Wydarzenia minione, odległe w czasie bardziej lub mniej charakteryzują się narastającymi (proporcjonalnie do upływu czasu oraz ich ważności) wokół nich mitami. Drobna potyczka po latach staje się wielką bitwą, przeciętny wojak zostaje bohaterem, a prawdziwi bohaterowie idą często w zapomnienie. Charakterystyczne jest również kategoryczne i nie podlegające dyskusji pozycjonowanie danego wydarzenia. Dotyczy to przeważnie komentatorów, którzy z opisywaną historią nie mięli nic wspólnego lub mieli niewiele. Wielkim błędem jest również próba oceny, z perspektywy lat, przypisująca bohaterom komentowanych wydarzeń naszą (opartą przecież na wielu źródłach) wiedzę. Jeżeli po latach patrzymy np. na Powstanie Warszawskie to co widzimy? 200.000 zabitych czy próbę wyzwolenia miasta tuz przed wkroczeniem Armii Czerwonej?. W zależności od punktu widzenia dla jednego będzie to (obok Katynia) przyczyna przerwania ciągłości rozwoju inteligencji polskiej, a co za tym idzie pośrednie przyczynienie się do rządów "tow. Buraka", dla drugich warta pieśni historia tych co z visami szli na tygrysy (tak samo prawdziwa jak opis szarży ułańskiej na czołgi w `39). Często również fakty historyczne po latach okazują się inspiracją (bądź warunkiem koniecznym) do wydarzeń bądź zjawisk pozornie z historią nie związanych. Czy gdyby nie powstania wzbudzające w społeczeństwie "patriotyczną burzę" polskość przetrwałąby zabory? - przecież mimo zrywów narodowych bardzo wielu Polaków zruszczyło się bądź zgermanizowało. Co by się z nami działo gdyby ten proces trwał bez przrwy przez cały okres zaborów. Czy gdyby nie hekatomba Powstania Warszawskiego Polacy tak pokojowo przeszliby wszystkie wstrząsy PRL-u i jego upadek?
W mojej rodzinie są (a właściwie byli) powstańcy z sierpnia `44, nawet dla nich , osób bezpośrednio zaangażowanych, ocena powstania była różna - od wielkiego błędu do racjonalnej próby (ostaniej) uratowania polskiej niezależności. Najbardziej istone jest jednak to, że bez względu na swoje późniejsze opinie i ówczesne zapatrywania kiedy przyszło co do czego to się nie wahali. I potrafili na jednej barykadzie (Czerniaków) stać z AL-owcami (część z nich brała udział w Powstaniu) oraz desantem od Berlinga.
Inne tematy w dziale Kultura