I po wyborach.
Yes. Polska przez najbliższe pięć lat reprezentowana będzie przez prezydenta, którego wizja sprawowania najwyższego urzędu w państwie nie jest oparta o pamięć na przykład na temacie "dąb Bartek". Ale, już w wieczór wyborczy dowiedzieć można się było od niektórych posłów PiS, że na Jarosława Kaczyńskiego głos oddali... "prawdziwi Polacy". I aż strach pomyśleć, jak wyglądałaby ta prezydentura, gdyby miała być sprawowana przez brata zmarłego tragicznie poprzedniego prezydenta. Czy połowa głosujących na Komorowskiego Polaków nie jest "prawdziwymi Polakami"...
Yes. Prawie połowa dorosłych Polaków udowodniła i nie po raz pierwszy, że współdecydowanie na temat personaliów, a co za tym idzie, i kształtu polskiego państwa jest im całkowicie obojętne. Połowa Polaków udowodniła tym samym, że Polska jest nadal podzielona i to, prawie, dokładnie, na połowę. Te dwie połowy istnieją nie od dzisiaj i z pewnością minione ponad dwadzieścia lat Polski wolnej i demokratycznej ponosi za istnienie tych odstających od siebie coraz bardziej połówek, bardzo poważną odpowiedzialność.
Państwo polskie a wraz z nim i jego elity nie potrafiło nawet wytłumaczyć współobywatelom, że uczestnictwo w wyborach, to nie tylko przywilej, z którego można regularnie i dowolnie rezygnować. Nasze społeczeństwo ciągle nie dorosło do... dorosłości. Czy w kolejnym dwudziestoleciu dorośnie... Mam tu poważne wątpliwości.
Yes. Kandydat największej partii opozycyjnej, prezes PiS przegrał wybory o fotel prezydenta. Ale zdaniem wielu polityków PiS je właśnie wygrał, bowiem wyniki wyborów wskazywać, ich zdaniem, mają na to, iż oto PiS odrodził się teraz nowy i nabrał właśnie sił. Politykom z PiS, w tym i samemu prezesowi, wybory głowy państwa pomyliły się, znowu, z głosowaniem na konkretną partię. A tymczasem już sama formuła drugiej tury wyborów wyklucza przecież możliwość głosowania na innych kandydatów, niż na tych dwóch najsilniejszych w pierwszej turze. Wybory głowy państwa to nie plebiscyt partyjny. To wynik oddziaływania na wyborcę wielu czynników, wielu strachów i podejmowania wielu kompromisów. A zwycięzca tych wyborów nie może następnie meldować szefowi jakiejkolwiek partii "wykonania zadania". Zadaniem głowy państwa nie może być przecież reprezentowanie interesów partii.
Yes. Połowa dorosłych Polaków jest podzielona w swej masie na dwie, kolejne zdecydowanie przeciwne sobie połówki. Ten aktywny wyborca dzieli się więc także na dwie prawie równe połowy, tak, jak na dwie części podzielona jest Polska. Ta zachodnia, nowocześniejsza, zasobniejsza i z pewnością także lepiej wykształcona wybiera nie po raz pierwszy konkrety, spokój, rozsądek i przewidywalność. Ta wschodnia, prawie sto lat od ustania zaborów, pozostaje nadal w sferze wiary w obietnice, populistyczne hasła i puste słowa. Nadal żyje wiarą w symbole i teorie. Nadal odstaje także infrastrukturalnie i coraz bardziej, od tej zachodniej.
Odstępstwem od tej teorii jest z pewnością Małopolska, w której, śmiem przypuszczać, na popularność PiS "zapracował" w minionych latach czołowy polityk Platformy Obywatelskiej, Jan Maria Rokita.
Czy ten połówkowy podział za pięć lat ulegnie zmianie zależy również i w dużym stopniu od kształtu samej prezydentury Bronisława Komorowskiego. To jego wielka szansa, tym bardziej, że prezydent państwa nie może zapominać o tym, iż prawie połowa wyborców nie oddała na niego głosu. Ale ten prezydent może swym postępowaniem zjednać sobie, przynajmniej część tej grupy, swych obecnych przeciwników. Wówczas Polska aktywnych wyborców za pięć lat ma szansę na zmniejszenie istniejących dzisiaj podziałów.
Yes. Również Platforma będzie miała teraz trudniej. I nie myślę tu o najbliższych pięciu aż latach. Myślę tu jedynie o najbliższych 15 miesiącach. Bowiem już za niecałe półtora roku przyjdzie nam wybierać nowy sejm i senat. W ciągu najbliższych piętnastu miesięcy PO nie będzie już mogła powiedzieć, że nie udało się jej zrealizować szeregu swych obietnic wyborczych, bowiem na przeszkodzie stał pałac prezydencki. Teraz premier Tusk i jego ekipa, współpracując z nowym prezydentem muszą udowodnić za pomocą prowadzonej przez siebie polityki, udowodnić tej wyborczo-aktywnej części Polaków, że warto oddać na nią głos również na jesieni 2011. Obietnice już wtedy nie wystarczą.
Yes. Jestem zadowolony, jako wyborca Bronisława Komorowskiego, że to właśnie on zostanie prezydentem. I chciałbym, by Polska wykorzystała teraz swoją wielką szansę. Szansę, która jesienią przyszłego roku może być kontynuowana. Ale czy tak się stanie, zależy przede wszystkim od samej Platformy.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka