Tusk zasiadł z kolegą z rządu Pawlakiem w debacie rządowej w Polsacie. Narzekali, że nikt inny nie przyszedł. I chwalili swój rząd za to co robił.
Obaj zauważyli, że podatki są dobre, a ulgi pro-rodzinne świetne. To aż 150 zł powiedział premier, i dodał, że dla redaktora Gugały, który zarabia miliony to nic nie znaczy, ale dla przeciętnego Polaka 150 zł to świetna zniżka. To pewnie dlatego Polacy wolą nie rodzić dzieci, i nie mieć tych genialnych ulg. Co więcej Tusk powiedział, że jego biedne dzieci, dziennikarz "Wyborczej" Tusk Junior i jego żona, korzystają z tej ulgi podatkowej, 150 zł i to bardzo znacząco pomaga im w budżecie domowym. Na pewno. Szczególnie, że pewnie Tusk Junior jak większość dziennikarzy może nie mieć umowy o pracę, i musi żyć bez ZUS i ubezpieczenia zdrowotnego. Wtedy 150 zł jest rzeczywiście majątkiem, na pewno niedługo zrobi kolejne dziecko, by zarabiać na nim aż 300 zł.
Pawlak i Tusk bardzo się dziwili, że Kaczyński i Napieralski nie przyszli. Przecież mieli kilka godzin na przygotowanie się do debaty. Całe szczęście, że ktoś przyszedł i przypomniał o sukcesach rządu. Pawlak stwierdził, że nauczyciele są bardzo bogaci, są prawie że milionerami. Tusk powiedział, że chciałby wszystkim więcej płacić. I było super.
Kolejny dzień kampanii, kolejny sukces rządu.
P.S. Po debacie ciekawy wywiad z Kołodko. Kołodko powiedział, że PO kłamie, świadomie kłamie. I że nie ma innej opcji jak - zaraz po wyborach - podwyższenie podatków "przez złą politykę prowadzoną przez ministra gospodarki". Dodał, że nie wie, dlaczego rząd Tuska wprawdza ludzi w błąd i mówi o liczbach, które nie mają racji w rzeczywistości. - Niezależnie kto będzie rządził po PO, przez działania rządu, każda partia będzie zmuszona podwyższyć podatki - zakończył.