We wczorajszych mediach dosyć szeroko prezentowana była relacja z uroczystości uhonorowania dwóch młodych ludzi, którzy pomogli lekarzowi - ofiarze wypadku śmigłowca ratowniczego. Pracownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z widocznym wzruszeniem chwalili obu chłopców za ich zachowanie, podkreślając, że ogrzanie rannego (użyli do tego swoich kurtek) prawdopodobnie uratowało lekarzowi życie. I pięknie, zachowanie godne pochwały, jak najsłuszniej w mediach prezentowane jednakże zdecydowanym (w moim mniemaniu) zgrzytem były komentarze dziennikarzy, którzy dwójkę sympatycznych młodzieńców określali odmienianym na różne sposoby epitetem - bohater. I tu rodzi sie moje pytanie, czy godzi się mianem bohatera nazywać kogoś kto postapił po prostu tak jak sie powinno zachować. Nie narażał swojego życia, nie podejmował ryzyka, nie stawał przed dramtycznym wyborami - po prostu zdjął kurtkę?
Żeby sprawa była jasna, nie krytykuję postępowania tych chłopców, wręcz przeciwnie, uważam że są godni pochwały powinno się ich stawiać za wzór prawidłowego postępowania. Jednak są słowa do tej pory zarezerwowane dla określenia "działań o większej sile gatunkowej". Czy nie zdarzy sie tak, że usłyszymy o kimś, iż jest bohaterem bo ustapił babci miejsca w autobusie bądź o heroizmie wstawania rano do pracy?
Inne tematy w dziale Polityka
