Raport komisji Millera okazał się dokumentem zgodnym z przewidywaniami – dla jednych to doskonałe opracowanie przyczyn katastrofy, dla drugich to dokument pełen błędów i niedopowiedzeń. Nie mnie oceniać gdzie leży prawda, choć ta pewnie jak w powiedzeniu, znajduje się gdzieś pośrodku. Bez wątpienia na plus raportu należy zaliczyć zalecenia skierowane do różnych instytucji, mające na celu zminimalizować możliwość powtórzenia się tragedii podobnej do tej z kwietnia ubiegłego roku.
Jednak jednaj rzeczy zdecydowanie w opracowanym przez komisję dokumencie zabrakło, a mianowicie nie ma w nim osób odpowiedzialnych. I wcale nie chodzi mi o personalia, te niech ustala NIK i prokuratura, brak jest natomiast wskazanych urzędników, a dokładnie stanowisk i funkcji osób które były odpowiedzialne za podejmowane decyzje. Ktoś przecież podjął decyzję o likwidacji szkoleń na symulatorze lotów, ktoś dopuścił do częściowej wymiany załogi itd. Wszystkie błędy i decyzje ujęte w raporcie były podejmowane przez konkretne osoby i te osoby powinny być w raporcie komisji przedstawione. Rozumiem, że często może być to trudne do ustalenia gdyż łańcuch decyzyjny może komplikować ustalenie personaliów osób odpowiedzialnych, jednak zawsze do konkretnego stanowiska przypisana jest dana kompetencja i odpowiedzialność za decyzję i ich konsekwencje.
Nie ma podanych stanowisk odpowiedzialnych za popełnione błędy, a to jest bardzo duże (mam nadzieję, że nieświadome) niedopatrzenie.
Ustalenie odpowiedzialności personalnej, leży po stronie prokuratury, lecz ustalenie odpowiedzialności urzędniczej było po stronie komisji Millera, a tego ona nie zrobiła. Ten błąd rzuca się cieniem na całą treść raportu i powoduje ogromny niedosyt.
Bez względu jak dokument jest rzetelny i ile słusznych wniosków i zaleceń prezentuje, brakuje w nim ustaleń, które dałyby pełny ogląd sytuacji i umożliwiłyby szybkie (szybkie po publikacji raportu) działania mające na celu wyciągnięcie odpowiedzialności urzędniczej.
Inne tematy w dziale Polityka