Jozef- Londyn Jozef- Londyn
643
BLOG

Polska staje się frajerem Europy rządzonym przez bandę karierowiczów

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Polityka Obserwuj notkę 2
W Polsce nie ma elit za to pełno jest hołoty ascetów intelektualnych z dyplomami zaprzańców i hochsztaplerów którzy udają mędrców a naprawdę sprzedają kraj. Depcząc polską tożsamość za garść poklasku. W efekcie Polska staje się frajerem Europy rządzonym przez bandę karierowiczów

Elyta namaszczona przez PZPR i tak na zasadzie towarzystwa wzajemnej adoracji jadą cały czas.Ich kariery tworzyły się w PRL i dzieci dziedziczą to po rodzicach. Szczepkowska byłaby nikim gdyby nie jej ojciec i dziadek.

Na tym nazwisku „jedzie”tyle lat


         image


Słowo „elita” w Polsce stało się karykaturą samego siebie. Bo jeżeli ktoś uważa, że celebryta biegnący z transparentem pod Pałac Prezydencki, aktorzynka od pięciu ról na krzyż albo ktoś, kto przez lata płynął na powierzchni dzięki układom — to jest elita… to przepraszam bardzo, ale to nie jest elita, tylko produkt medialny. Papierowy autorytet. Balon nadmuchany przez stare środowiska, które od 30 lat udają, że reprezentują „głos rozsądku”.

Elita prawdziwa to dorobek, odpowiedzialność, autorytet budowany latami. A nie głośny mikrofon i znajomi w redakcjach. Tymczasem w Polsce elita nie wyrasta z mądrości — ona jest produkowana, jak towar. Kto produkuje? Ci sami, którzy od czasów PRL decydowali, kogo pokazać, kogo przepchnąć, komu dać głos, a komu go odebrać. Mechanizm jest wciąż ten sam: lojalność ważniejsza niż uczciwość, układy ważniejsze niż charakter.

I dlatego dziś, gdy Polacy wybrali prezydenta Karola Nawrockiego — człowieka spoza ich kręgu, spoza postkomunistycznej hodowli autorytetów — te „elity” dostały szału. Zrzuciły maski. I przestały udawać, że chodzi im o debatę, kulturę czy dialog. To jest czysta nienawiść klasowa. Oni nie atakują Nawrockiego dlatego, że coś zrobił źle. Atakują go dlatego, że nie jest ich. Nie został przez nich namaszczony. Nie pasuje do układu.

Wybrali go Polacy — ponad 10 milionów ludzi.

A to jest dla pseudoelit największa zbrodnia.

Bo w ich logice prezydent ma być „nasz”, a nie „narodowy”. Ma słuchać salonów, nie społeczeństwa. Ma reprezentować interesy środowisk, które przez lata pasożytowały na państwie. I nagle pojawia się ktoś, kto ich nie potrzebuje, nie klęka przed nimi, nie czeka na ich aprobatę. Więc co robią? Próbują go zniszczyć.

I nie udają nawet elegancji.

W Teatrze Narodowym — buczenie.

Pod Pałacem — demonstracje celebrytów i meneli, którzy udają, że bronią demokracji.

W mediach — codzienne obelgi, kwestionowanie wszystkiego, co zrobi i powie.

To już nie jest krytyka.

To jest rytuał nienawiści.

To jest postkomunistyczny odruch obronny środowisk, które przez lata uważały Polskę za swój prywatny folwark. Przez nich przechodzi ta stara zasada: „Jeśli nie jest z nami, to trzeba go zmieść z powierzchni ziemi”. Tak samo robiono w PRL-u — niszczenie niezależnych ludzi było metodą zachowania władzy symbolicznej.

Ta sama mentalność trwa do dziś.

Ci sami ludzie, te same nazwiska, te same emocje.

Tylko dekoracje się zmieniły.

I dlatego mówię wprost: pewna epoka się skończyła.

Epoka postbolszewickich układów, środowisk trzymających się kurczowo wpływów, celebrytów robiących za moralne sumienia narodu. Skończył się czas tych, którzy pouczali Polaków z pozycji rzekomej wyższości moralnej, a w rzeczywistości bronili tylko swoich przywilejów.

Czas, aby zeszli ze sceny.

Bez żalu, bez sentymentu, bez oklasków.

Ich czas minął.

Ich świat się skończył.

Polska to już nie ich teatr, w którym grają pierwsze skrzypce.

I powiedzmy to wreszcie bez ceregieli: to nie są żadne elity.

Elity to ludzie od których bije mądrość, odpowiedzialność, kultura, dorobek, klasa i praca intelektualna.

A to, co dziś próbuje grać rolę „elit”, to w ogromnej części zwykła celebrycka hucpa. Ludzie, którzy nie dorastają do żadnego poziomu — ani wiedzą, ani wykształceniem, ani inteligencją, ani moralnością. Zero głębi, zero wartości, zero odpowiedzialności.

W ich życiorysach próżno szukać czegokolwiek, co uprawniałoby ich do roli autorytetów.

To, co ich wyniosło, to nie praca i talent — to układy i głośny mikrofon.

To nie jest elita.

To jest estetyczna dekoracja po komunizmie, celebrycka atrapa, grupka ludzi przekonanych o własnej wyjątkowości, choć nigdy nic wybitnego nie zrobili.

A najbardziej boli ich to, że Polacy już się na to nie nabierają.

Bo Polacy widzą, że wielu z tych, którzy udają elitę, to po prostu zwykłe pały — głośne, puste, nadęte.

I tylko tyle.

za Albert Łyjak

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka