Jozef- Londyn Jozef- Londyn
194
BLOG

Atakuje się zawsze najsłabsze miejsca

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Polityka Obserwuj notkę 3
Polska jest w oczach tych, którzy przyssali się do władzy w Unii Europejskiej po czasie jej dziewiczej niewinności, gwoździem w bucie.

Polska jest w oczach tych, którzy przyssali się do władzy w Unii Europejskiej po czasie jej dziewiczej niewinności, gwoździem w bucie.

Przypomnijmy, że UE powstała 7 lutego 1992 na mocy traktatu z Maastricht, zastępując istniejącą dotychczas Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Polska dołączyła do UE 1 maja 2004 r. Z kolei 26 lutego 2001 r. podpisano tzw. traktat nicejski reformujący instytucje unijne rzekomo w celu zapewnienia sprawnego ich funkcjonowania po kolejnym rozszerzeniu UE. Na szczycie w Nicei proklamowano również Kartę praw podstawowych Unii Europejskiej, mającą gwarantować prawa człowieka i swobody obywatelskie. Dodać by tu trzeba, ze według norm jednostronnie ustalonych przez władze UE, bez uwzględnienia porządku istniejącego w państwach członkowskich. W 2012 r. Unia Europejska otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Komitet Noblowski w uzasadnieniu wskazał „stabilizującą rolę odegraną przez UE, która pomogła przekształcić większość Europy z kontynentu wojen w kontynent pokoju”. To ostatnie niewątpliwie się zgadza, ale dopowiedzieć trzeba, że reformujące Unię traktaty stworzyły także fundament pod trwające dziś wysiłki przekształcenia Unii w superpaństwo, w którym Niemcy – jak to już dzisiaj gołym okiem widać – będą wodzić prym. Spełni się więc marzenie Hitlera i jego paladynów o Grossdeutschland. Czyż nie przychodzi na myśl skojarzenie – tyleż zdumiewające, co prawdopodobne – że właściwie tym sposobem zakończenie II wojny światowej przenieść by trzeba na nasze dni, a zwycięstwo stało się de facto udziałem Niemiec? Przyszłość pokaże, czy są to tylko puste rojenia, czy grożąca nam rzeczywistość. .

Jeśli przywołać to, co dziś określa się jako cele i wartości Unii Europejskiej, to nie ma nic co by mogło razić kogokolwiek ukształtowanego według wartości, jakie przeciętny Europejczyk uważał za swoje odkąd Europa istnieje w obecnym kształcie. Jednak trudno nie zauważyć, że w retoryce wyrażającej te cele i wartości są same tylko ogólniki, które można interpretować bez końca i po swojemu. Oto ich brzmienie:

„Najważniejsze cele Unii Europejskiej obejmują m.in. zagwarantowanie wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości w przestrzeni bez granic wewnętrznych, promowanie zrównoważonego rozwoju opartego na trwałym wzroście gospodarczym i stabilności cen, na wysoce konkurencyjnej gospodarce rynkowej umożliwiającej pełne zatrudnienie i postęp społeczny oraz na ochronie środowiska oraz wspieranie pokoju, wartości UE i dobrobytu obywateli UE.

Ponadto Unia Europejska ma też na celu ochronę bogatej różnorodności kulturowej i językowej, wspieranie postępu naukowo-technicznego czy ustanowienie unii gospodarczej i walutowej, której walutą jest euro.

Wartości UE są wspólne dla społeczeństw państw członkowskich, w których najważniejsze są włączenie społeczne, tolerancja, sprawiedliwość, solidarność i niedyskryminacja. Wartości te mają być integralną częścią europejskiego stylu życia: godność człowieka, wolność, demokracja, równość, praworządność, prawa człowieka. Te cele i wartości stanowią podstawę UE i są określone w traktacie lizbońskim oraz w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej”.

W tej wyliczance uderza jedno zdanie, a właściwie jego część: „Ponadto Unia Europejska ma też na celu ochronę bogatej różnorodności kulturowej i językowej”. Odnieść to można z powodzeniem do jakiejś mniejszości etnicznej, ale w zastosowaniu do państwa członkowskiego to zgoła nieadekwatne. Przypomnieć bowiem trzeba, że „celem Unii Europejskiej jest utworzenie unii gospodarczej, monetarnej i politycznej oraz wprowadzenie wspólnego obywatelstwa wśród państw zrzeszających, nie rezygnując przy tym z własnej niepodległości i odrębności narodowej.

To z kolei, o ile zgodnie z brzmieniem rozumieć słowo niepodległość, oznacza suwerenność, a zatem prawo rządzenia w zgodzie z własnym prawodawstwem, a zwłaszcza z konstytucją i kultywowanie własnych odrębności narodowych.

Otóż w sytuacji, kiedy z konieczności trzeba przynajmniej udawać, że szanuje się te deklaracje, należało poszukać jakiejś maczugi, którą można by przywoływać do porządku tych, którym przyszłoby do głowy traktować owe deklaracje poważnie. Nie omieszkano też sięgnąć po skuteczny środek nacisku, jak zawsze w postaci zamknięcia kasy. Wprawdzie wiceprzewodnicząca PE i była minister sprawiedliwości Niemiec, Katarina Barley uważa, że Polskę i Węgry należy "zagłodzić finansowo", rzecz jasna w trosce o praworządność. Ale dziwić się temu nie trzeba, bo młodsze pokolenie Niemiec nie pamięta, że Hitler miał te same zamiary, przynajmniej w stosunku do Polaków, a mimo potwornej wprost kradzieży dokonanej w Polsce, Polacy jakoś przeżyli i chyba dalej jakoś sobie poradzą, choć przebogate państwo niemieckie nie poczuwa, by choć częściowo zwrócić zagrabione Polsce dobra. Częściowo, bo życia milionów istnień ludzkich nie są stanie wynagrodzić.

Z tym głodzeniem Polski zatem gorsza sprawa, a przecież Polskę przygotować trzeba, by bez oporów stała się jakimś Weichsellandem, takim gauem w jakimś Europareich , czy jak to się będzie nazywać?

Na strasburską targowicę też nie ma co liczyć. Zatem pozostaje tylko brać się za maczugę i walić w najsłabsze miejsce muru. Dziś u nas, to nie tylko totalna, jakaś Ohojska, czy jej podobne, ale Temida, gdzie zgrupowały się epigońskie koła komunistycznej temidy wiernopoddańczej systemowi, są na usługach wrogów polskiej państwowości. Wtedy łatwo było, bo wyroki przynoszono w teczce. I część obecnych sędziów wiąże swoje nadzieje z totalną, wierząc że za jej panowania będzie podobnie, Z kolei Bruksela upatruje w tych osobach jedyny sposób na spełnienie życzenia pani von der Leyen, by Tuska mogła powitać jako premiera. Bo wtedy nikt się nie upomni o suwerenność Polski, a to oznacza po brukselsku właśnie praworządność.

Dlatego nad sędzią nie ma być już nikogo, nawet Boga, bo przecież w Brukseli Go nie uznają. Tylko ona – kasta – ma o sobie i innych orzekać, według własnego widzimisię, jak na to wskazuje wiele dzisiejszych wyroków.

W Polsce jednak wielu myśli inaczej. Zarówno prezes Sądu Najwyższego jak i Krajowa Rada Sądownictwa orzekli: To nie jest kompetencja sędziego, żeby badać, czy powołanie jego kolegi było prawidłowe. Nigdzie tak nie jest i w Polsce nie będzie, bo: czy jest jeden kraj w Europie, w którym sędziowie mogą badać się nawzajem? Czy raczej powinni się zajmować rozstrzyganiem spraw obywateli? Tymczasem w imię "Rule Of Law" (praworządności) tego KE żąda w Polsce.

Zatem Komisja Europejska nie walczy o praworządność, ale o wprowadzenia w Polsce rządu, który pozwoli, by Polska przestała być sobą, by upodobniła się do Tuska i jego kompanów. I to nie jest ani smutne ani nie dziwi. Smutne jest tylko to, że tak wielu Polaków tego nie widzi i wyciąga ochotnie szyję, by dać sobie nałożyć obrożę, która może uratuje ich przed głodem zapowiedzianym przez Frau Barley, ale za cenę honoru i poczucia własnej tożsamości. A przysługujących Euro może i tak nie dostaną, bo za głupotę się nie płaci.


Autor:

image

Ks. Zygmunt Zieliński (ur.1931) profesor zwyczajny, dr hab. emeryt, były kierownik Katedry Historii Kościoła w XIX i XX wieku w Instytucie Historii na Wydziale Teologii KUL, wykładowca Akademii Polonijnej w Częstochowie i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie (germanistyka), w Seton Hall University (USA), autor lub redaktor 48 książek, ogólnie ok. 760 publikacji, promotor 45 doktoratów. Obszar zainteresowań: historia Kościoła powszechnego i w Polsce w XIX i XX wieku, dzieje papiestwa (4 wydania: Papieże i papiestwo dwóch ostatnich wieków), dzieje Niemiec i stosunki polsko-niemieckie, czasopiśmiennictwo, filologia niemiecka.


https://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/atakuje-sie-zawsze-najslabsze-miejsce

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka