole. Lub wokół niego. Lub w ogrodzie. Ale padać ma podobno. Już w poniedziałek na pewno. Na spacer więc w drodze do kościoła. Lub w drodze powrotnej. A najpewniej w drodze do garażu lub na parking. Tylko gdzie zaparkować pod kościołem. Ubrałeś na pewno te nowe spodnie... No parkuj już wreszcie, przecież nie będę chodziła kilometrami w tych szpilkach...
Uff.
Wreszcie nadchodzi poświąteczny wtorek.
Można iść do pracy. Odpocząć.