W państwie osmańskim (a może w Persji - dokładnie nie pamiętam) gdy przychodziło do płacenia podatków, dostojnicy jeździli po kraju i byli fetowani wystawnymi ucztami. Po ich zakończeniu pobierali stosowny podatek za zużyte podczas jedzenia zęby. Brzmi może dziwnie ale podatki płacić trzeba, a taka forma dobra jak każda inna. Ma to zawsze jakiś sens.
U nas w kraju coraz więcej miast i gmin rozważa wprowadzenie podatku od deszczu, motywując to tym, że spływająca woda niszczy kanały burzowe. Niewątpliwie opieka nad miejską czy gminną kanalizacją należy do obowiązków regionalnych włodarzy i między innym na to idą płacone podatki. Podatki (jeżeli oczywiście uznamy, że należy je płacić) powinno się uiszczać od dokonywanych zakupów tzw. pośrednie czy w od dochodu tzw bezpośrednie. Są również podatki celowe płacone na na jakąs konkretną sprawę. Do takich mozna zaliczyć "podatek od deszczu". Tylko jak ma być naliczany?, czy jak bedzie susza to mozna liczyć na zwrot?. To już graniczy z absurdem. Może jeszcze podatek od słońca - asfalt się topi albo od wagi - chodząc po trotuarze ossobnik cięższy wywiera większy naciski i powoduje wznaczniejsze zużycie płytek chodnikowych. Może być jeszcze od wiatru i wiele wiele innych.
Powiadają (w krajach cywilizowanych), że tylko smierci i płacenia podatków nie da się uniknąc ale niech te bedą miały jakiś sens i nie służyły tylko drenowaniu kieszeni obywateli. Z
Wolałbym juz podatek od zebów, brzmi smiesznie, a to już zawsze coś.
Inne tematy w dziale Gospodarka