Wielkim problemem cywilizowanego świata oraz Polski (która dopiero aspiruje do tego miana) jest to, że emeryci coraz dłużej żyją, a jest coraz mniej dzieci, które na tych emerytów mogłyby pracować.
Rozwiązań systemowych jest kilka:
i) podnieść znacząco wiek emerytalny,
ii) uzależnić wysokość emerytury od ilości wychowanych dzieci,
iii) uzależnić wysokość składki emerytalnej od tej ilości.
Ale takie rozwiązania w państwie demokratycznym są trudne i mogą być wprowadzane stopniowo (np., podwyższanie wieku emerytalnego o rok raz na 5 lat).
Pytanie jest jednak takie, co zrobić, aby wskaźnik dzietności na kobietę wzrósł z 1,3 (chyba tyle teraz wynosi) przynajmniej dwa razy?
Za czasów socjalistycznych dzieci rodziło się dużo, bo koszt wychowania dziecka wynosił równowartość trabanta (teraz lexusa). Kiedyś nie było wielkiej różnicy, czy w pokoju spało pięcioro, czy sześcioro dzieci. Teraz jest, bo czy w jednym pokoju jest jedno, czy dwoje, to różnica zasadnicza.
Materialne zachęty do posiadania dzieci (częściowo rekompensujące "utracone" pieniądze przeznaczone na wychowanie) są o tyle chybione, że mogą zainteresować tylko najbiednieszych, a chcemy raczej zwiększyć dzietność bogatych i wykształconych.
Śmiechem mnie napełniają utyskiwania niektórych Bloggerów, że mała ilość dzieci związana jest z odchodzeniem od religii. Kościół katolicki ze swoim bizantyjskim przepychem, celibatem, jest chyba ostatnią instytucją, która mogłaby wpłynąć na rozmnażanie się wiernych. Zresztą wystarczy spojrzeć na statystykę dzietności w Polsce (kraj katolicki) i Czechach (kraj ateistyczny), żeby zobaczyć, że KK żadnego pozytywnego wpływu w tym względzie nie ma.
Dlatego ja wracam z uporem maniaka do mojej zasady Maksymalizacji Ilości Przyjemności (MIP), która jest równoznaczna z Maksymalizacją Ilości Materiału Genetycznego(MIMG). Każde stworzenie na tym świecie odczuwa przyjemność wtedy, kiedy się rozmnaża. Jeżeli by nie odczuwało, dawno by z tej planety zniknęło.
Problem z człowiekiem (a także wieloma zwierzętami w niewoli) jest taki, że zastępuje się naturalną przyjemność z rozmnażania przyjemnościami całkowicie sztucznymi, na przykład piciem coca-coli, czy oglądaniem seriali telewizyjnych.
Najwyższy czas, żeby ludzie uświadomili sobie, że są cząstką wielkiej Natury, i jedyną prawdziwą przyjemnością jest posiadanie dzieci, wnuków i prawnuków. Wszystko inne to namiastka, coś, czym możemy oszukiwać naszą dążność do MIP-u, ale nigdy tak do konca nie oszukamy...
przeprowadzam wirtualna sanacje polskiej nauki
Every day I get up and look through the Forbes list of the richest people in America. If I'm not there, I go to work. (Robert Orben)
When you reach for the stars you may not quite get one, but you won't come up with a handful of mud either (Leo Burnett).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura