Jadąc sobie dzis do pracy usłyszałem w radio informację, iż w ramach dostosowywania naszego prawa do prawa obowiązującego w Unii Europejskiej wprowadzone zostaną przepisy uniemożliwiające działanie małym serwisowom samochodowym. Nie jestem zwolennikiem tezy (prezentowanej przez niektórych), że wszyscy ci którzy nami rządzą to idioci i imbecyle, przypisuję im jednak dobrą wolę i mam nadzieję, że nie wynika to tylko z mojej naiwności. Jednak ta informacja oraz parę poprzednich działań, np. strażak w każdej firmie skłania mnie do stwierdzenia, że coś jest tą naszą procedurą legislacyjną nie tak. Prosiłem wcześniej na forum o podanie kraju w UE, w którym każda firma musi zatrudnić strażaka - brak odpowiedzi, ja takiego kraju nie znam, również jeżdżąc trochę po Europie widziałem nie raz małe, rodzinne warsztaty naprawy samochodów. Skąd się biorą więc te nasze prawne "kwiatki"? - każdy idiotyzm jest tłumaczony faktem konieczności dostosowywania naszego prawa do prawa UE.
Jak pisałem wcześniej, nie wierzę w złą wolę urzędników, jedynym sensownym wyjaśnieniem jest kiepska jakość tłumaczeń unijnych przepisów, na których potem ci urzędnicy pracują. Dlatego - zgodnie z tytułem - żądam podwyżki dla tłumaczy, niech za tę robotę wezmą się osoby potrafiące oddać w przekładzie zarówno fakty jak i sens, a nasi włodarze będą mogli stanowić prawo "dla ludzi"
No chyba że tłumaczy mamy dobrych..........
Inne tematy w dziale Polityka