Marcin Gugulski Marcin Gugulski
1419
BLOG

A mógł to być inny prezydent

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Polityka Obserwuj notkę 18

 Gdyby dwa i pół roku temu panowie Komorowski, Gauck i Putin jakimś cudem spotkali się o świcie (na przykład na polowaniu, co – ma się rozumieć – nigdy nie miało miejsca), czy tylko ten ostatni mógłby zapewnić pozostałych, że jest pewien, iż zostanie prezydentem swego kraju?

10 kwietnia 2010 roku Bronisław Komorowski był (od 14 dni) kandydatem PO na prezydenta i miał sondażową przewagę nad urzędującym prezydentem Lechem Kaczyńskim. Ale wiatr zmienia kierunek, więc gdyby wąsaty nominat nie wiedział, co za parę godzin stanie się w Smoleńsku, to nie mógłby przewidzieć, kto wygra zapowiadane na jesień wybory prezydenckie.

10 kwietnia 2010 roku także Joachim Gauck nie mógł przewidzieć, że w maju prezydent Horst Koehler nagle poda się do dymisji, a w czerwcu popierany przez CDU-CSU Christian Wulff wygra wybory z bezpartyjnym kandydatem SPD i Zielonych Joachimem Gauckiem. Nie mógłby też przewiedzieć, że już 17 lutego 2012 roku Wulff złoży rezygnację, a dwa dni później wspólnym nominatem CDU-CSU, FPD, SDP i Zielonych zostanie były pełnomocnik federalny ds. archiwów Służby Bezpieczeństwa NRD, były pastor Joachim Gauck (w styczniu 2012 roku komentująca spodziewaną dymisję Wulffa niemiecka prasa obwołała kandydatem CDU-CSU do prezydentury Thomasa de Maiziere, urzędującego ministra obrony, członka klanu rodzinnego od lat wspierającego karierę pani Angeli Merkel i jednego z głównych promotorów niemiecko-rosyjskiej współpracy).

4 lipca 2010 roku Bronisław Komorowski został wybrany prezydentem Polski przez 53% głosujących wyborców.

4 marca 2012 roku Władimir Putin został wybrany prezydentem Rosji przez 64% głosujących wyborców.

18 marca 2012 roku Joachim Gauck został wybrany prezydentem Niemiec przez 81% głosujących elektorów.

Historia nie chciała potoczyć się w inną stronę. I potoczyła się właśnie w tę.

Gdy trzy tygodnie temu prezydenci Komorowski i Gauck spotkali się w Neapolu (ale nie z Putinem, tylko z Giorgio Napolitano, pierwszym włoskim prezydentem komunistą), Prezydent RP miał przekonywać swoich rozmówców, że ambitna polityka europejska wymaga ambitnego budżetu”.

A mogliśmy mieć innego prezydenta. I mógłby przekonywać skuteczniej.

I komu by to przeszkadzało? No właśnie. Komu?

Jeszcze czasem coś piszę lub liczę, ale już nie tu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka