Dzięki nieszczęśliwie udanemu samobójstwu kolejnego z porywaczy, a właściwie mordercy Olewnika, wraca na tapetę sprawa powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Sprawa - wydaje się przesądzona - gdyż wszystkie kluby już zgodziły się na powstanie komisji, spory dotyczą jedynie kształtu i przewodniczącego. Pomijam kwestię czy samobójstwa były dokonane z czyjąś pomocą, czy też były wymuszone, czy może wreszcie jest to po prostu niesamowity zbieg okoliczności. Prawdą jest, że ta sprawa, a właściwie sposób jej wyjaśniania ze sztuką dochodzeniowo-śledczą zbyt wiele wspólnego nie miał, co aż się prosi o stwierdzenia o tajemniczych mocodawcach. Ale wróćmy do meritum, interesuje mnie bardzo w jaki sposób komisja śledcza, składająca się z polityków (wątpię aby wszyscy byli merytorycznie przygotowani) była w stanie cokolwiek wyjaśnić. Po pierwsze ma mniejsze możliwości niż odpowiednie służby, po drugie będzie to niezły cyrk gdy zaczną przesłuchiwać więźniów z wieloletnimi wyrokami. I na koniec - biorąc pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi, treścią działania komisji będzie zrzucenie całej odpowiedzialności za zaistniałą sytuację na przeciwników politycznych, obawiam się że nawet za cenę wyjaśnienia całej sprawy. To będzie tylko polityczna hucpa, mająca na celu pokazanie się w mediach i wypowiadanie się (oczywiście ze "świętym oburzeniem") na błędy poprzedniej ekipy - nieważne której. A rodzina zamordowanego ciągle będzie czekać.
Inne tematy w dziale Polityka
