"Maryla"
"Maryla"
Marcin Gugulski Marcin Gugulski
1110
BLOG

Ś. P. Maria Sułowska-Dmochowska ps. „Maryla” (1926 + 11 VI 2010)

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

– Można się zakochać, wyjść za mąż, mieć dzieci, zrobić pracę doktorską. To wszystko są normalne rzeczy. Fajnie. Ale taka sprawa jak Powstanie… Nigdy bym nie chciała żyć kiedy indziej, mimo że było to straszne.

Dzieciństwo i młodość w majątkach rodzinnych na Podlasiu i w Płockiem, wojna, okupacja, konspiracja, śmierć brata, Powstanie Warszawskie, roboty przymusowe w Berlinie, prześladowanie rodziny i dowódcy oddziału przez UB, studia pedagogiczne, życie rodzinne, doktorat, pomoc prześladowanym i poszukiwanym przez SB w stanie wojennym, gromadzenie wspomnień kolegów i koleżanek z oddziału, ostatnia droga.

Pod koniec 1982 roku, a może nieco później, polecony przez panie z Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom zagnieździłem się w gościnnym mieszkaniu państwa Dmochowskich na Saskiej Kępie. Przez kilka miesięcy opiekowałem się ich kotką i kociętami, a gdy wrócili z podróży i po długich nocnych rozmowach ustaliłem wreszcie z panem Jerzym, jakie koligacje łączą go (dziedzica Jeleńca) ze mnę (wnukiem kuzynki właścicieli sąsiedniego Sarnowa), traktowano mnie tam jak krewniaka.

Przez 22 miesiące ukrywałem się bodaj w dziewięciu mieszkaniach Gdańska i Warszawy. U państwa Dmochowskich najdłużej. Zresztą nie ja jeden. Szkoda, że ukrywający się u nich bardziej znany działacz „Solidarności” (ten, który potem sprzedawał swoją legitymację „Solidarności” na aukcji prowadzonej przez żonę gen. Kiszczaka) jakoś nie spieszy się ze spisaniem wspomnień i oddaniem sprawiedliwości ludziom, którym zawdzięczał wolność.

Niemal trzydzieści lat później bloger rybitzky pół żartem napisze, że w filmie „80 milionów” ludzie „Solidarności” partaczą wszystko, co tylko mogą, a z opresji „udaje im się wyjść głównie dzięki działaniom sprzyjającym im ludzi – m.in. kardynała Gulbinowicza oraz... poakowskiej konspiracji”. Co do partaczenie, to można by podyskutować, ale co do ludzi poakowskiej konspiracji, to nie ma wątpliwości, że bez nich byłoby wtedy dużo trudniej. 

– Ale jak już skończysz z tym konspirowaniem, to się ożeń – wierciła mi dziurę w brzuchu pani Maruta, więc już 24 lata później zaprosiłem ją na swój ślub do kościoła Dominikanów na Służewiu. Ledwie widziała, ale przyszła i było to już nasze ostatnie spotkanie.

Zapamiętam, że długie lata PRL i III RP traktowała jako mało istotny aneks do Powstania Warszawskiego.

Ja jedną tylko taką wiosnę miałam w życiu.

 

Rozmowa z Marutą” < tutaj >


A więcej o II Batalionie Szturmowym Odwet Armii Krajowej” < tutaj > oraz w książkach:

II Batalion Szturmowy „Odwet” Armii Krajowej: wspomnienia żołnierzy. Warszawa 1993

II Batalion Szturmowy „Odwet” Armii Krajowej: suplement. Warszawa 1998

Zobacz galerię zdjęć:

U Dominikanów w 2007 roku
U Dominikanów w 2007 roku

Jeszcze czasem coś piszę lub liczę, ale już nie tu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości