Tytułem wprowadzenia wyjaśnię, że polski emeryt/rencista, aby nie umrzeć z głodu, musi zaopatrywać się w starą żywność, w ostatnim dniu przydatności do spożycia, wywaloną jak psom do marketowych kontenerów. U mnie w rodzinnym domu kontenery te noszą ksywkę „śmietnik”. A więc aby starzy, chorzy, kalecy i najsłabsi w Polsce nie zawitali do Miłosiernego ze skręconymi z głodu kiszkami, żywią się w „śmietnikach”.
Na Mikołajki przyjechała do mnie mama – emerytka na najniższym świadczeniu, wcześniej rencistka, ale 21 lat pracy wypracowane.
No i chciała mi – córci dogodzić, żebym w Mikołajki coś lepszego do zjedzenia posmakowała. Oczywiście ze śmietnika. No bo przecież mnie-kalekę, „dobra zmiana” skazała na taki „minimalizm”, że nawet na śmietnik nie stać. A z kiszek codziennie odsłuchuję Marsza żołnierzy ołowianych Czajkowskiego z Dziadka do Orzechów.
Mama kupiła mi sałatkę tuńczykową RIO mare. Ja to otwieram, a to spodeczek zimnej kaszy jaglanej, kilka ziarenek groszku i kukurydzy i parę frafutków papryki. Tuńczyka nie dało się wyczuć jęzorem.
Patrzę na cenę i... PORAZIŁO MNIE!
14,00 zł po cenie, 7,00 zł po przecenie w śmietniku.
Chryste Panie! Za spodeczek 160 gramów zimnej, obrzydliwej kaszy? Policzyliście sobie Państwo ile to jest za kilogram? Za kilogram twardej, zimnej i tłustej kaszy jaglanej z dodatkiem czegoś, w ilości niewyczuwalnej jęzorem? Prawie 90,00 zł! 10 puszeczek i po emeryturze.
Jak mi się normalnie otworzył słownik języka alternatywnego, to dawaj na Salon, bo przecież nie opieprzę własnej matki, która nic nie wiedziała i w dobrej wierze chciała o córcię zadbać.
Co za debile w Polsce i na świecie dorabiają ZDZIERCÓW, którzy takie G... produkują i rozpowszechniają? No przecież skoro leży w sklepach na półkach, to jest na to popyt. Jak trzeba mieć zryty mózg, żeby walić TAAAKĄ kasę na TAAAKIE „zapchaj dziurę w zębie byle g**nem”.?
Kto to kupuje ???
Niewątpliwie jakieś debile-dorobkiewicze, którym wydaje się, że gdy dorobią zdzierców, to wyżej s*ają jak kuper mają.
Już pal sześć, że debil dorabia debila. Ale szlag trafia na marnotrawstwo surowców naturalnych! Łyżka kaszy, którą za chińskiego boga nie najesz się, a ile metalu na opakowanie tego puszką, a puszkę tekturą!
Zjadłam to G... oglądając reportaże z cyklu „Masowa turystyka, problemy”. O Jeezuu... Jaka bieda na Unijnych Kanarach, miejscowi nie mają dachu nad głową, bezdomni, bo zarabiają po 600-800 euro za niewolniczą robotę. Kościół ich wspomaga. Daje karton jakiegoś makaronu, mąki itp. na miesiąc. A Unia wali Kanarom kasę na baseny-molochy, które podziałają tydzień lub w ogóle nie zostaną otwarte, bo na prąd i wodę nie mają.
A w Chorwacji jaki pierdolnik i łamanie prawa!
O maaaatko!
Włosy wypadają jakie debile rządzą światem!
Ludzie! Ludziska!
Ta Unia to jeden wielki pic na wodę fotomontaż! Ona nawet nie wali się! Ona leży na czterech łopatkach! W Brukseli politura, a pod politurą syf i malaria!
A wracając do tematu notki:
Precz z Mikołajkami!
Precz ze świętami Bożego Narodzenia!
Nie będę dorabiać zdzierców, co za łyżkę kaszy jaglanej pałace sobie stawiają!
Taki rympał jak coś kupię na Święta!
Matkę tylko muszę przywiązać do kaloryfera, żeby nie poszła i czegoś ze śmietnika nie wygrzebała. ;))
P.S.
Po opublikowaniu notek, jestem dostępna do dyskusji jakieś 2-3 godziny, bo obok na kartach załatwiam jeszcze inne sprawy. Potem wyłączam kompa, żeby nie marnotrawić energii elektrycznej, na którą za ciężko mi zarobić i bardzo dobrze, bo klimat i przyroda niezauważalnie odetchną. Włączam kompa po kilku dniach, gdy zmuszona jestem coś załatwić w necie.
Także jeśli ktoś nie zdąży ze mną 'pojatczyć się', to niech się nie przejmuje. Niech zostawi koment, ja po kilku dniach odczytam zaglądając na Salon i najwyżej 'odjatczę' mu w myślach, a pozostawiony sam sobie samotnik będzie miał satysfakcję, że jego pozostało na wierzchu. ;))
