Na 1 maja nachodzą mnie różne dziwne myśli...
Kiedyś miałem koszulkę (t-shirt'a) z malunkiem faceta ze zgromadzonym wspaniałym dobytkiem: samochodem, jachtem, rakietą tenisową, itd. I ten facet mówił komiksowym dymkiem: "Kto umrze z większą ilością zabawek, wygrywa".
Patrząc na świat, właśnie w taką grę się bawimy. Musimy mieć narty droższe od nart kolegi, chociaż jeździmy tak kiepsko, że żadnej różnicy w stosunku do tanich nart nie wyczujemy. Musimy mieć samochód za pól miliona, chociaż taki 10 razy tańszy jeździ równie szybko. Musimy mieszkać w willi z 10 pokojami, chociaż potrzebne są nam tylko cztery. I tak dalej.
Ktoś powie: "A co cię to obchodzi, na co kto wydaje pieniądze? Jak ktoś chce kupować sobie codziennie nowe garnitury, to jego, i tylko jego sprawa."
Otóż nie do końca. Jeżeli bardzo bogaty człowiek kupuje sobie 5 ultra drogich samochodów, a korzysta tylko z jednego, to marnuje sporo zasobów naturalnych, marnuje mnóstwo pracy ludzkiej, i przyczynia się do zanieczyszczenia środowiska.
Czyli przeszkadza mi w grze, którą ja propaguję.
Jaka to gra? Oczywiście gra w maksymalizację ilości swojego materiału genetycznego (MIMG). Dlaczego ta gra miałaby być lepsza od tej pierwszej, w gromadzenie różnych dóbr doczesnych? Dlatego, bo wszystkie gatunki roślin i zwierząt w MIMG grają. Nie widzę przyczyny, dlaczego gatunek ludzki miałby się zachowywać inaczej.
Chyba że uwierzymy w boskie pochodzenie człowieka, któremu Bóg mówi: "A ty będziesz gromadził dobra".
Co w takim razie miałby robić bogaty człowiek, który chciałby wygrać w MIMG-a?
Kilka rad:
i) mieć 3-5 dzieci i wychować je tak, aby chciały mieć swoje dzieci, a te swoje.
ii) zainwestować pieniądze w firmę produkującą nowe lekarstwo na raka,
iii) zainwestować pieniądze w laboratorium opracowujące niskoenergetyczny sposób otrzymywania wodoru z wody,
iv) zainwestować w Legię Warszawa i wygrać z Nią Ligę Mistrzów!
przeprowadzam wirtualna sanacje polskiej nauki
Every day I get up and look through the Forbes list of the richest people in America. If I'm not there, I go to work. (Robert Orben)
When you reach for the stars you may not quite get one, but you won't come up with a handful of mud either (Leo Burnett).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura