Zaufanie obywateli do swojego państwa jest jednym z filarów funkcjonowania tegoż państwa. Gdy ludzie maja wrażenie, że administracja robi ich w przysłowiowe „bambuko” zaczynają postępować w sposób, który można nazwać wojennym, tzn. państwo i jego organy są traktowane jako wróg, którego celem jest oszukanie obywateli, wykorzystanie ich, a potem pozostawienie samym sobie bez żadnej pomocy, a nawet zainteresowania problemami. Tak Polacy postępowali przez lata PRL-u gdzie najbardziej liczyły się układy i znajomości i nikt nie liczył sprawiedliwość i uczciwe postępowanie organów administracji państwowej, gdzie w każdej chwili można było dostać domiar i stracić dorobek całego życia. Nie bez powodu w tamtych czasach byliśmy przykładem cudu gospodarczego, cudu polegającego na tym, że pracowało się na pół gwizdka, a wydawało zdecydowanie więcej niż zarabiało. Oznaczać to tylko mogło ogromne ukrywanie dochodów, pracę na czarno i w efekcie znaczne uszczuplenie wpływów do budżetu. Oczywiście to były inne czasy, inne realia ale mamy obecnie powolny nawrót do sytuacji gdy państwo i jego instytucje przestają być postrzegane jako służebne obywatelowi, a zaczynają być traktowane jak hydra , która tylko chce wyciągnąć od ludzi jak najwięcej.
Niestety prym w tej dziedzinie wiedzie ZUS, instytucja od której zależy jakość naszego życia za lat kilkanaście czy kilkadziesiąt. Oczywistym jest, że nie zrobi on nic na co nie pozwoli mu administracja rządowa, czyli albo rząd nie zdaje sobie sprawy co wyprawia podległa mu instytucja albo świadomie stara się wykorzystać obywateli na różne sposoby. A nuż się uda i będzie w budżecie parę złotych więcej. Oczywiście ewidentna grandą jest fakt, iż przedsiębiorcy, czyli osoby które nakręcają gospodarkę będą miały niższą emeryturę niż zatrudniani przez nich pracownicy (przy często wyższych składkach) ale każde prawo, nawet te ciężkie da się przyjąć jeżeli jest jasne i klarowne, a co najważniejsze nie budzi wątpliwości.
Tymczasem eksperci ZUS-u to jakiś „wolny byt” nie podlegający żadnym ograniczeniom w swej radosnej twórczości dotyczącej interpretacji przepisów. I nawet nie to jest najgorsze, głównym problemem jest fakt, że te interpretacje się zmieniają i to co było dobre rok temu za np. dwa lata skutkować będzie karą płaconą przez płatnika, który źle postąpił zawierzając ZUS-owskim specjalistom.
Obecnie na tapecie jest kwestia zawieszania działalności gospodarczej i co za tym idzie nie płacenie składek. Jakiś czas temu można było zawiesić płacenie składek, nawet urzędnicy radzili jak to zrobić ale obecni okazało się, że to była zła interpretacja i tysiące drobnych przedsiębiorców, których ta sprawa dotyczyła muszą obecnie spłacać całkiem spore pieniądze. Część z nich wytoczyła ZUS-owi pozew zbiorowy (indywidualne nie miały szans na pozytywne załatwienie), może to cos da.
„Rzeczywiście w przepisach nie było mowy o zawieszeniach, ale ZUS je dopuszczał i radził przedsiębiorcom, jak się czasowo wyrejestrować ze składek - przyznaje Zbigniew Derdziuk, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych” – cytat z Gazety Wyborczej.
Czyli ZUS zdaje sobie sprawę z faktu, że ludzie podejmowali określone działania na podstawie jego interpretacji przepisów, a obecnie ci sami ludzie są ścigani na podstawie innej interpretacji.
Z niewiadomych przyczyn ZUS jest instytucją faworyzowaną przez legislatorów, niestety jak to u nas bywa brak rozwiązań kompleksowych powoduje dziwne luki w prawie, które mają chyba tylko jeden cel – dołożyć obywatelom. Tak jest np. z koniecznością trzymania dokumentów przez 10 lat – jeżeli mamy dowód wpłaty sprzed 8 lat, a ZUS twierdzi, że pieniądze nie wpłynęły to przegraliśmy bo bank trzyma dokumenty 5 lat czyli nie mamy możliwości udowodnienia wpłaty. To tylko jeden z wielu przykładów ale w świadomości obywateli ZUS to państwo w państwie i na pewno jego interes nie jest zbieżny z interesem Polaków.
Chciałoby się zacytować klasyka – „kto za tym stoi”, w czyim interesie instytucja ta (bez względu na akurat rządzącą opcję polityczną) działa? Bo na pewno nie w naszym.
Inne tematy w dziale Polityka
