Co wybory to fascynuje mnie pozycja Sopotu na polskiej scenie politycznej. Najmniejsze w naszym kraju miasto na prawach powiatu, mające nieco powyżej 38 tysięcy mieszkańców w medialnych newsach i ocenach sytuacji wyborczej jest traktowane na równi z Warszawą, Krakowem, Poznaniem czy innymi metropoliami. Czy ktoś (poza mieszkańcami lub specjalistami) orientuje się w sytuacji wyborczej np. znacznie większego Storagardu Gdańskiego czy też blisko 5 razy większego Zabrza oraz wielu, wielu innych?
Nie chcę deprecjonować tego bardzo miłego i ciekawego miasteczka ale ranga jaka jest mu nadawana to zdecydowany przerost formy nad treścią. Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę układ Trójmiasta, w którym Sopot jest całkowicie zamknięty w kleszczach Gdańska i Gdyni i tak na dobrą sprawę bez współpracy z tymi dwoma ośrodkami miałby dużo mniejsze możliwości.
Oczywiście rozumiem, że to rodzinne miasto premiera i śp. Prezydenta ale sytuacja wyborcza (na „zdrowy chłopski rozum”) powinna być w nim traktowana ewentualnie w charakterze ciekawostki. Nawet te 20 głosów różnicy między Karnowskim i Fułkiem w I turze wynika po części również z faktu, że Sopot jest stosunkowo niewielkim okręgiem wyborczym i podejrzewam, że podobne różnice znalazłyby się na wyborczej mapie Polski również w innych miejscowościach. A jednak rezultaty sopockich wyborów są traktowane jak jakiś wyjątkowo prestiżowy pojedynek, a ewentualne poparcie głównych sił politycznych Polski jak coś niesłychanie istotnego – a przecież takie poparcie było również w wielu innych ośrodkach i nie odbijało się aż tak szerokim echem.
Mam nadzieję, że mieszkańcy oraz wielbiciele Sopotu nie obrażą się na mnie ze ten post ale muszę przyznać, że pozycja tego miasta na politycznej mapie kraju jest dla mnie niezroumiała.
Inne tematy w dziale Polityka
